Jak myślicie, czy z tego dziecka wyrośnie człowiek który założy normalną rodzinę? Ja w to wątpię. Patologia tworzy patologię. Dwójka odebranych dzieci, potem ciążą z jakimś przygodnym kolesiem, widać że matka jest niedorozwinięta emocjonalnie (jeśli nie umysłowo). Witam. Skoro się Pani wprost pyta, to pomijając moralną ocenę tego czynu (według mnie jest to równoznaczne z zabójstwem), byłoby to bardzo niebezpieczne dla Pani zdrowia, a nawet życia. Proszę nie robić tego na własną rękę! Może dojść do poważnych powikłań, z silnym krwotokiem nie do opanowania na czele. Nie jest moim zadaniem moralizowanie, ale jako lekarz mam obowiązek uświadomić Pani, że życie rozpoczyna się od poczęcia, a więc nie mówimy tu o losach obcej "tkanki", ale drugim, malutkim jeszcze człowieku, którego życie chronione jest prawem. Rozumiem, że znajduje się Pani w trudnej sytuacji, ciąża jest zupełnie nieplanowana. Musi Pani jednak mieć na uwadze fakt, że nie jest winą dziecka, że się poczęło i to okrutne karać je za tę niewinność śmiercią. Warto wiedzieć, że zawsze może Pani zdecydować się, bez żadnych konsekwencji, na oddanie dziecka do adopcji, zaraz po porodzie. Nieplanowana ciąża zawsze jest silnym szokiem, zwłaszcza z "nieodpowiednim" partnerem, i mogę sobie wyobrazić, że myśl o jej usunięciu może przychodzić do głowy kobiecie, która w nią zaszła. Polecam wizytę u psychologa oraz, co również bardzo ważne, u lekarza położnika. Oboje z pewnością udzielą Pani niezbędnego wsparcia psychicznego i pomogą zaadaptować się do tej nowej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie!

Kody na usuwanie pieniędzy w the sims 4. Chciałabym usunąć trochę simoleonów w the sims 4. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp: 100%. 3. 0. odpowiedział (a) 14.02.2015 o 21:44: Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Kody na usuwanie pieniędzy w the sims 4.

Witam, tak jak w temacie jestem w ciąży. Licząc od okresu jestem w 6 tygodniu. Jednak myślę że stało się to dopiero 1 czerwca. ( 4 tydzien) Niestety prezerwatywa się nie spisała :(. Czytałam że do 9 tyg ciąży można usunąć dziecko legalnie za pomocą Arthrotec Forte. Zamówiłam już ten preparat. Jutro chce zabieg wykonać. Proszę się nie pytać dlaczego itd. Po prostu nie mam warunków żeby teraz mieć dzieci bo mam 18 lat i narazie wszystko się wali. A dziecko to dużo obowiązek i jak ma się męczyć to lepiej żeby na swiecie nie było :(. Zreszta dlatego sie zabezpieczalam. Moje pytanie teraz : Czy Arthrotec Forte pomoże ?? Bardzo mi na tym zależy. Może się jakaś Pani wypowiedzieć która doznała sama takie doswiadczenie ?? Ile będzie trwał ból i ile krwawienie jak się uda ?? Wiarygodność na ile % ?? Z góry dziękuje wszystkim za zarozumiałość i odpowiedzi. 2012-06-29, 14:42~niemamwyjscia ~ A ja się staram o dziecko i nie mogę zajść w ciąże bo mam problem a bardzo bym chciała 2012-07-02, 19:37~gosc12 ~ Pomoglo? 2012-12-14, 13:18~ladna Jeżeli jesteś na tyle dorosła zeby uprawiać sex, to trzeba udźwignąć tego konsekwencje. Ciekawa jestem co doradzisz swojemu dziecku za kilkanaście lat jak będzie w twoim wieku, przyznasz sie co zrobiłą mamusia z siostrzyczką albo braciszkiem? Nie jesteś Bogiem aby decydować o tym czy warto aby ktoś żył. Myslałam że dziewczyny w tym wieku mają troche wiecej oleju w głowie. 2012-12-19, 10:16~annnnna12 Annnnna12, a ty jestes Bogiem zeby osądzać? łapy precz od czyichs decyzji i Boga w to nie mieszaj 2012-12-20, 17:00~vinca Anna żałosna jesteś, to nawet dziecko nie jest to jest płód, a dziewczyna wyraźnie napisała że jest za młoda na dziecko, ciekawi mnie ile Ty masz lat przemądrzała 20?gówniara pewnie młodsza od niej, przynajmniej ma tyle oleju by nie rozjebać sobie życia, a jak będzie gotowa to niech wtedy działa. ahh pewnie ty przestrzegasz sex po ślubie. powodzenia i nie wpierdalaj się w cudze decyzje pajacu *Z góry dziękuje wszystkim za zarozumiałość i odpowiedzi.* Zarozumiałość:D 2013-01-14, 17:19~NPPR Witam, potrzebuję jakąś koleżankę, która miała już do czynienia z tabletkami arthrotec na poronienie, osobę, która zna się na tym ponieważ potrzebuję pomocy i dobrych rad na temat zażywania tego leku. czy mógłby ktoś podać kontakt gg lub e-mai ? czekam na odpowiedź, dziękuję. ps. popieram wypowiedz NPPR :) i mam takie samo zdanie na ten temat, każdy ma swój własny wybór i nie powinniśmy się mieszać do tego. 2013-02-03, 17:57~Kasiaa Piszę to do wszystkich kobiet ,które chcą wziąć art. Na każdy organizm inaczej działa ten środek , nie ma tak ,że na wszystkie tak samo ,nie sugerujcie się ,że komuś pomogły to j u mnie zadziałają . Każda kobieta decydująca się na taki krok powinna myśleć przede wszystkim o swoim zdrowiu-iść do lekarza zrobić USG , sam test nie odpowie na wiele pytań ,które kobiety sobie historia jest dosyć długa ale myślę ,że warto ją przeczytać ,żeby nie popełnić takiego błędu jak ja. Jestem dojrzałą kobietą ,mam dzieci które urodziły się przez cc z powodu choroby serca. Po ostatnim porodzie lekarz powiedział ,że następna ciąża skończy się dla mnie prawdopodobnie śmiercią. Usłyszawszy te słowa poprosiłam o podwiązanie jajowodów,lekarz nie chciał nawet ze mną rozmawiać na ten się tabletkami i nagle zachorowałam . Przepisano mi antybiotyk ,ale nie poinformowano o tym ,że tabletki anty nie działają przy antybiotyku. Oczywiście zaszłam w ciążę. W czwartym tyg zorientowałam się . Wpadłam w panikę i pobiegłam do lekarza-potwierdził,ale nie wykonał o całej sytuacji ,przedstawiłam dokumenty związane z chorobą, powiedział żebym się nie martwiła ,że może się uda. Zapytałam co będzie jak się nie uda ,kto wychowa moje dzieci -on??? Popatrzył na mnie i rzekł ,że nie może mi pomóc. Pochopnie zamówiłam art i w 6-tym tyg zażyłam ,objawy były typowe - kilka skurczy , gorączka ,dreszcze, mdłości ,zawroty głowy,ciemne plamy przed oczyma,biegunka plamić co trwało 2 dni ,no i nic więcej. Po tygodniu podjęłam kolejną próbę,objawy takie jak za pierwszym razem . Następnego dnia rano -krwotok i skrzepy, cały dzień krwawiłam jak przy okresie , kolejne 2 dni plamienie. Nie wiem dlaczego byłam pewna, że to nie koniec- aby potwierdzić moje obawy poszłam prywatnie do lekarza na USG. Usłyszałam ,że jest zarodek obumarły w 3-4 tyg ciąży . Serce nie bije , brak czynności mam się zgłosić do szpitala na łyżeczkowanie. Zupełnie niepotrzebnie faszerowałam się tym gównem ,bo płód był już martwy-DLATEGO APELUJĘ DO WAS DZIEWCZYNY ,NAJPIERW ZRÓBCIE USG , BYĆ MOŻE ZAOSZCZĘDZICIE SOBIE NERW,I WYRZUTÓW SUMIENIA. Oczywiście ja i tak mam wyrzuty ,że chciałam to zrobić ,ale teraz już zdecydowanie to aby ratować swoje życie, a mogłam zaufać naturze ......... XXXXX 2013-02-06, 22:52~XXXXX Będziecie żałować w pierwszej chwili po tym wszystkim ... Wiem, bo sama tego doświadczyłam . Choć nie wiem jak bym postąpiła teraz, to bedzie siedzieć w nas to już zawsze. 2013-02-13, 22:53~Malinowa Info dla ~XXXXX nie masz racji, że nie potrzebnie brałaś Przy pierwszym USG było w porządku więc na logikę wynik końcowego USG był efektem arthrotecu. 2013-02-18, 02:23~878 Na podobny temat Czy jest tu jakaś Pani, która ma już zakupione tabletki i chce przeprowadzić zabieg razem ze mną? żeby się Arthrotec Forte zdrowiekobiety Witam czy któraś z Was stosowała cytotec do przerwania ciąży ? Większość pisze o innym leku ja dostałam właśnie ten podzielcie się Cytotec usunięcie ciąży migipigi Jestem w 5. tygodniu ciąży. Choruję na ospę. Lekarze radzą usunąć ciążę. Ja nie chcę. Co powinnam zrobić? Co mi Usunięcie ciąży przy chorowaniu na ospę wietrzną ~Unlucky Witam choruje na nerwice żołądka i pomaga mi (chwilowo) nervomix forte i pytanie ile mogę go brać by się nie uzależnić i się do niego nie przyzwyczaić (bo przestanie działać) najbardziej choroba dotyka mnie w szkole więc czasami rano bym ją wziął 1-3 razy w tygodniu czasami wogle zależy od dnia i Nervomix forte ~Kojot Jestem w 10 tyg. mam tylko 10 tabletek tego leku czy moze sie udac tabletkami pod jezyk Artohet forte ~kaska12345 Kto brał? Rozstałem się z narzeczoną, niedługo mial być ślub a ja jakoś nie mogę się pozbierać po tym wszytkim, kupiłem ten lek ale jeszcze nie brałem, jak szybko to Nervomix forte ~aalbert Witam lekarz przepisał mi Essentiale forte 3x 2 przez 2 miesiące bo czasami gniecie mnie po prawej stronie (4 lata ) Tylko jest problem ,żę przez ten czas 2x robiłem próby wątrobowe + bilirubina i wszystko wychodziło bardzo jak będę używał ten lek przez ten czas i okaże się,że lekarz Essentiale forte na zdrową wątrobe ? ~Manatoz Lekarz rodzinny zaproponował mi szczepionkę Polyvaccinum Forte, bo od kilku miesięcy cały czas mam zapalenie migdałków, z którego nie mogę się wyleczyć. Czy to bezpieczna i skuteczna szczepionka? Dużo się słyszy, że np. po szczepionkach na grypę potem częściej się choruje, nie chciałbym przez to Skuteczność szczepionki Polyvaccinum Forte na zapalenie migdałków ~Maczek Cześć dziewczyny. Mam duzy problem. Jestem po dwoch nieudanych probach brania tabletek Arthrotec... nie wiem co poszlo nie tak;/ bylam w 9tyg ciazy jak wzielam, poszlam do lekarza, powiedzial, ze ciaza nadal jest, to ja w 12 tyg znow zaopatrzylam sie w tabletki, rowniez nie pomogly. Teraz jestem w Arthrotec Czarna2102
Aborcja w Czechach jest legalna do 12 tygodnia ciąży. Wiele kobiet w swoim życiu dokonuje usuwania ciąży, choć nie wszystkie są bezpieczne. Aborcja farmakologiczna nie jest zalecaną metodą aborcji. Dzieje się tak, ponieważ ma większe ryzyko powikłań niż zabieg aborcji w Czechach. Pierwszą rzeczą, o której należy wiedzieć
Ja też nie będę ci prawiłą morałów, ale Plustka ci napisała rację. To może być twoja jedyna ciąża!!!!!!! Zastanów sie dziewczyno!!! Czy będziesz mogła później spojrzeć na siebie w lustrze? Czy nie będziesz myślała o swoim nie narodzonym dzidziusiu? Znam przypadki, że dziewczyny miały skrobankę i później kiedy już chciały mieć dziecko - nie mogły. I wtedy jest rozpacz! Zastanów się - prosze, bo później możesz żałować. Oby nie było zapóźno! Życzę ci powodzenia i dobrych układów z rodzicami. Napewno ci pomogą! Ciekawi mnie jak ci sie potoczyły losy. Jeżeli masz ochotę to napisz. wobysk@ Odpowiedz I jak, zdecydowałaś się urodzić?Ja tez nie mam latwego zycia z na 4 roku studiów z świetnie zapowiadajaca sie karierą zawodową...a teraz jestem w ciąży. Ojca dziecka znam od roku, jest 13 lat starszy i po rozwodzie a to w mojej rodzinie temat teraz chyba nie ma na świecie nic na co zamienilabym uczucie kiedy patrze na monitor USG i widzę bijące serduszko... powodzenia Odpowiedz słuchaj teraz jesteś młoda ale za parę lat pomyślisz inaczej jeżeli okaże się(odpókać) że nie możesz mieć dzieci. zastanów się jeżeli zdecydujesz się urodzić napewno dasz sobie radę!!!!!!!!!!!!! Wierzę w Ciebie!!!!!!! Odpowiedz Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko czujecie się świetnie, Ja w życiu nie usunęłabym ciąży. Sama mam problemy z zajściem i masa dziewczyn na tym forum oddałaby wszystko, żeby znaleźć się na Twoim miejscu. Wiem, jesteś młoda, przed Tobą perspektywa matury, studiów, ale uwierz mi dziecko nie jest żadną przeszkodą! A rodzice bedą narzekali, ale gdy tylko zobaczą maleństwo wymiękną! Miałam w klasie koleżankę, która zaszła w ciąże w wieku 15 lat pod koniec pierwszej klasy. Niedośc, że skończyła z powodzeniem technikum, to z tego, co wiem zdała również maturę, dzisiaj ma 7 letniego synka i jest najszczęśliwszą kobietą na świecie!!! :D Odpowiedz mam 20 lat, też "wpadłam" - muszę przyznać, iż na początku tak jak Ty myślałam o aborcji :( kiedy poszłam do ginekologa i zrobiłam USG zobaczyłam swoje dziecko (2miesiąc ciąży).. dziś jestem w 9-tym miesiącu i z niecierpliwością czekam na pomyślne rozwiązanie. Mam wielką nadzieję, że jednak zdecydowałaś się na urodzenie swojego dzidziusia Odpowiedz Dorzucę jeszcze od siebie, skoro już wątek się odświeżył... Kiedyś byłam zdecydowanie ZA aborcją. Uważałam, że każda kobieta powinna móc sama decydować o swoim życiu- a dziecko to przecież część jej życia. Niby wiedziałam, że to mały człowiek, ale te słowa miały dla mnie zupełnie inne znaczenie (dziś wiem, że były pustym sloganem). Tak było zanim nie urodziłam synka. Od tej pory dużo się zmieniło. Zrozumiałam znaczenie tego, co wcześniej było dla mnie pustosłowiem. Dziś patrzę w małe oczęta, pełne radości, miłości i ufności. Patrzę i nie wyobrażam sobie, jak można skrzywdzić takiego malucha- bezbronne stworzonko, które pokłada w Tobie takie nadzieje. Istotka w brzuchu jest jeszcze mniejsza- całkowicie zależna od Ciebie. Jak można zabić takie dziecko? Jak można zabić kogoś, kto nie ma nikogo innego oprócz Ciebie, nie może nigdzie uciec, nie może się nawet bronić. Gdybym kiedykolwiek coś takiego zrobiła, dziś nie mogłabym sobie tego wybaczyć. Chyba bym ześwirowała. Wiem, że często kobiety po zabiegach zastanawiają się, jakie były by ich dzieci, gdyby żyły... I żałują. Ale pewnych decyzji cofnąć się nie da. Pamiętaj, że z każdej sytuacji są zawsze przynajmniej dwa wyjścia -naprawdę wolisz zabić własne dziecko? Odpowiedz aga a czy mozna sie z Toba skontaktowac np przez maila?? Odpowiedz jesli jestes zainteresowana napisz swoj nr tel Odpowiedz ja miałam niecałe 18 lat jak urodziłam ukończyłam 3 szkoły i obecnie mam bardzo dobrą pracę biurową ,też bałam się rodziców co powiedzą ale jakąś wszystko ułożyło się i jestem szcześliwą meżatką i mam 7 -letniego wspaniałego syna. Odpowiedz czlowieka ogarnia jak czyta takie slowa... zastanawialas sie przed czy po?... znasz ojca w ogole?? rozmawialas z nim?? moze to paradoksalnie zabrzmi ale dla dobra dziecka lepiej zeby sie nie urodzilo... co Ty jestes w stanie mu dac?? Odpowiedz No chwileczkę, a może by tak wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co się robi, zwłaszcza jeśli masz już 18 lat. Jeśli tak obowiasz się reakcji rodziców na wiadomość o ciąży, to nie zastanawiasz się, jak zareagują, gdy kiedyś dowiedzą się, że ciążę usunęłaś? Myślisz, że się nie dowiedzą? Nie będziesz już na pewno taka jak przed zabiegiem. Poza tym w życiu łatwiej znajdziesz partnera, który zaakceptuje fakt, że jesteś panną z dzieckiem, nią takiego, który pokocha cię wiedząc o aborcji. No chyba, że zamierzasz całe życie kłamać. Odpowiedz NIE CHCĘ DAWAĆ CI WYKŁADÓW NIE JA OD TEGO JESTEM,ALE ZASTANÓW SIĘ CZY NAPEWNO ABORCJA TO DOBRY DAWNO PISAŁAŚ TEGO POSTA WIĘC MOŻE TERAZ JEST JUŻ PO MAM 24 LATA PRZEZ DWA LATA STARALAM SIĘ ZAJŚĆ W CIĄŻE I SIĘ,ŻE JESTEM PO WIELU MIESIĄCACH JESTEM W 8 I SZALEJE Z NAPEWNO CI POMOGĄ,NA POCZĄTKU BĘDĄ ŻLI ALE W KONCU IM NIGDY TAK NIE BYŁO,ALE TO MOŻE BYĆ TWOJA JEDYNA OKAZJA NA BYCIE SIĘ JEJ NIE STRACIĆ. Odpowiedz Jak usunac urzadzenia z icloud - napisał w iPhone, iPod: W pracy mialem kilka urzadzen podpietych pod moje icloud. Musialem sie przeprowadzic i zmienic prace i teraz chce je zdalnie odpiac z moje konta. Jednak gdy naciskam remove i usuwam urzadzenie z mojej listy ono po paru chwilach znowu powraca na liste :/ Czy da sie zdalnie jakos usunac te urzadzenia z mojego konta? Ze wstępnego rozpoznania w kilku lecznicach weterynaryjnych wynika, że obecnie przerywania niechcianej ciąży u suk wykonuje się prawie wyłącznie preparatem Alizin. Jest on dosyć drogi, a potrzebne są dwa zastrzyki. Cena zależy od wagi suki. Dla orientacji powiem, że jeden zastrzyk dla 25-kilogramowej suki kosztuje ok. 150 zł. Zdania uczonych (wetów) na temat ubocznych skutków działania Alizinu, są podzielone: od przemijających niegroźnych dolegliwości, do groźby późniejszego ropomacicza. Producent Alizinu podaje następujące informacje o preparacie: [B]Alizin[/B], roztwór do wstrzykiwań, aglepriston 30 mg/ml w bezwodnym nośniku (zawiera olej arachidowy). [B]Wskazania[/B]. Wywołanie poronienia u ciężarnych suk do 45 dni po kryciu. [B]Dawkowanie[/B]. Podawać podskórnie, 10 mg aglepristonu (co jest równoważne z podaniem 0,33 ml preparatu Alizin 30 mg) na kg masy ciała, dwukrotnie w odstępie 24 godzin. Podawanie produktu w fałd skóry na karku pomaga zapobiec występowaniu ostrych reakcji lokalnych. Zalecane jest lekkie rozmasowanie miejsca wstrzyknięcia preparatu. U dużych suk, zaleca się podawanie maksymalnie po 5 ml preparatu w jedno miejsce. Produkt nie zawiera żadnych konserwantów antybakteryjnych. Należy przetrzeć gazikiem zatyczkę fiolki przed pobraniem każdej dawki, stosować suche, sterylne igły i strzykawki. [B]Przeciwwskazania[/B]. Wobec braku odpowiednich danych, nie zaleca się stosowania u psów z zaburzeniami funkcji wątroby lub nerek, zwierząt z cukrzycą oraz u psów w złym stanie zdrowia. Ponieważ aglepriston wykazuje powinowactwo do receptorów glukokortykoidowych, nie powinno się go stosować u psów z objawami (lub bez objawów – forma utajona) niewydolności nadnerczy (choroba Addisona – cisawica) oraz u psów z genetyczną predyspozycją do chronicznej niewydolności nadnerczy. Preparatu nie powinno się stosować u psów ze znaną nadwrażliwością na aglepriston lub nośnik (olej arachidowy) użyty w preparacie. [B]Działania niepożądane[/B]. U suk, którym podaje się preparat po 20-tym dniu ciąży, poronieniu towarzyszą fizjologiczne objawy porodu: wydalenie płodu, upławy z pochwy, spadek apetytu, niepokój, przekrwienie gruczołu mlekowego. W badaniach terenowych, u 3,4% zwierząt stwierdzono zakażenia macicy. Po sprowokowanym podaniem preparatu poronieniu, często jest obserwowany wczesny powrót rui (okres międzyrujowy skrócony o 1 do 3 miesięcy). W badaniach terenowych stwierdzono występowanie efektów ubocznych takich jak brak łaknienia (25%), pobudzenie (23%), depresja (21%), wymioty (2%), biegunki (13%). Badania terenowe wykazały, że podanie preparatu wywołuje u 17% suk krótkotrwały ból podczas i bezpośrednio po iniekcji, a u 23% zwierząt lokalną reakcję zapalną w miejscu wstrzyknięcia. Rozmiar i natężenie tej reakcji zależy od objętości podanego produktu. Może dochodzić również do występowania obrzęku, zgrubienia skóry, powiększenia lokalnych węzłów chłonnych i powstania owrzodzeń. Wszystkie reakcje lokalne zanikają zazwyczaj w ciągu 28 dni po iniekcji. Badania terenowe wykazały, że u 4,5% psów podanie preparatu wywołało zmiany hematologiczno – biochemiczne. Zmiany te były zawsze przejściowe i odwracalne. Obserwowano: neutrofilię, neutropenię, trombocytozę, zmiany w wartości hematokrytu, limfocytozę, limfopenię. Obserwowano też zmienione (podwyższone) wartości wskaźników biochemicznych: mocznik, kreatynina, chlorki, potas, sód, aktywności enzymów ALT, ALP, AST.
Pielęgnacja. Najpiękniejsze perfumy o zapachu bzu dla kobiet. Te zapachy utrzymują się do 12h. Recenzje kosmetyków, trendy modowe i porady urodowe. Sprawdź jak zrobić makijaż, jak pielęgnować twarz i ciało oraz jakie fryzury i paznokcie są modne w tym sezonie!
zapytał(a) o 14:39 Do którego miesiąca można usunąć ciąże ? :( Przeczytaj uważnie bo to bardzo ważne .. byłam w drugim tygodniu ciąży i brałam tabletki na usunięcie ciąży , poleciało mi trochę krwi lecz to nie był okres , nie miałam okresu przez 4 MIESIĄCE , dziś byłam u ginekologa i jestem w ciąży ;(((( . ! mam 15 lat , nie mam warunków i pieniędzy na dziecko , gdy tata się dowie to mnie zabije , pozatym jeszcze nie dojrzałam , mam życie towarzyskie i teraz cały mój świat się skończy :(( . Imprezy , spotkania ze znajomymi .. Pewnie powiecie że jestem nieodpowiedzialna ale gdy to zrobiłam byłam pod wpływem alkoholu i byłam dziewicą .. To koniec mojego życia :(( . Prosze nie dawać odpowiedzi ,, jesteś nieodpowiedzialna , kiedyś będziesz żałowała że je usuniesz " . Nie , nie będę żałowała , zrobie wszystko byle by się go pozbyć , w dodatku z chłopakiem od którego alimentów nie będę miała bo on sam ledwie żyje z tego co ma , jest bardzo ubogi , i teraz się nienawidzimy . Mam od 3 miesięcy chłopaka ktorego kocham , ale jeśli dowie się o ciąży .. ;(( . To koniec z wszystkim . Nie mam pieniędzy na dziecko , mam okropną rodzinę a chcę zrobić sobię dziecko gdy już ułoże sobie życie . Nie chce żeby przeszło to co ja i żyło w patologicznej rodzinie ;(( . Błagam pomóżcie . To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Hej. Bylam w identycznej sytuacji... kilka lat temu. Tez chcialam usunac, nawet mialam mysli samobojcze. Teraz bym nigdy nie oddala mojej slicznej Anastazji. Mam teraz 20 lat i 6 tygodni temu urodzilam synka. Patrzac na moja urocza dwojeczke zalowalabym gdyby nie bylo Astki. Gdy bedziesz juz dorosla, bedziesz miala rodzine, dzieci, bedziesz patrzec na nie i pomyslisz 'tu powinno byc jeszcze jedno. Ale zabilam je, specjalnie.' BEDZIESZ ZALOWALA. Sumienie nie da ci o sobie zapomniec. Bedziesz sie zadreczac tym, ze nie walczylas o swoje malenstwo. Napisz prosze do mnie na gg. 38009148 Odpowiedzi Dziewczyno usunięcie ciąży jest nielegalne a poza tym bardzo drogie . Lepiej będzie jeśli je oddasz do adopcji . Najlepiej już zacznij szukać jakiejś rodziny zastępczej ( najlepiej ktoś kogo znasz) wtedy dziecko nie pójdzie do domu dziecka na niewiadomo ile tylko to będzie kwestia paru tygodni ... Zuza800 odpowiedział(a) o 14:45 Do 2 miesiąca, ale w Polsce nie wolno tego robić! Przykro mi...smutne ;( Casi. odpowiedział(a) o 20:59 Ale masz dziewczyno problemTrzeba było nie lecieć do łóżka z facetemJeżeli wiesz co z tego może być Dziecko!Po co chcesz zabić dziecko, które nie jest niczemu winne ?Najlepiej abyś urodziła Jeżeli nie masz warunków na opiekowaniem się Po prostu oddaj je do okienka są w szpitalu takie okienkaGdy matka nie chce dziecka, je oddaje Aby znalazło inną LEPSZĄ rodzinę Po za tym jak usuniesz dzieckobądź pewna że już NIGDY nie będziesz miała dziecka ! Więc powodzenia jak dla mnie ty jesteś Patologią a nie twoja rodzina bo gdybyś żyła w Patologii nie stać by cię było na neta więc po co ściemniasz ? odpowiedział(a) o 21:56 jesli stac cie na internet tzn ze nie jest jeszcze tak zle...stac cie na imprezy no wiesz zamiast imprez dziecko... teraz juz sie raczej nie da usunac to dziecko ... jesli ie chcesz to je oddaj ale nie zabijaj bo bedziesz do konca zycia morderczynia...jestes smarkula i zepsuta gowniara ktora wziela sie za sex ... alkohol? jestes dzieckiem nie wiesz nic o zyciu... oddaj to dziecko nie marnuj mu zycia bo z Toba raczej bedzie cierpialo tylko i wylacznie nie zycze nikomu tak nieodpowiedzialnej matki , matki dla ktorej imprezy sa wazniejsze... mozesz jeszcze poszukac rodziny ktora adoptuje... na abrocje cie nie stac i raczej nie masz odpowiednich znajomosci skoro masz az tak ciezko sytuacje zyciowa... zreszta jesli sie ktos ze znajomych dowie ze usunelas to myslisz ze nie dowroca sie od Ciebie? wiem ze mialam nei krytykowac ale sie nie da milczec wobec glupoty wobez praktycznego zwyrodnialstwa nie wiem jak to nazwac inaczej ... Aborcja w polsce jest zakazana, więc ciąży się w ten sposób nie pozbędziesz. wiesz istnieje cos takiego jeszcze jak skrobanka, ale gdzie i jak to się robi to Ci nie powiem, bo nie wiem. wiesz ja mam 16 lat i jestem mamą, powiem Ci że miałam identyczną sytuacje jak Ty, byłam dziewicą tyle że na trzeźwo, co tydzień na balety, koleżanki itp. mój chłopak mieszkał sam też miał tylko na utrzymanie sibie i to ledwo ledwo. też myślałam że ojciec mnie zabije bo taki jest, 'porywczy'. a teraz? mój chłopak pracuje zarabia bardzo dobrze, rodzina mnie wspiera, jest na prawdę super. więc jeżeli nie usuniesz ciąży i zdecydujesz się urodzić, ale oddać, to uwierz mi z doświadczenia, że nie oddasz dziecka chyba że nie masz serca, w każdej kobiecie w okresie ciąży włącza się instynkt macierzyński i wtedy obojętnie co by się działo matka dziecka nie odda... Powodzenia. To bardzo trudna sprawa ale musisz powiedzieci rodzicom pozbywanie się sziecka to niedobry pomysł rodzice pewnie coś poradzą lepiej im powiedz a jest jeszcze adopcja wszystkim to wyjdzie na dobre blocked odpowiedział(a) o 15:33 Ja nie umiem Ci pomóc, ale chciałam powiedzieć że mi jest bardzo przykro... Zacznij szybko szukać rodziny zastępczej! MUSISZ powiedziec to komuś z rodziny i swojemu chłopakowi . Chcesz żeby Cię później znienawidził ? ! Powiedz na początek tak jak wyżej pisałam ^^ komuś z rodziny. Użytkowiniczka Kasiuulkaa dodała mnie do czarnej listy :(. nie mówię o usunięciu lecz o wychowaniu malucha, no ale pewnie masz gdzieś 13 lat to skąd możesz o tym wiedzieć :):) Posłuchaj dziewczyno...Nie wiem co Tobą kierowało gdy to robiłaś. Ale wiem jedno mna jak byłam z moim chłopakiem w łóżku najdziksza i najlepsza fantazja. Nie chce się tu rozpisywać bo to jest inny tag. Wiesz różni nas wiele ja pracuję uczę się i mam dom może i nie najlepszy ale i nie patologiczny. Niestety kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży popłakałam się ale ze szczęścia Jednak jeżeli chodzi o reszte mojego otoczenia twierdzą że zniszczyłam sobie życie i przede wszystkim mojemu chłopakowi. On informatyk zarab iał gruuuuuuuuuuuubo ale musiał sie zwolnić i teraz ciuła tu i tam. Wiesz ja też mam myśli czy by teo maleństwa nie zabić by innym było lżej ale moje serce mówi mi inaczej...nie umiała bym żyć później z tą świadomością że mogła bym być szczęśliwą matką. Ja nie imprezuję tnz nie chodzę na balety jak to się w młodzieżowym języku mawia nie puszczam się jak * jestem prostą 21letnią dziewczyną która jest teraz w 6tym tyg ciąży i się nie umie cieszyć bo wciąż ma w głowie tylko to jak mi może być ciężko bo sob ie nie poradzimy zniszczę sobie i jemu życie. Widzisz ja powiedziałam o dziecku ale nie uzyskałam wsparcia ale ja się nie poddam. Boję się że takich dzieci jak "Ty" Będzie jeszcze więcej na świecie się rodziło a to to już będzie makabra a społeczna...Życzę Ci wytrwałości i obyś zmądrzała bo jak teraz już nie wiesz jak się zabezpieczać i wgl jakim prawem się kochasz w takim wieku?! Dla mnie to jest poronione ale ok życzę Ci zdrowego rozsądku i mam nadzieję że to dzieciątko jednak przeżyło... blocked odpowiedział(a) o 19:20 [LINK] wejdź sobie tutaj śmiało! Na prawde będziesz żałowała, na serio! Nie zdajesz sobie z tego sprawy! blocked odpowiedział(a) o 10:56 Ciąża w Polsce jest zakazana. Ale nie mam zamiaru Cię pouczać, dlatego jedynie odpowiem, że ciążę można usunąć gdzieś do 2 miesiąca. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Polecamy Usunęłam - nie żałuję W Polsce aborcja jest prawnie zakazana. Organizacje kobiece i lewicowe od lat apelują o złagodzenie ustawy antyaborcyjnej, żeby kobieta sama mogła zadecydować, czy chce urodzić dziecko. O swoich decyzjach opowiadają kobiety, które żyły w czasach, kiedy była ona legalna. Aborcja PiS aborcję wyciąga zawsze, gdy polityczny grunt pali mu się pod nogami

Niektórzy twierdzą, że zabieg usunięcia ciąży jest możliwy dopiero od 4 tygodnia (?) czy to prawda? Bardzo proszę o pomoc.. jestem w 3 tygodniu i boję się usuwania ciąży w Czechach. Jednak urodzenie dziecka to nie moja bajka a test ciążowy pozytywny. Czechy zabiegi ginekologiczne. Klinika aborcyjna Czechy opinie.

Zobacz pełną wersję : usunięcie ciąży Strony : [1] 2 agnieszkakusi07-04-2009, 09:27Wiem, że temat bardzo drażliwy, ale mam dziś strasznego doła po wczorajszych badaniach i chyba za dużo myślę. :-? Wczoraj dowiedziałam się od pani genetyk, że jeśli wyniki badań okażą się złe mamy możliwość podjęcia decyzji o usunięciu ciąży. Jak na razie nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli, ale gdzieś głęboko siedzi to we mnie. Jeśli dojdzie do tego, że staniemy przed takim wyborem to co zrobimy? Czy ktoś z Was stał przed takim wyborem? Urodzić chore dziecko (zespół Downa, zespół Edwardsa) lub usunąć ciążę? A może ktoś, kto ma chore dziecko żałuje, że nie miał możliwości podjęcia takiej decyzji. Wiadomo, że każdy kocha swoje dzieci i życie by za nie oddał, ale...teoria swoje, a życie swoje Wiem, że temat jest straszny i może wzbudzić wiele emocji... poczekaj do wyników najgorsze jest zamartwianie się na zapas. też nie wiem, co bym zrobiła. Też kiedyś to rozważałam, na szczęście bez potrzeby. Wszystko zależy. Ja akurat mam męża, który ma cechy opiekuńcze i ogromne poczucie odpowiedzialności. To mnie pocieszało. Nie miałam wtedy innego dziecka, a to też ma znaczenie - niepełnosprawne dziecko wpływa na życie całej rodziny, również rodzeństwa.. właściwie w pewnym momencie głównie rodzeństwa. Poza tym cechy własne- mój instynkt macierzyński i potrzeba dziecka byłyby chyba za słabe, by chcieć podjąć świadomie takie wyzwania. Nie rozum źle tego, teraz, jak mam dziecko, byłabym zdolna do poświęceń, chyba jak większość matek, ale zdecydować świadomie na poświęcenie życia, w pewnym sensie, z góry, z założenia - chyba to mnie przerasta. Jak pisałam, na szczęście moje rozważania okazały się być czysto teoretyczne. Co, mam nadzieję, będzie i u ciebie. A co do emocji - jeżeli ktoś ma emocjonalne podejście na początku, to potem tylko jest gorzej. Przy takich decyzjach nie emocje powinny decydować, ale świadomość, co będzie za lat 10-20-40. nie mysl o tym teraz poczekaj na wyniki ja nie odpowiem, bo nie stałam przed takim dylematem, mam nadzieję, ze nigdy nie będe musiała podejmować takiej decyzji ale na pewno duże znaczenie ma tu, czy sa już dzieci, jakie są warunki itp. życze, by wszystko było dobrze przytulam Aga, nie martw sie na zapas. Byc moze wcale nie bedziesz musiala podejmowac takiej ciezkiej decyzji. Mam kolezanke ktorej wyszlo, ze urodzi dziecko ze zespolem Downa i zdecydowala sie urodzic. Dziecko nie ma zespol Downa. :roll: Agus trudo Tobie cos doradzic. W razie bys musiala decydowac (co mam nadzieje, nie bedzie trzeba) to i tak Ty bedziesz musiala zyc z ta decyzja. Jaka by ona nie byla. Wiesz, ze ja mam dziecko uposledzone i niesprawne. Jak bylam w ciazy mialam 25 lat, bardzo dobrze sie czulam. Nikt mi nie proponowal badan genetycznych. Jakbym zrobila dowiedziala bym sie, ze dziecko urodzi sie z zespolem Cri-Du-Chat. (na dodatek do tego dolaczylo okoloporodowe uszkodzenie mozgu spowodowane ciezym porodem). Myslalam o tym co ja bym wtedy zrobila i nie wiedzialam, wciaz nie wiem. Teraz jak juz mam Stefka to nie wyobrazam sobie aby moglo go nie byc. Nie zaluje, ze nam sie urodzilo takie dziecko. Nie zaluje z mojego powodu, bo dzieki Niemu moje zycie stalo sie bogatsze i bardziej wartosciowe. Takie dziecko duzo jest w stanie nas nauczyc tylko przez to, ze jest. Ale zaluje z Jego powodu. Jemu jednak zyczyla bym aby byl calkowicie zdrowy bo jednak mniej cierpienia by bylo dla Niego samego. Boje sie o Niego nie dlatego, ze On jest jaki jest ale dlatego, ze swiat jest jaki jest. Dlatego nie wiem co bym zrobila jakbym wiedziala. To jest bardzo trudny temat, a decyzja w obie strony wymaga duzo odwagi. Wiesz nawet kiedy rodzimy sie calkowicie zdrowy tez nie wiemy co nas w zyciu czeka. Tylko potem jak juz czlowiek zachoruje to nikt nie proponuje go uspic, a walczymy o jego zdrowie. Nie wiem, moze to jest miara naszego czlowieczenstwa, ze walczymy o zycie jakie by ono nie bylo. :roll: Tylko, ze jak wszystko w zyciu, to tez ma swoja cene. A rachunek musi zrobic kazdy sam dla siebie. Agus zycze Tobie aby wyniki okazale sie dobre i abys mogla spokojnie cieszyc sie malenstwem. malgosia002307-04-2009, 11:21kurcze strasznie mi przykro :( Mam nadzieję że badania nie potwierdzą tego. Ciężko mi powiedzieć jak bym ja bym wyjdę na potwora ale ja z wielkim bólem serca raczej bym dałabym radę,ale moi najbliższi :-?Zaznaczam że to ja tak bym postapiła. To są bardzo trudne decyzja...życzę abyś nie musiała jej podejmować Póki co czekaj na wyniki Buzka Nie należy również zapominać, że to są wyniki statystyczne i nie dają 100% pewności, że dziecko urodzi się chore. agnieszkakusi07-04-2009, 11:31Moja pierwsza myśl: nie sprowadzę chorego dziecka na ten pieprzony świat, nie narażę go na ból i cierpienie, nie mogę obarczać Sylwii opieką nad chorym rodzeństwem. Nie wiem jakie będą u mnie wyniki, mam nadzieję, że nie okaże się najgorsze, ale tak mi się smutno zrobiło jak zobaczyłam w szpitalu tyle kobiet na te badania. Część z nich pewnie będzie musiała stanąć przed dylematem usunąć czy nie...to jest straszne. Jeśli się poroni to natura wybrała, ale samemu usunąć....nawet nie chcę myśleć :-? Dorfi, właśnie tego się obawiam, że lekarz powie: dziecko chore, podejmiemy decyzję (teoretycznie), że usunę i co dalej? Do końca życia myśleć, że może dziecko było zdrowe? daggulka07-04-2009, 11:37Przede wszystkim - też jak wszyscy trzymam kciuki żeby wyniki były pomyślne dla Was, żeby okazało się że dziecko jest zdrowe. Prosisz o przemyślenia forumowiczów w temacie, więc i ja napisze swoje. Rozumiem Zelijkę, podziwiam ją i szanuje bardzo za podejście do życia, do świata , do Stefka, za optymizm, za dobre serce. I chcę, żeby to co teraz napisze nie było odbierane personalnie - to jest tylko moje zdanie na ten temat , z mojej perspektywy i mojego punktu widzenia. Nie jestem dobroduszna, nie jestem stworzona do cierpień, do dźwigania krzyża. Nie udźwignęłabym tego krzyża. Nie udźwignęłabym tego cierpienia dziecka, jego wyrzutów "mamusiu, dlaczego nie jestem takie jak inne dzieci?" . Nie udźwignęłabym myśli, że kiedy mnie zabraknie - kto zajmie sie nim? I mimo tego, że sprawiam wrażenie osoby twardej i silnej psychicznie - wydaje mi sie, że nie poradziłabym sobie z dzieckiem niepełnosprawnym. Wiem, ile czasu, pracy absorbują dzieci zdrowe - wiem, ze żeby zająć się dzieckiem niepełnosprawnym musiałabym zrezygnować z zawodowej pracy, a na to nas nie stać bo spłacamy hipoteke na domu. Moja decycja moja mogłaby być tylko jedna- usunęłabym ciążę. Nie mogłabym zostawić spraw swojemu biegowi "bo jakoś to bedzie" . Nie będzie . ja myślę, ze nikt, kto de facto nie był w takiej sytuacji sam do końca nie wie, co by zrobił. Ja nie wiem..... ALe trzymam mocno kciuki Agnieszka i jestem pewna, ze będzie dobrze. Nie martw się na zapas, to nic nie da. A swoje stwierdzenie o wieku lekarz niech sobie wsadzi :wink: (Niedawno znajoma urodziła swoje pierwsze dziecko w wieku 38 lat, zresztą w tamtym roku był w moim otoczeniu wysyp ciążo-porodów w wieku 34-36 lat i w wielu przypadkach były to pierwsze ciąże). daggulka07-04-2009, 12:05Agusia .... w odpowiedzi na priv. Decyzja która podejmiesz musi być zamykającą ten rozdział. Czyli jajakolwiek ona nie bedzie - musisz sie z nia pogodzić i powiedzieć sobie : podjęłam decyzje najlepszą jaką mogłam teraz podjąć z całymi jej konsekwencjami . Nie mogłam podjąć innej decyzji z powodów różnych. Tą decyzją zamykam ten etap mojego życia . Obiecaj sobie , wytłumacz swojej podświadomości jedyną prawdę: " robię to dla dobra dziecka, dla dobra swojego i swojej rodziny". I nie będę więcej tego rozważać, o tym mysleć, gdybać i roztrząsać. Są w życiu takie sytuacje, takie chwile kiedy trzeba podjąć jedyną słuszną decyzję- słuszną w swoim przekonaniu - własnie ją podjęłam . Absolutnie się nigdy nie obwiniaj. Nie jesteś winna cokolwiek by sie nie stało i jakakolwiek nie byłaby to decyzja. Ściskam mocno , trzymaj sie kochana. Agnieszko, to nie dotyczy Ciebie. Jest dobrze – wiem o tym. Te badania, to tylko skryningowe. Najgorsze w takiej sytuacji, to jest fakt, ze istnieje możliwość wyboru, a każda decyzja będzie zła. Nie będę się rozwodził dlaczego. Chcę jednak zwrócić uwagę tylko na jeden szczegół – zwykle pomijany. Nie będę dobierał „właściwych” słów, dlatego wybaczcie mi swoistą brutalność sformułowań. A co się dzieje, kiedy, takie dziecko, (dziecko - bo mając nawet kilkadziesiąt lat, pozostają dzieckiem, ze względu na swoją ułomność fizyczną lub psychiczną i wymagają stałej opieki i czułości ) będzie miało nieszczęście przeżyć swoich rodziców? Moim zdaniem, takiego bezmiaru rozpaczy i cierpienia psychicznego nie jest w stanie doświadczyć nikt zdrowy, bo tak czy inaczej jest przygotowany do różnych trudnych sytuacji, bardziej lub mniej – a te dzieci wcale. zielonooka07-04-2009, 13:04Zdecydowałabym się na aborcję. Ale wydaje mi się że każdy taką decyzje podejmuje sam (lub z partnerem) i nie bardzo wiem w czym może ci pomóc fakt że "zielonooka" by usunęła a "forumowiczka X" by urodziła. Jak to, co ktoś by zrobił - ma mieć wpływ na TWOJĄ decyzję? Albo usuniesz albo nie i będziesz wiedziała co chcesz zrobić, a jak nie będziesz wiedziała - to musisz tak długo się zastanawiać (i twój mąż) aż podejmiesz (podejmiecie) decyzję. W momencie kiedy ja podejmiesz będzie to SŁUSZNA decyzja. Absolutnie nie możesz się sugerować tym co ktoś inny by zrobił w takiej sytuacji. ps. trzymam kciuki żebyś nie miała takich dylematów. Aguś - wiesz, że cały dzień o Tobie myślałam. Po twoim poście w watku „staramy się....” Zastanawiałam się czy przejdzie ci taka myśl przez głowę. I przez myśl mi przeszła smutna prawda, czy taka rozwinięta medycyna jest nam potrzebna. W którymśtam tygodniu ciąży dowiaduje się człowiek, że ewentualnie jego dziecko będzie chore... I po kiego mu ta wiedza skoro staje przed dylematem, którego nijak nie da się rozwiązać bez bólu serce. Trzymam kciuki, wierzę, że będzie ok. PS. A nie zastanawiałaś się nad tym, by iść do jeszcze jednego lekarza? Ta przezierność 2,5 nie jest jakaś strasznie duża... Wiem, że już dałaś krew do badania, ale zamiast się zamartwiać na zapas, może warto odwiedzić jakiegoś doktora, który nie powie ci, xe 32 lata to za dużo na dziecko. właśnie tego się obawiam, że lekarz powie: dziecko chore, podejmiemy decyzję (teoretycznie), że usunę i co dalej? Do końca życia myśleć, że może dziecko było zdrowe? Agusia Daggulka bardzo ladnie to napisala. Jezeli ktos stanie przed takim wyborem i wybierze usunac ciaze, to musi zamknac ten rozdzial i juz nie wracac do tego. W takiej sytuacji nikt nie usuwa ciaze po to aby "zabic dziecko" a po to aby uchronic je od cierpienia. I nie ma tu nic do oceniania, potepiania lub popierania. Jestem pewna, ze taka decyzja nalezy do jednej z najtrudniejszych w zyciu kobiety. Trzeba ja uszanowac a taka kobiete otoczyc zrozumieniem i opieka. A Ty nie dumaj w naprzod, nie zadreczaj sie tak. Poczekaj na badania, po co tak gdybac? Pozdrawiam Cie cieplutko. :P moja mama miala 35 lat jak urodzila mnie :D Babcia ostatnie dziecko urodziła po 50 - ostatni gwizdek. :oops: Ale Ciocia - faktycznie, normalna nie jest (to Jej wypowiedź), bo kto kończy kilka fakultetów, ma czas na dom i własną rodzinę i jeszcze udziela się społecznie. Obłęd. :lol: Ps. Dzieci Cioci, na szczęście już "normalne" jeden kierunek, jedna uczelnia, bez "takich tam" Aguś, wierzę w to, że wyniki będą ok i zadna trisomia Was nie dotyczy. Kiedy będą wyniki ? Powiem tak, z trisoma 21 to zespół chorób z, z którym można żyć do samej starości. Trisoma 18 zazwyczaj zabiera życie do pierwszych urodzin. I tą świadomość trzeba mieć, decyzje sa trudne, każda z nich jakakolwiek by ona nie była... Miałam szczęście pracowac z dziećmi z Downem, nie jest normalnie,nie jest łatwo, ale moze być pieknie. ostatnio moja przyjaciółka miała przezierność 3,5. Zrobiła amnio i wszystko jest ok. Ma 36 lat, to jej pierwsze dziecko. inwestor07-04-2009, 20:46Wiem, że temat bardzo drażliwy, ale mam dziś strasznego doła po wczorajszych badaniach i chyba za dużo myślę. :-? Wczoraj dowiedziałam się od pani genetyk, że jeśli wyniki badań okażą się złe mamy możliwość podjęcia decyzji o usunięciu ciąży. Jak na razie nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli, ale gdzieś głęboko siedzi to we mnie. Jeśli dojdzie do tego, że staniemy przed takim wyborem to co zrobimy? Czy ktoś z Was stał przed takim wyborem? Urodzić chore dziecko (zespół Downa, zespół Edwardsa) lub usunąć ciążę? A może ktoś, kto ma chore dziecko żałuje, że nie miał możliwości podjęcia takiej decyzji. Wiadomo, że każdy kocha swoje dzieci i życie by za nie oddał, ale...teoria swoje, a życie swoje Wiem, że temat jest straszny i może wzbudzić wiele emocji... Moim zdaniem rozwiązanie tej kwestii leży w przekonaniach które wyznajesz, gdyż od tego zależy decyzja. Wg nauki ewangelii aborcja, usunięcie płodu/ciąży, skrobanka itp. jakby tego nie nazywał to zabójstwo. Kwestia dalsza to taka czy mamy prawo do decydowania o cudzym życiu i to w dodatku na podstawie danych statystycznych. Oczywiście choroba genetyczna czy też inna to nieszczęście i ogromny wysiłek opiekuńczy rodziny, być może nawet trzeba będzie odwrócić o 180 stopni swoje życie, ale czy potencjalna wizja takiego wysiłku usprawiedliwia ewentualną decyzję o skrobance ? Gdzie jest granica że teraz to już wolno a kiedy indziej nie wolno ? A może urodzi się zdrowe może nie całkiem ale zdolne do życia i funkcjonowania i co wtedy ? Jak twój najbliższy (odpukać ) uległby wypadkowi w takim stopniu że wymagałby opieki to też rozważałabyś jego eksterminację ? Myślę że nie ma takiej granicy i nie ma takiego dylematu i trzeba się przygotować na przyjście swojego dziecka a nie zastanawiać czy je chcemy czy nie. Jak się urodzi to wtedy będziesz się zastanawiać jak mu pomóc o ile będzie potrzebowało pomocy. Pozdrawiam Trzymam za Was kciuki potrzebujecie dużo siły jestem z WAMI. Czas oczekiwania jest chyba najgorszy do zniesienia. Podjęcie dorosłej i odpowiedzialnej decyzji to moim zdaniem nie jest trudna sprawa, wykonanie decyzji natomiast to już proza życia. Moim zdaniem rozwiązanie tej kwestii leży w przekonaniach które wyznajesz, gdyż od tego zależy decyzja. Wg nauki ewangelii aborcja, usunięcie płodu/ciąży, skrobanka itp. jakby tego nie nazywał to zabójstwo. Kwestia dalsza to taka czy mamy prawo do decydowania o cudzym życiu i to w dodatku na podstawie danych statystycznych. Oczywiście choroba genetyczna czy też inna to nieszczęście i ogromny wysiłek opiekuńczy rodziny, być może nawet trzeba będzie odwrócić o 180 stopni swoje życie, ale czy potencjalna wizja takiego wysiłku usprawiedliwia ewentualną decyzję o skrobance ? Gdzie jest granica że teraz to już wolno a kiedy indziej nie wolno ? A może urodzi się zdrowe może nie całkiem ale zdolne do życia i funkcjonowania i co wtedy ? Jak twój najbliższy (odpukać ) uległby wypadkowi w takim stopniu że wymagałby opieki to też rozważałabyś jego eksterminację ? Myślę że nie ma takiej granicy i nie ma takiego dylematu i trzeba się przygotować na przyjście swojego dziecka a nie zastanawiać czy je chcemy czy nie. Jak się urodzi to wtedy będziesz się zastanawiać jak mu pomóc o ile będzie potrzebowało pomocy. Pozdrawiam a to co :o :o :o wzbudzacz poczucia winy :o PS. czy moge prosić o cytat z ewangelii o zakazie skrobanki ? trzymam kciuki! Będzie dobrze!!!! co do samego tematu, usunęłabym: nie z chęci -ale po prostu-z miłosierdzia. inwestor07-04-2009, 20:59Moim zdaniem rozwiązanie tej kwestii leży w przekonaniach które wyznajesz, gdyż od tego zależy decyzja. Wg nauki ewangelii aborcja, usunięcie płodu/ciąży, skrobanka itp. jakby tego nie nazywał to zabójstwo. Kwestia dalsza to taka czy mamy prawo do decydowania o cudzym życiu i to w dodatku na podstawie danych statystycznych. Oczywiście choroba genetyczna czy też inna to nieszczęście i ogromny wysiłek opiekuńczy rodziny, być może nawet trzeba będzie odwrócić o 180 stopni swoje życie, ale czy potencjalna wizja takiego wysiłku usprawiedliwia ewentualną decyzję o skrobance ? Gdzie jest granica że teraz to już wolno a kiedy indziej nie wolno ? A może urodzi się zdrowe może nie całkiem ale zdolne do życia i funkcjonowania i co wtedy ? Jak twój najbliższy (odpukać ) uległby wypadkowi w takim stopniu że wymagałby opieki to też rozważałabyś jego eksterminację ? Myślę że nie ma takiej granicy i nie ma takiego dylematu i trzeba się przygotować na przyjście swojego dziecka a nie zastanawiać czy je chcemy czy nie. Jak się urodzi to wtedy będziesz się zastanawiać jak mu pomóc o ile będzie potrzebowało pomocy. Pozdrawiam a to co :o :o :o wzbudzacz poczucia winy :o PS. czy moge prosić o cytat z ewangelii o zakazie skrobanki ? Dobre sobie poczucie winy ??? To nie jest kwestia poczucia winy to kwestia zasad moralnych i dorosłości do podejmowania decyzji zgodnych z tymi zasadami. Pozdrawiam Nowe przykazanie dane przez Chrystusa - Miłuj bliźniego swego jak siebie samego .... Dobre sobie poczucie winy ??? To nie jest kwestia poczucia winy to kwestia zasad moralnych i dorosłości do podejmowania decyzji zgodnych z tymi zasadami. Pozdrawiam Nowe przykazanie dane przez Chrystusa - Miłuj bliźniego swego jak siebie samego .... To kwestia Twoich "zasad moralnych" A ten fragment Ew. Marka to się tyczy czego ?? daggulka07-04-2009, 21:12Nowe przykazanie dane przez Chrystusa - Miłuj bliźniego swego jak siebie samego .... no własnie .... wolałabym się nie urodzić niż żyć jako niepełnosprawny umysłowo ubezwłasnowolniony człowiek zależny w całości od innych moje dzieci maja przykazane, że jesli zachoruję psychicznie lub na altzhimera mają oddać mnie do zakładu inwestor07-04-2009, 21:18To kwestia Twoich "zasad moralnych" A ten fragment Ew. Marka to się tyczy czego ?? Niech Ci będzie że moich zasad moralnych, jeśli tak to pojmujesz. Generalnie przykazanie dane przez Chrystusa nie tyczy się czego tylko Kogo- wszystkich bliźnich bez wyjątku. Pozdrawiam malka, nie warto wysilać się na odpowiedź. Ktoś taki po prostu MUSIAŁ się odezwać. Powiedział, co iwedział i tyle. I tak dziwię się, że tak późno i tak mało, biorąc pod uwagę nasz świątobliwy kraj. inwestor07-04-2009, 21:22Nowe przykazanie dane przez Chrystusa - Miłuj bliźniego swego jak siebie samego .... no własnie .... wolałabym się nie urodzić niż żyć jako niepełnosprawny umysłowo ubezwłasnowolniony człowiek zależny w całości od innych moje dzieci maja przykazane, że jesli zachoruję psychicznie lub na altzhimera mają oddać mnie do zakładu To Twoja decyzja to Twoja sprawa. Rozumiem że zakładasz że wszyscy inni też tak chcą lub powinni chcieć jak Ty ? Czy chcenie za innych ich "dobra" jest ok. ? Czy też każdy może chcieć inaczej ? A może to wcale nie jest cudze dobro tylko nasz spokój, i wcale nie miłosierdzie nad drugim tylko własne usprawiedliwianie się przed..... Pozdrawiam Agnieszko - na razie jeszcze wciąż nie wiadomo, czy będzie trzeba jakiekolwiek decyzje podejmować. Ale - jakąkolwiek tę decyzję byś podjęła, nie powinnaś czuć się winna czemukolwiek. Inwestor pisze o tyle słusznie, że trzeba przyjrzeć się swojemu światopoglądowi, a czasem może także zrewidować. Nie ma co tutaj kogokolwiek ewangelizować albo namawiać do aborcji jak kromki chleba. Bardzo, bardzo życzę Ci, abyś żadnych tego rodzaju decyzji nie musiała podejmować. Wierzę jednak, że jeśli będzie trzeba, to podjęta przez Ciebie decyzja będzie słuszna i podjęta w imię dobrze pojętego dobra całej rodziny. Mocno kciuki trzymam za dobry wynik badań i gorąco życzę - żadnych zmartwień! Pozdrawiam serdecznie!!! To kwestia Twoich "zasad moralnych" A ten fragment Ew. Marka to się tyczy czego ?? Niech Ci będzie że moich zasad moralnych, jeśli tak to pojmujesz. Generalnie przykazanie dane przez Chrystusa nie tyczy się czego tylko Kogo- wszystkich bliźnich bez wyjątku. Pozdrawiam a może wyjątkiem sa ci, dla których Twoj Chrystus jest tak samo wiarygodny jak Królewna Snieżka. Tak troszkę dystansu do siebie i swoich jedynie słusznych pogladów - życzę. I przepraszam autorkę wątku, za tą niezwiązaną z tematem dyskusję. zielonooka07-04-2009, 21:27To fakt - osoby uważające się za katolików i zyjace zgodnie z naukami Chrystusa nie powinny usuwać ciąży z żadnych powodów. Nawet jeśli życie takie dziecka było by z góry skazane na ogromne cierpienie (nie mówię tu o zespole Downa - ale o wielu innych chorobach genetycznych które są związane z ogromnym dyskomfortem i ogromnym bólem osób dotknietych ta chorobą) W takich przypadkach oddycham z ulga że nie uważam się za katoliczkę , nie uczestniczę w życiu kościoła , i te dylematy mnie nie dotyczą :) Nie miałabym wątpliwości. inwestor07-04-2009, 21:32malka, nie warto wysilać się na odpowiedź. Ktoś taki po prostu MUSIAŁ się odezwać. Powiedział, co iwedział i tyle. I tak dziwię się, że tak późno i tak mało, biorąc pod uwagę nasz świątobliwy kraj. Co widzisz złego w moich poglądach ? A może nie wolno mi pisać tu na forum o moich poglądach ? Czy moje poglądy są złe więc nie powinienem pisać tu na forum? Czemu piszesz o mnie pogardliwie "Ktoś taki..." ?? Pozdrawiam daggulka07-04-2009, 21:33Rozumiem że zakładasz że wszyscy inni też tak chcą lub powinni chcieć jak Ty ? Czy chcenie za innych ich "dobra" jest ok. ? Czy też każdy może chcieć inaczej ? a Ty jak uważasz? bo sądząc po twoich wypowiedziach też nakłaniasz- wedle siebie i swojej wiary :roll: innych ganisz a to samo robisz Agatka7707-04-2009, 21:37Zawsze w takiej sytuacji jest trudno podjąć jakąkolwiek decyzję, wydaje mi się że trudno się wypowiedzieć jeśli nie było się w danej sytuacji. Nie odważę się powiedzieć jak bym postąpiła w takiej sytuacji, bo w niej nie byłam. Mogę tylko powiedzieć jak chciałabym postąpić,jak będę się starała postąpić, a życie i tak wszystko zweryfikuje. I mogę też powiedzieć to, że zrozumiem decyzję danej osoby, jaka by ona nie była( decyzję mam na myśli nie osobę :-?), bo na pewno podjęcie jej okupione jest wieloma dniami rozmyślań, wątpliwości i brakiem pewności co do słuszności tej decyzji. Ktoś już powiedział "Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono" i miał rację... Agnieszkakusi, mam nadzieję że wszystko się wyjaśni i nie będziesz musiała podejmować takiej decyzji, czego bardzo Ci życzę. zielonooka07-04-2009, 21:37Nie ma co tutaj kogokolwiek ewangelizować albo[u] namawiać do aborcji jak kromki chleba. Ale chyba nikt do tego nie namawia :) Tak jak napisałam wyzej - jestem bardzo daleko od nauk Koscioła katolickiego (nie chce sie rozpisywac jak bardzo :)) ale nawet taki agnostyk jak ja uważa że aborcja "jak kromka chleba" jest głęboko nieetyczna . Ale nie żyjemy w utopii i niestety czasem ktoś decyduje za kogos zgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniami i swoim poczuciem etyki. W tym przypadku : matka (rodzice) . Czasami dla tego zeby chronic siebie, czasami zeby w ich odczuciu chronić to głęboko uposledzone i chore dziecko. I uważam ze ma do tego prawo. Do podjęcia takiej decyzji jaka uzna za słuszną. Za bardziej nieetyczne od aborcji dziecka z głęboka wada genetyczna uważam potępianie takich decyzji przez innych i próby wpływania na rodziców by podjęli inne. daggulka07-04-2009, 21:43Za bardziej nieetyczne od aborcji dziecka z głęboka wada genetyczna uważam potępianie takich decyzji przez innych i próby wpływania na rodziców by podjęli inne. dokładnie Przepraszam za lakoniczny post powyżej. TO trudny temat, choć przeze mnie przerobiony. Może dlatego nie umiem tak za jednym razem. I muszę na raty, przepraszam. Nie miałam tego dylematu. I daj Boże nie będe miała ( Aga - bardzo mi przykro- dziwna pani doktor, bo KAŻDA kobieta w ciąży może tak trafić - niektóre mają tylko większe szanse niż inne . ) Wiem jedno - mając tak chore dziecko bardzo ciężko umierać. Oczywiście rodzeństwo starsze może się dzieckiem zając ...ale ... podejmując taką decyzję (że rodzę) niejako SKAZUJĘ moje starsze dziecko na takie obciążenie. Moja teściowa skazała - ale ona nie miała wyboru, bo nie wiedziała.. Wiem, że jak się urodzi tak chore dziecko, to kocha pewnie nawet mocniej niż zdrowe dziecko ( nie wiem, tak to sobie wyobrażam. Trzeba je bardzo , bardzo , bardzo kochać, by przetrwać, dać radę, udźwignąć). Zeljka jest tu przykładem tak bezgranicznej miłości i tak wielkiej siły i wytrzymałości...Ona niesie ten krzyż. A ja ją podziwiam. Ale - choć to zapewne dla niej niezrozumiałe czy nawet niesprawiedliwe - współczuję. No o czym tu gadać. Wiesz, że Twoje dziecko prawdopodobnie (oczywiście są przypadki łagodnych uszkodzeń, ale takiej gwarancji nikt nam nie da) : nie będzie miało rodziny (żony/męża/dzieci) , nie będzie aktywne zawodowo, dobrze, jęśli będzie w stanie samo zrobić sobie cos do jedzenia - więc to TY musisz być 24/24, nie będzie dorosłe, nie będzie (tu właściciwe skreslić) chodzić, mówić, kapać się, robić siusiu, pisać, czytać.......... samodzielnie. Będzie chorować. Zresztą o obu schorzeniach można przeczytać duuuużo w necie. Czy nie po to wychowujemy dzieci, by stanęły na własnych nogach, rozpostarły skrzydła i odleciały ? W tym przypadku możemy o tym zapomnieć. Jesli Twoja wiara jest tak dla CIebie ważna - nie będziesz miała takich dylematów. J wierze, że tylko głeboka , bardzo silna wiara może spowodować wybór na "tak". Ja wiem, że Bóg nam tego dziecka nie wychowa, nie wykąpie, nie nakarmi i nie zajmie się nim po śmierci mamy (a taka jest kolej rzeczy, że dzieci żyją dłużej niż rodzice - czego i sobie i Wam życzę). Ale to mój punkt widzenia. Pytanie które sobie stawiam ( a stawiam czasem - i stawiałam nieraz z racji mojej rodziny i jej genetyki ) : CZY MAM PRAWO powoływać do życia człowieka, który bez opieki (mojej, moich dzieci, rodziny) sobie NIE PORADZI. CZY MAM PRAWO - do tego, żeby pomimo całej mojej dostępnej wiedzy i wyobraźni skazać powołane do życia dziecko na taki los. I na to pytanie zawsze wychodzi mi jedna odpowiedź : nie. moja teściowa : wiem, że gdyby ktoś ją uprzedził, że Michał będzie miał zespół Downa nie urodziłaby go. Dziś, teraz ma taką że kocha go nad życie. Michał ma dziś 37 lat. powiem szczerze - dopóki się tego nie dotknie, nie poliże - gdybanie jest tylko gdybaniem. inwestor07-04-2009, 21:45a może wyjątkiem sa ci, dla których Twoj Chrystus jest tak samo wiarygodny jak Królewna Snieżka. Tak troszkę dystansu do siebie i swoich jedynie słusznych pogladów - życzę. I przepraszam autorkę wątku, za tą niezwiązaną z tematem dyskusję. Może najwyższy czas przeczytać to co napisałem- przypomnę. "Moim zdaniem rozwiązanie tej kwestii leży w przekonaniach które wyznajesz, gdyż od tego zależy decyzja." Czy napisałem tu że chodzi o moje poglądy czy też o poglądy autorki wątku ? Chyba widać że Twoje intencje nie całkiem idą zgodnie z prawdą tylko zgodnie Twoją naturą. Widać więc że innym wolno sie wypowiadać tylko pisanie o moich poglądach na skrobankę jest beee. No cóż zawsze są równi i równiejsi. Pozdrawiam Wiesz, że Twoje dziecko prawdopodobnie (oczywiście są przypadki łagodnych uszkodzeń, ale takiej gwarancji nikt nam nie da) : nie będzie miało rodziny (żony/męża/dzieci) , nie będzie aktywne zawodowo, dobrze, jęśli będzie w stanie samo zrobić sobie cos do jedzenia - więc to TY musisz być 24/24, nie będzie dorosłe, nie będzie (tu właściciwe skreslić) chodzić, mówić, kapać się, robić siusiu, pisać, czytać.......... samodzielnie. Będzie chorować. Tu mogłabym polemizować, ale tylko i wyłącznie w przypadku "łagodnych uszkodzeń" i wyłącznie w przypadku DS. Dzieci, a póżniej osoby dorosłe, mogą być samodzielne, mogą mieć rodziny (współmałżonka - na dzieci raczej nie ma co liczyć). Wiem,że nie jest to powszechne, ale nie niemozliwe. Niezaprzeczalnym faktem jest, że wychowanie i opieka nad dzieckiem niepełnosprawnym to praca całą dobę, ogrom wyżeczeń i nie oszukujmy się masa pieniędzy. Jednocześnie "przekazanie" odpowiedzialności za swoje decyzje innym bliskim (głównie rodzeństu dziecka niepełnosprawnego), czy sobie na to zasłużyli, czy zgodzili się na to ? Nikt nie ma prawa decydować za innych, moze polecę sentymentalnie, ale ktos powiedział kiedys mądre zdanie "nie próbuj żyć za mnie, bo za mnie nie umrzesz". Inwestorze, niezgodnie z czyją czyja prawdą ?? Twoją? Bo w zgodzie z moją są . iva_marti07-04-2009, 22:05Ostatnio w "dzień dobry tvn" był lekarz ginekolog i rozmowa na temat badań genetycznych oraz możliwości jakie one dają kobiecie. Znany,praktykujący lekarz powiedział ,że przez całą jego praktykę tylko kilka kobiet nie skorzystało z prawa do aborcji. Jestem mama 2 dzieciaczków. Wychowanie zdrowych dzieci to ogrom pracy i wyrzeczeń. daje nam jednak wiele satysfakcji jak patrzymy jak sie rozwijają ,robią coraz bardziej samodzielne. Ja nie chciałabym patrzec na moje bardzo chore dziecko. Dziecko ,które zostanie zupełnie bezradne kiedy mnie zabraknie. W drugiej ciąży już po 30 tygodniu zaczełam mieć złe wyniki badań USG. Zbyt krótka kość udowa, wielwodzie. Na szczęście wcześniej robiłam badanie usg w 13 tygodniu i połówkowe oraz testy z krwi - wszystkie były prawidłowe. Bardzo jednak źle wspominam koniec ciąży i lęk o zdrowie dziecka. Lekarka mówiła,żeby nie panikować ,że wszystkie badania były prawidłowe,że czasem takie dysproporcje są i najważniejsze ,ze proporcjonalnie kość udowa rośnie. Ja mając pewne wyniki stwierdzające upośledzenie dziecka, nie miałabym watpliwości co wybrać. Nie byłaby to łatwa decyzja,kosztowałaby wiele przeplakanych nocy ,ale jak dla mnie jedyna. Musisz sama się zastanowić ,czy dasz radę ewntualnej chorobie dziecka i wszystkiemu co się z tym wiąże. Teraz mamy doba diagnostykę i dzięki temu mamy możliwość wyboru. Ktoś powie ,ze to egoizm,możliwe ,ale czasem mamy prawo być egoistami. Art. 4a. 1. Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy: ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Wiec jasno z powyzszego wynika, że kazda kobieta ma do tego PRAWO (jeżeli są do tego przesłanki). I nikt nie powinien jej rozliczać. inwestor07-04-2009, 22:11Rozumiem że zakładasz że wszyscy inni też tak chcą lub powinni chcieć jak Ty ? Czy chcenie za innych ich "dobra" jest ok. ? Czy też każdy może chcieć inaczej ? a Ty jak uważasz? bo sądząc po twoich wypowiedziach też nakłaniasz- wedle siebie i swojej wiary :roll: innych ganisz a to samo robisz Wiesz inni jawnie piszą że zrobiliby skrobankę wg swoich zasad. Wiec im wolno pisać a mnie nie ? Przeczytaj napisałem że decyzja zależy od wyznawanych przekonań. Reszta to pokazanie jak wygląda ta sprawa z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej i mojej przy okazji. Tego typu dylematy mogą być rozstrzygane jedynie w kategoriach wyznawanego przez autorkę i jej męża systemu wartości. Czy to coś nie halo ? Niby my Polacy uważamy się za naród tolerancyjny a tu kurcze co ? już nie wolno powiedzieć co się na ten temat myśli ? Żebym to jeszcze namawiał do czegoś złego no to rozumiem krytyka i opierpapier się należy ale za kilka słów prawdy ? Pozdrawiam Ktoś powie ,ze to egoizm,możliwe ,ale czasem mamy prawo być egoistami. Obawiam się, że większym egoizmem jest urodzenie dziecka chorego. inwestor07-04-2009, 22:20Inwestorze, niezgodnie z czyją czyja prawdą ?? Twoją? Bo w zgodzie z moją są . Dobrze wiesz o co chodzi. Pozdrawiam Inwestorze, niezgodnie z czyją czyja prawdą ?? Twoją? Bo w zgodzie z moją są . Dobrze wiesz o co chodzi. Pozdrawiam Każdy ma swoją prawdę. iva_marti07-04-2009, 22:22Na jednym z badań genetycznych rozmawiałam z lekarzem. Badanie przyzierności jest bardzo trudne. Niewielu lekarzy tak naprawdę ma kwalifikację do tych badań. Większość si ęreklamuje ,USG 3D, przyzierność ,ale tak naprawdę badanie sprwadza się tylko do zrobienia kolorowych fotek dziecku, Nie umieją zbadać tej grubość, badają pod złym kątem, mierzą nie to co trzeba. Czy robiłać te badania u lekarza .który zna sie na tym czy tylko udaje. Jakei opinie ma lekarz. Muszę poszukać stronki gdzie byli wypisani lekarze mający kwalifikację do tych badan. Ja robiłam wcześniej te badania u innego lekarza i ten drugi (mający kwalifikacje) dokładnie na zdjęciach pokazywał mi co miałam źle zrobione :evil: Małka - a co tu kurde rozwijać. Pytania na ktore trzeba sobie odpowiedzieć podałam w poście powyżej. Jesli odpowiedź jest : TAK - to chyba tylko egoizm może być motywacją. Obciążanie innych wokół siebie własnymi decyzjami ... czy to nie egozim ? Umrzeć musi każdy. A co jesli dziecko nie ma rodzeństwa ? I rodziny ? Albo ma , ale po smierci rodziców brak chętnych do opieki nad dorosłym człowiekiem, ktoremu trzeba podetrzeć pupę (wiem, wiem bywają szczęśliwe przypadki niedużych uszkodzeń. Nie widziałam - nie mam doświadczenia. Widzę taki ciężki i wiem co mnie czeka. Ale ja w to wchodzę..) Po śmierci rodziców czeka go dom opieki. To nie jest taki do jak Dom Złotej Jesieni. Nie wiem - jako matka dwóch synów - nie potrafię wyobrazić sobie powodów urodzenia chorego genetycznie dziecka. Nie mieści mi się to w mojej percepcji świata. Sorry. ania klepka07-04-2009, 22:26Bardzo Ci współczuję, wiem co przeżywasz. 14 lat temu nie mogłam zajść w ciążę, leczyłam się na zapalenia przydatków itp. W pewnym okresie brałam zastrzyki 2 x dziennie, kupę leków przeciwzapalnych, w których tłustym drukiem było napisane - w czasie kuracji nie zachodzić w ciąże. Leczenie nie pomagało. Zmieniłam lekarza a ten powiedział że to zwykła ciąża a nie zapalenie przydatków. To był piątek, w poniedziałek miałam skierowanie do szpitala. Cały weekend przeryczałam - co mam zrobić - tak długo nie zachodziałam w ciążę a teraz jak jestem w ciąży to w czasie kiedy łykałam tyle chemii. Co z tym płodem będzie skoro w ulotce napisane było bezwzględny zakaz zajścia w ciążę. Zastanawiałam się i idąc do szpitala nadal nie wiedziałam, co mam zrobić. Na szczęście okazało się, że mylił się i lekarz który leczył mnie na przydatki i lekarz który powiedział że jestem w ciąży. Miałam jakieś zaburzenia hormonalne itp. Dziś mam fajną parkę, która jest całym moim życiem. Ale gdybym dzisiaj znalazła się w takiej sytuacji jak Ty, nie miałabym wątpliwości, byłoby mi przykro ale decyzja byłaby tylko jedna - usunięcie ciąży. Oczywiście potwierdzenia diagnozy szukałabym też u innych lekarzy. Jeśli 3 potwierdziłoby, usunęłabym jak najszybciej. Może to brzmi okropnie, ale to dla dobra całej rodziny, Twojego, męża, rodzeństwa i tego dziecka. Moje takie osobiste spostrzeżenie to takie, że ludziom o bardzo dobrym sercu, dużej cierpliwości i pogody ducha częściej trafiają się dzieci niepełnosprawne, tak jakby Bóg wiedział, że znajdą u nich dobrą opiekę i miłość. Że sobie tacy rodzice lepiej poradzą, a często pomogą innym rodzicom, którzy mają podobne problemy. Być może się mylę, bo może bycie rodzicem takiego dziecka zmienia i przewartościowuje całe ich życie,że stają się takimi ludźmi. Życzę Tobie i Nam wszystkim abyśmy nie musieli stawać przed takimi dylematami, dużo zdrówka i radości z każdego dnia. iva_marti07-04-2009, 22:31Wrzucam kawałeczek mojej prywatnej wiadomości, jest w niej link do stronki o której pisałam: Pragniemy "przesłać Pani link z informacjami o badaniu, którego Pani poszukuje Do wykonywania badań tzw. genetycznych wymagane są wysokie kwalifikacje badających oraz uprawnienia w postaci certyfikatu Fetal Medicine Foundation - . Na stronie FMF znajdzie Pani listę uprawnionych lekarzy w Polsce do tego typu badań (acredited sonographers)." inwestor07-04-2009, 22:33Każdy ma swoją prawdę. Wiesz w tym przypadku akurat relatywizm nie jest konieczny, wystarczy przecztac co zostalo napisane :wink: Pozdrawiam Małka - a co tu kurde rozwijać. Pytania na ktore trzeba sobie odpowiedzieć podałam w poście powyżej. Jesli odpowiedź jest : TAK - to chyba tylko egoizm może być motywacją. Obciążanie innych wokół siebie własnymi decyzjami ... czy to nie egozim ? Umrzeć musi każdy. A co jesli dziecko nie ma rodzeństwa ? I rodziny ? Albo ma , ale po smierci rodziców brak chętnych do opieki nad dorosłym człowiekiem, ktoremu trzeba podetrzeć pupę (wiem, wiem bywają szczęśliwe przypadki niedużych uszkodzeń. Nie widziałam - nie mam doświadczenia. Widzę taki ciężki i wiem co mnie czeka. Ale ja w to wchodzę..) Po śmierci rodziców czeka go dom opieki. To nie jest taki do jak Dom Złotej Jesieni. Nie wiem - jako matka dwóch synów - nie potrafię wyobrazić sobie powodów urodzenia chorego genetycznie dziecka. Nie mieści mi się to w mojej percepcji świata. Sorry. Dziękuję iva_marti07-04-2009, 22:47Ktoś powie ,ze to egoizm,możliwe ,ale czasem mamy prawo być egoistami. Obawiam się, że większym egoizmem jest urodzenie dziecka chorego. Oczywiście ja jestem takiego zdania jak Ty, ale temat jest drazliwy i będą też tacy, którzy uznają to za egoizm. Bo życie to życie ,nieważne jakie jest. Trzeba zacisnąć zeby i przeżyc to co nam dane (i chorego dziecka też to docztyczy). Decyzja trudna ,ale trzeba jakąś podjąć i nie zadręczać się potem wyborem. Hmmm .. mam ogromy szacunek dla kobiet, ktore zajmują się swomi chorymi dziećmi. To potworny wysiłek. Niesamowita odpowiedzialność i tak naprawdę służba. Ale czym innym w moim rozumieniu świata jest świadome powołanie do zycia dziecka chorego (i to powaznie, przecież nie gadamy o grypie...) a czym innym fakt przed jakim się staje - gdy urodzone dziecko nagle okazuje się chore. To dwie rózne sytuacje. Myśl, że usunięcie płodu uszkodzonego może wynikać z wygodnictwa (bo zapewne o tym piszesz Iva, o takim egoiźmie) jest zapewne dana tylko tym, ktorzy nie posiadają dzieci chorych. Zresztą wystarczy zapytać matek chorych dzieci .. Ja wiem , że to trudne pytanie i trudna rozmowa. Ale znam również ten smutek w oczach. Pomimo całego bohaterstwa tych kobiet ( dla mnie to codzienne bohaterstwo) i ogromnej miłości - jest w ich oczach smutek. Nie wyobrażam sobie po prostu matki, ktora nie chciałaby zatańczyć na weselu swojego dziecka, nie zobaczyć wnuka, nie być na jego chrzcinach ...... są tysiące takich sytuacji, ktore są częścią życia matek dzieci zdrowych. I które nigdy nie będą dane matkom dzieci chorych. Zresztą dla mnie kluczowym i najważniejszym jest praktycznie jedno pytanie jakie w końcu zadaje sobie KAŻDA matka dziecka chorego genetycznie : Jak umrzeć ? Jak go zostawić ? Jak to zrobić ? Takie kobiety powinny nie mieć limitu.. Pomijamy tu kwestię bardzo ważną : tata. Uwierzcie mi - można po 30 latach usłyszeć : "spłodziłem debila". Może w chwili słabości, może nie na trzeźwo, może we wzburzeniu. Ale czy to ma znaczenie ? inwestor07-04-2009, 23:13Otóż to, kwestia tzw. świadomego rodzicielstwa, i to nie taka zawężana do antykoncepcji i ograniczania niechcianych ciąż. Myślę że świadome rodzicielstwo to zdanie sobie sprawy że zawsze istnieje ryzyko poczęcia chorego człowieka i co wtedy ? Ale co wtedy przed poczęciem ? Pozdrawiam Otóż to, kwestia tzw. świadomego rodzicielstwa, i to nie taka zawężana do antykoncepcji i ograniczania niechcianych ciąż. Myślę że świadome rodzicielstwo to zdanie sobie sprawy że zawsze istnieje ryzyko poczęcia chorego człowieka i co wtedy ? Ale co wtedy przed poczęciem ? Pozdrawiam Jeśli istnieje ryzyko, że dziecko będzie chore - oczywiście najlepiej nie dopuścić do jego poczęcia. Niestety świat nie jest idealny... Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że mogą przyczynić sie do poczęcia dziecka chorego. Oczywiście - świadome macierzyństwo to podstawa, ale w Polsce to .. wiadomo jak jest... Wiem, że trudno obie to wypbrazić ,ale istnieją matki dzieci z zespołem Downa planujące śluby i rozmnażanie swoich chorych dzieci.. To brzmi strasznei, ale tak jest. Ale to chyba nie ten temat, przepraszam. Poniekąd zazdroszczę tym, którzy są tak jednoznacznie na "tak" lub na "nie". Dla mnie problemu tego kalibru nie da się zamknąć okresem prenatalnym. Tylko dlatego, że prawo pozwala w niego ingerować kleszczami i skrobakiem? :o Ryzyko. Załóżmy, że znam genetyczne. Nie płodzę dziecka, ale na przykład adoptuje zdrowego malucha. I nagle pojawia się milion ryzyk. Nie wożę go samochodem? Nie zapisuję na basen? Bo przecież nie chcę mieć "warzywka" i kiedyś opuścić "warzywka" jakby co. :-? inwestor07-04-2009, 23:37Całe życie to jedno wielkie ryzyko. Więc pytanie czy żyć. Odpowiedź jest taka że co ileśtam sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie. To może nie żyć naprawdę tylko tak na niby ? Najpierw na niby się pobrać (tak na próbę se pomieszkać kilka lat może będzie ok. a jak nie to kopa w d... i od nowa z kim innym) potem tak na niby mieć dziecko. Najpierw spłodzić a potem obserwować: bardzo chore, chore, lekko chore, zdrowe, b. zdrowe. I wg tego kryterium zdecydować np. od do lekko chore skrobanka , a zdrowe i lepiej to daruję życie, bo może nie będzie zbyt dużym obciążeniem. A później nawet jak się urodzi zdrowe to też się poobserwuje bo jak podpadnie to wynocha do domu dziecka !!! Co może nie ma takich ? Moim zdaniem nie tędy droga, to nie jest prawdziwe życie to takie udawanie i życie wg zasady że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To nie jest zycie dla prawdziwych tygrysów :wink: Pozdrawiam iva_marti07-04-2009, 23:40Pracowałam kiedyś z dziewczynką. Mądra ,emocjonalnie rozwijała się prawidłowo, niestety od urodzenia brak czucia od pasa w dół, zniekształcone ciałko,cewnikowana. Mama opowiadala o porodzie i tych wiadomościach płacząc ,mimo że minęło 13 lat. Paraliżował ją strach co bedzie z dzieckiem jak jej zabraknie. Miała też starszego syna, ale czy on będzie chciał, czy jego przyszła rodzina to zaakceptuje. Strach dziewczyn spotykających sie z tym chłopcem ,ze też mogą mieć chore dzieci. Ogromna praca psychologów sprawiła ,ze dziewczynka mocno wierzyła ,ze też kiedyś będzie miała kochająca rodziną. Będzie matką ,żoną. Zastanawiałam się czy to dobrze w ten sposób nastawiać dziecko i dawać mu wiarę na coś co jest mało realne. Jak wielkie bedzie rozczarowanie ,kiedy tak sie nie stanie. Jeśli chodzi o ojców chorych dzieci,wielu niestety nie daje rady i odchodzi. Kobieta zostaje z dzieckiem i sama musi sprostać wszystkim trudnością. Moim zdaniem trudno porównywać decyzje o urodzeniu chorego dziecka, do tego ,ze każdemy może się coś stac. Może, ale nie musi. Zresztą nie wiem czy te nasze analizy pomagają coś autorce wątku. Czy tylko rozdrapują niepotrzebnie temat Teraz do wyników badań, ma przed sobą baaardzo cięzki okres. Potem bez wzgledu na wynik moim zdaniem bedzie już łatwiej. Najgorsza jest niepewność. Przyziernośc to tylko początek badań i tak jak już wielu pisało tylko sugeruje,że warto wykonać dalsza diagnostykę. jest duuuża szansa ,ze będzie wszystko dobrze i tylko na stresie się skończy. Polecam i forum dziecko. Znajdziesz tam dziewczyny ,które też są w ciąży i ze strachem analizują wyniki. Pewnie będa też tam osoby z twoch okolic i polecą dobrego specjalistę . Ja obie ciąże tam przesiedziałam ;-) Nie ma co tutaj kogokolwiek ewangelizować albo namawiać do aborcji jak kromki chleba. Ale chyba nikt do tego nie namawia :) Tak jak napisałam wyzej - jestem bardzo daleko od nauk Koscioła katolickiego (nie chce sie rozpisywac jak bardzo :)) ale nawet taki agnostyk jak ja uważa że aborcja "jak kromka chleba" jest głęboko nieetyczna . Ale nie żyjemy w utopii i niestety czasem ktoś decyduje za kogos zgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniami i swoim poczuciem etyki. W tym przypadku : matka (rodzice) . Czasami dla tego zeby chronic siebie, czasami zeby w ich odczuciu chronić to głęboko uposledzone i chore dziecko. I uważam ze ma do tego prawo. Do podjęcia takiej decyzji jaka uzna za słuszną. Za bardziej nieetyczne od aborcji dziecka z głęboka wada genetyczna uważam potępianie takich decyzji przez innych i próby wpływania na rodziców by podjęli inne. Może niejasno się wyraziłam, ale chodziło mi właśnie o to, o czym piszesz. Niemniej - przekonywanie, by dokonać aborcji czy może inaczej - że to będzie najlepsza decyzja, bo odpowiedzialna - to tez nie tak. Każdy musi podjąc tę decyzję sam. I podkreślam raz jeszcze - niezależnie od tego, jaka ona będzie, osoba ta ma mój pełny szacunek. Nie mnie oceniać czy decyzja była słuszna. Na pewno była słuszna, bo podjęta po głębokim namyśle i wielu rozterkach, a pod uwagę brano dobro wszystkich. Mam w rodzinie dorosłą osobę niepełnosprawną, chorą na zespół Downa. Ma już 42 lata, zdarzają mu się czasem napady autoagresji, wyrwał sobie prawie wszystkie zęby w tych napadach... Wierzcie mi, nie jest łatwo, znam to. Jego Mama już nie żyje, zmarła dobre kilka lat temu. Opiekuje się nim Ojciec, teraz blisko 70-letni. Na razie sprawny, potem... Potem już ustaliliśmy, jak będzie wyglądała opieka nad Jarkiem, damy radę. Moja opinia prywatna jest taka, że najprawdopodobniej nie usunęłabym. Wzdragałabym się. Eksterminacja "wadliwych egzemplarzy", choćby najlepiej i najmądrzej uzasadniona, źle mi się kojarzy i kłóci się z moim światopoglądem. Ale - podkreślam - nie znaczy to, że w jakikolwiek sposób oceniam inne opinie czy inne postępowanie. Tyle jest sytuacji, ilu jest ludzi. I nikt, powtarzam, nikt, nie ma prawa do jakichkowiek ocen. To decyzja, jaką każdy, kto stanie przed taką koniecznością, musi podjąć w oparciu o własną sytuację, własne przesłanki i własne uwarunkowania. Aga - cały czas trzymam kciuki, abyś nie musiała żadnych tego rodzaju decyzji podejmować. Pozdrówka ciepłe i serdeczne! agnieszkakusi08-04-2009, 07:36dziękuję Wam za wszystkie wpisy i za wiadomości pw, które od Was dostałam. Okazuje się, że nie jestem sama na forum, która przez to przechodzi. Może dobrze, że ten temat powstał, że można znaleźć tu wspracie. I jak widzę nie tylko ja. Odnośnie lekarza. Mój lekarz stwierdził przezierność 2,7 i dał skierowanie na badania genetyczne do Bydgoszczy. Tam dowiedziałam się, że to jest bardzo dobry lekarz i kobiety, które przyjeżdżają od niego ze złym wynikiem niestety w Bydgoszczy dostają tylko potwierdzenie tych wyników. Ginekolog z B-szczy stwierdził przezierność 2,5 i tekst " w tym wieku..." Po usg poszliśmy do pani genetyk, która wypytała nas o choroby w najbliższej rodzinie, papierosy, alkohol, poronienia, problemy z zajściem w ciążę. Jestem wściekła, nigdy nie paliłam, alkohol bardzo okazjonalnie, brak chorób w rodzinie, żadnych poronień, problemów z zajściem w ciążę. Wściekła na los, na to, że musimy przez to wszystko przechodzić. Jeszcze tekst lekarza z B-szczy " nie wiem czy widzę kość nosową, ale chyba jest..." NIe pamiętam co mówił na temat kości nosowej mój ginekolog. Dziś do niego zadzwonię, bo nie daje mi to spokoju. Wyniki krwi będą i wtedy będziemy wiedzieć co dalej. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli podejmować decyzji, że los okaże się łaskawy. Ostatnio powiedziałam mężowi, że zawsze jak mieliśmy jakiś problem to spadaliśmy na cztery łapy, że wszystko się układało. Teraz też w to wierzę. Pierwszą ciążę spędziłam trzy miesiące w toalecie, miałam okropne wymioty. Teraz nic się nie dzieje. W ogóle nie czuję, że jestem w ciąży. Może muszę ją "odczuć" w inny sposób, nie wiem... PodziwiamZeljkę. Za dobroć, czułość, łagodność, siłę. Za to co przechodzi, za to, że potrafiła się z tym pogodzić, że pomimo swoich problemów daje tyle radości innym. Ale ja wiem, że nie dam rady wychować chorego dziecka, nie ma we mnie tyle cierpliwości, dobroci....nie dam rady. Osoby, które mnie znają z forum wiedzą, że jestem po rozszczepie nosa i po kilku operacjach. W tej chwili niewiele widać, ale uraz psychiczny, brak pewności siebie, kompleksy czasami mnie przerastają. Nie była to choroba genetyczna. Po prostu moja mama będąc na początku ciąży, o której nie wiedziała bawiła sie z kuzynem, który miał różyczkę. No i niestety....Jestem po długich rozmowach z mężem, z moimi rodziacami i wiem jedno: jeśli wyniki będą złe (a mam nadzieję, że nie) to usunę ciążę. Jest to straszna decyzja i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała jej podejmować. To co przeszłam jako dziecko wyśmiewana i wyszydzana przez inne dzieci...ten, kto tego nie przeszedł nawet nie wie co to może znaczyć. Powiedziałam mężowi i rodzicom, że wolę smażyć się w piekle niż świadomie podjąć decyzję o urodzeniu chorego dziecka i ściągnięciu go na ten chory świat. Nie chcę patrzeć na cierpienia własnego dziecka i żyć ze świadomością, że miałam wybór, a przez własny egoizm i chęć urodzenia naraziłam go na życie w bólu, cierpieniu...to ponad moje siły. Agnieszko, wierzę, że będzie dobrze. Głosu w toczonej tutaj dyskusji nie zabieram, bo nie chcę nawet co bym zrobiła w Twojej sytuacji... Ale zastanowiła mnie Twoja wypowiedź: To co przeszłam jako dziecko wyśmiewana i wyszydzana przez inne dzieci...ten, kto tego nie przeszedł nawet nie wie co to może znaczyć. Powiedziałam mężowi i rodzicom, że wolę smażyć się w piekle niż świadomie podjąć decyzję o urodzeniu chorego dziecka i ściągnięciu go na ten chory świat. Nie chcę patrzeć na cierpienia własnego dziecka i żyć ze świadomością, że miałam wybór, a przez własny egoizm i chęć urodzenia naraziłam go na życie w bólu, cierpieniu...to ponad moje siły.[b] [b] Było Ci ciężko, ale.... Nie znam Ciebie osobiście, trochę z forum. Z tego co się zorientowałam masz dom, męża, dziecko. Już tylko dla tego, czy nie warto było przejść to, co przeżyłaś? Kiedy patrzę na Twoją działalność, związaną z pomocą "Twojej" rodzinie, jak poświęcasz swoją energię i czas, to dziękuję, że są na świecie takie osoby jak Ty... agnieszkakusi08-04-2009, 08:28Ohh...dziękuję...warto? Teraz wiem, że warto, ale jeśli 11 letnie dziecko rozważa sprawę samobójstwa...wierz mi...to nie jest normalne. A to była tylko lekka ułomność fizyczna, którą w miarę dobrze skorygowało 7 operacji. Dzieci sa okrutne... Ale urodzenie dziecka chorego na zespół Downa i jego życie w naszym nietolerancyjnym społeczeństwie? :-? e-Mandzia08-04-2009, 09:48Agnieszko, decyzja okupiona wieloma rozterkami, ale zapadła :cry: Mam Was w swoim sercu, tego bądź pewna, przytulam Magda agnieszkakusi08-04-2009, 09:54e-mandzia....jak na razie zapadła, ale co zrobię jak naprawdę zobaczę wyniki? Nie wiem, po prostu nie wiem. e-Mandzia08-04-2009, 09:59e-mandzia....jak na razie zapadła, ale co zrobię jak naprawdę zobaczę wyniki? Nie wiem, po prostu nie wiem. Rozumiem, naprawdę rozumiem ... Mogę tylko tyle, inaczej nie umiem pomóc :( Sad Ripper08-04-2009, 10:23w przypadku złych wyników - usunąć. Bez wahania. W przypadku np. podduszenia przy porodzie - dodusić. W przypadku porażenia mózgowego - przestać karmić. A niepełnosprawnych na ulicach rozjeżdżać samochodem. Niech się nie męczą. Ani oni, ani ich rodziny. Aaaaa, tylko nie zapomnijcie popełnić samobójstwa, jak zaczniecie być ciężarem dla swoich dzieci. Przecież skoro nie można ich obarczać chorym rodzeństwem, to osoba z wrodzonym poczuciem taktu powinna strzelić sobie w łeb, by nie kłopotać tych nadistnień, które przetrwały wstępną selekcję. A jak już się wyeliminuje to kalekie pokraki, które są jedynie obciążeniem tych lepszych, doskonałych, przystąpmy do kolejnego kroku - wybierajmy tylko te o modnym kolorze oczu. Jesteście okropni. sad agnieszkakusi08-04-2009, 10:25Sad, nie życzę Tobie ani nikomu z Twojej rodziny, żeby stał przed takim wyborem. :-? Sad - krew mnie zalała jak przeczytałam twojego posta. Takiego cynizmu nie widziałam u nikogo. Żebyś nigdy nie musiał stanąć przed takim wyborem. PS. Pomagasz matkom, które mają kalekie dzieci? Wspiarasz je duchowo, czy finansowo (bo niestety rehabilitacja kosztuje). Wiesz jak ciążko jest gdy się ma niepełnosprawne dziecko? To nie jest kwestia koloru oczu, do cholery. To jest kwestia ich dalszego zycia na granicy wegetacji. Aga - jestem z Tobą! Sad Ripper08-04-2009, 10:42Nie denerwujcie się tak strasznie - cynizm i ironia to jedynie figury retoryczne, nic nadzwyczajnego. Natomiast co do życzeń - dzięki, ale spóźnione. I żyję. Stąd wnoszę, że mam prawo się wypowiadać nie na zasadzie, co by było. sad malgosia002308-04-2009, 10:45Sad szanuj wybór innych, to jest właśnie polska tolerancja z drugiej strony :roll: :evil: Sad Ripper08-04-2009, 10:51małgosia, co to ma do tolerancji?!? zabiłaś mi klina... czy ja napisałem, żeby to karać? albo że nie wolno? albo że budda usiądzie ci gołą pupą na twarzy za karę? wyraziłem swoje zdanie... przepraszam, że je mam. Naprawdę mi głupio, że nie jestem taki jak Ty. pozdrawiam:) ps. na tym koniec - swoje zdanie rzekłem, torllować nie będę, każdy decyzję podejmuje sam. Agnieszko, decyzja zapadła - jedynie słuszna-bo Twojai nikt nie ma prawa jej oceniać. Jesteśmy z Tobą . lilaszek08-04-2009, 11:13Gdy czytałam pierwsza stronę, pomyślałam sobie, ze napiszę o swoich przeżyciach po ciężkich porodach. Na drugiej stronie okazało sie, że nikt tego jak Ty nie zrozumie lepiej. Pierwsza ciąża -super-poród ciezki-córka urodziła się w zamartwicy, okręcona pępowiną , 2 punkty. Wielki strach, 2 miesiace badań , usg mózgowia i pewnie przesłanki , ze niedotlenienie uszkodziło mózg. Na decydujace usg po 2 miesiacach pojechaliśmy na trzęsących sie nogach i stał sie cud, wszystkie zmiany sie cofnęły. Córcia ma sie świetnie, jest bardzo zdolną i mądrą 9-letnią dziewczynką. Nie zapomne jednak tego strachu i ciągłego obwiniania siebie-co ja Ci zrobiłam kruszynko. Powolaliśmy Cie na ten świat byś żyła sobie beztrosko jak dziecko a nie cierpiała...... Po 3 latach urodziłam druga córeczkę. Drugą połowe ciąży przeleżałam, udało mi sie do końca donosić i urodziłam maleńką o czasie. Przy porodzie dowiedziałam sie dopiero że ma lewostronny rozszczep wargi, podniebienia i wyrostka zębodołowego. Moje dziecko nie miłao pól twarzy...-tak to widziałam w pierwszym momencie. Od samego poczatku kochamy sie bardzo. Ale ile nocy przepłąkałam tak by starsza córcia nie widziała. I znowu pytanie dziecko co ja Ci zrobiłam...?( miałam 3 lekkie infekcje w pierwszych 3 miesiacach ciąży). Obwiniałam sie okrutnie i pamietam, ze w tym wszystkim nie chodizło o mnie bo mama kocha dzieci cąłą sobą bez względu na wszystko, ale cierpiałam myśląc przez co będzie musiała przejść....czułam jak 10 lat mi przybyło. Teraz mała ma 5,5 roku. Jest kapitalnym człowiekiem, radosnym maluchem z wilekimi oczami. Miała juz 2 operacje, które trwały dla mnie wieczność, a za 2 tygodnie mamy 3. Jednak w tym wszystkim jest oczywiste, że moje dzieci będa samodzielne i poradzą sobie w dorosłosci i to daje mi pewien spokój, chociaz wiadomo ,że kazdy rodzic martwi sie o przyszlosć swoich dzieci. Strasznie mi sie ręce roztelepały jak to piszę...ale jedno wiem, po tym co przeszłam - rodzic zniesie wszystko, ale nie chodzi o nas chodzi o cierpienie dziecka o to co z nim bedzie jak nas zabraknie. 10 lat temu jak byłam w pierwszej ciązy mówiałam, ze nigdy bym nie usunęła. Dzisiaj - juz z perspektywy moich doświadczeń mówię, że bym usunęła.... Trzymam kciucki, aby wszytsko było ok. Parę dni temu koleżanka w Londynie miała podobna historię, wstepne badania wykazały ZD. Została skierowana na badania prenatalne i wszytsko jest w porządku a pod sercem nosi syneczka ;-). w przypadku złych wyników - usunąć. Bez wahania. W przypadku np. podduszenia przy porodzie - dodusić. W przypadku porażenia mózgowego - przestać karmić. A niepełnosprawnych na ulicach rozjeżdżać samochodem. Niech się nie męczą. Ani oni, ani ich rodziny. Aaaaa, tylko nie zapomnijcie popełnić samobójstwa, jak zaczniecie być ciężarem dla swoich dzieci. Przecież skoro nie można ich obarczać chorym rodzeństwem, to osoba z wrodzonym poczuciem taktu powinna strzelić sobie w łeb, by nie kłopotać tych nadistnień, które przetrwały wstępną selekcję. A jak już się wyeliminuje to kalekie pokraki, które są jedynie obciążeniem tych lepszych, doskonałych, przystąpmy do kolejnego kroku - wybierajmy tylko te o modnym kolorze oczu. Straszne jest to co napisales. Siedze i rycze, bo jest pewna prawda w Twoich slowach. I jest to cos co nie pozwla mi sie niczym tak do konca cieszyc, bo nad wszystkim wysi ten strach co bedzie z moim dzieckiem kiedy mnie nie bedzie. Jak zostawic Go w takim swiecie? Dlatego rozumiem Agnieszke. Mysle, ze ten strach o dziecko i co z nim bedzie jak juz rodzicow nie bedzie, w swiecie wlasnie takim jaki opisujesz, jest na tyle duzy, ze ludzie rezygnuja. Jestem tez pewna, ze robia to z bolem w sercu. Pewnie ten bol jest podobny do tego jaki bede czuc umierajac. :roll: Nie wiem. Nie znam Prawdy. Jedno wiem na pewno - nie latwo byc czlowiekiem. agnieszkakusi08-04-2009, 12:07Lilaszek, mam tylko nadzieję, że Twoja córka nie trafi na takich ludzi jak ja trafiłam :-? Ja na szczęście miałam "tylko" rozszczep wargi. Moje przeżycia z dzieciństwa w dużej mierze zaważyły na decyzji jaką podjęłam. Nie chcę stwarzać własnemu dziecku tego samego. Tym bardziej, że tu nie chodzi o rozszczep tylko o wiele bardziej poważniejsze choroby. lilaszek08-04-2009, 12:35Własnie to napisłałam, ze w pierwszej chwili świat mi sie zawalił, ale to jest "tylko" rozszczep a moje dziecko i tak juz duzo sie nacierpiało i nacierpi,. Ale damy rade. Pewnego dnia mój motyl wyfrunie z domu...tu mozemy wiele zdziłać. Najgorsze jest gdy jesteśmy bezradni a nasze dzieci nie maja szans na "normalne" życie, ten strach o nie gdy nas zabraknie, co z nimi będzie. Każda podjeta decyzja jest podjęta z miłości do swojego dziecka i dlatego tak trudna, tak bolesna. Żona kolegi musiała usunąc ciąże bo u ich córeczki stwierdzono łamliwość kośći i lekarze powiedzilei, ze mała zmarłaby po porodzie i strasznie by cierpiała. Zrobiłą to z miłości by chronić swoje do siebie dojść nie mogła....W tej chwili urodził im sie synek, ale w sercu zawsze będa mieć swoja córeczkę. Nikt nie ma prawa w takich kwestiach doradzać, krytykować, narzucać swego zdania. Rodzice kieruja się sercem które jest w takiej sytuacji jedynym właściwym drogowskazem a my mozemy tylko wspierać w tych trudnych chwilach e-Mandzia08-04-2009, 12:50w swiecie wlasnie takim jaki opisujesz Ten świat, tworzą ludzie, ... niestety my go tworzymy :( lilaszek- przepraszam, ale co to znaczy :"musiała bo lekarz powiedział" ?? Znam dzieci z OI, przezyły poród. Nie znaczy to,że zycie dziecka z tą chorobą jest łatwe , miłe i przyjemne. To jedna z bardziej bolesnych fizycznie chorób. Ale gadanie w tym przypadku " usuń bo i tak umrze " jest kretyństwem i całkowitym brakiem odpowiedzialności. Ciekawa jestem co ten "cudowny" lekarz powiedział rodzicom o chorobie, czy w ogóle coś im powiedział :-? Znam też skrajny inny przypadek, gdzie otoczenie młodej dziewczyny stało po drugiej stronie i namawiało (skutecznie) do urodzenia dziecka ze stwierdzonym bezmózgowiem, liczyli na cud, który sie nie zdażył. Było to 6 lat temu - dziewczyna do dziś leczy się psychiatrycznie i co jej po swiadomości, że "grzechu, zbrodni nie popełniła), dziecko zmarło kilka minut po bardzo ciężkim porodzie. Wybory... lilaszek08-04-2009, 13:39Może i złych słów użyłam. Nie jest to moja historia, tylko opowieśc ludzi którzy przez to przeszli. Byli u wielu specjalistów i ostateczna decyzja była taka a nie inna-nie mnie oceniać. Ja tylko widziałam przez co przechodzili Ci ludzie, jak ciężko im było. Reszta pytań nie do mnie. Wiesz , ale jest jeszcze jedna prawda. Tak atakujesz, a w podjęciu każdej ciezkiej decyzji człowiek jest sam, lekarze mówią róznie, co jeden ma inne zdanie a to Ty musisz podjąc decyzje z całym bagażem konsekwencji dobrych czy złych....My z naszą córeczką podróżowalismy po Polsce od specjalisty do specjalisty by wybrać jednego któremu powierzymy nasze dziecko. Każdy przedkładał swoje racje ale to my musieliśyzdecydować, całe szczęście w naszym przypadku okazało się , ze słusznie. Ale rozumiem co czują ludzie, jak bardzo sa bezradni i jak cholernie trudno podjąc pewne decyzje, których nikt za ciebie nie podejmie a których konsekwencje ponosic będa najbliższe osoby. lilaszek - ok, rozumię co mówisz, rozumię tez te trudne wybory. Jedno powiem - jestem daleka od atakowania kogokolwiek, jednak własne prywatne i zawodowe doświadczenie mówi mi, że nie każda niepełnosprawność jest wyrokiem. lilaszek08-04-2009, 13:48Absolutnie sie zgadzam z Tobą! e-Mandzia08-04-2009, 13:56Jeśli mogę coś doradzić - Agnieszko, spróbuj do tego 20-tego myśleć tylko pozytywnie, że będzie dobrze - wiem, że tak się da (mózg jest niesamowity). Inaczej psychicznie się wykończysz przez te 11 dni i rodzinę przy okazji. Czy nasze wypowiedzi nie targają Twoim sercem ? - chyba nie da się czytać bez emocji, żadnego z powyższych postów, a może być ich jeszcze wiele. Jak przyjdzie czas na decyzję - wypowiesz to, co akurat serce Ci podpowie. Przemyślane decyzje, nie zawsze okazują się trafne. Chyba, że Tobie to pomaga (każdy ma inną psychikę), to zupełnie inna sprawa, ja oczywiście tylko ze swojego punktu widzenia, no bo jak inaczej :roll: Przytulam Cię ale te testy z krwi nie wyklucza niczego w 100%,zeby wiedziec na pewno trzeba zrobic aminopunkcje. Jak wyniki wyjda dobre , to koniecznie zrob echo serca plodu kolo 21 tc. bedzie dobrze zobaczysz. Zastanawiałam się trochę czy wziąć głos w dyskusji. Ponieważ jestem na tym forum dość długo, znam tu wiele osób, wiele poznałam też osobiście, to czuję jakiś rodzaj więzi i zaufania zarazem - bo i jednego i drugiego potrzeba, żeby powiedziec to, co chce powiedzieć. Poza tym chyba jestem też na etapie potrzeby wygadania. O drugim dziecku marzyłam od dawna. Plan był następujący: najpierw doktorat, potem dziecko. A bo to stres, konferencje itd. Po obronie, jako się rzekło - do roboty. Udało się i dzika radość :D Jako, że wiek ponad 35, to państwo funduje mi badania prenatalne. Pomyślałam sobie, że co tam, z góry zakładałam, że wszystko będzie ok, że jadę tam tylko po to, żeby usłyszeć od lekarza: będzie miała Pani kolejnego zdrowego rozrabiakę w domu. A która mama tak nie myśli? Wczoraj przed 19 zadzwoniła moja komórka. Lekarz genetyk: ma pani bardzo złe wyniki. Proponujemy amniopunkcję, jaki jest pani stosunek do aborcji, możliwość wad genetycznych, rozmowa trwała chyba z pół godzny.. Mam pisac dalej? Jakbym przez łeb deską dostała. I to tak kilka razy. Na oślep. Co zrobię? Ano ja, moi drodzy zwolennicy aborcji, nie zrobię nic. Bo nie jestem w stanie uśmiercić mojego dziecka. Po prostu. Na amniopunkcję nie pojadę. Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. Termin na amniopunkcję cały czas trzymają dla mnie. Mam 2 tygodnie jeszcze. To jakiś nie dający się opisać koszmar.. inwestor08-04-2009, 15:31małgosia, co to ma do tolerancji?!? zabiłaś mi klina... czy ja napisałem, żeby to karać? albo że nie wolno? albo że budda usiądzie ci gołą pupą na twarzy za karę? wyraziłem swoje zdanie... przepraszam, że je mam. Naprawdę mi głupio, że nie jestem taki jak Ty. pozdrawiam:) ps. na tym koniec - swoje zdanie rzekłem, torllować nie będę, każdy decyzję podejmuje sam. Widzisz twoje poglądy są bee tak jak i moje. Jednak widzę że chyba jako społeczeństwo zaczynamy się cofać w humanizmie o wiele wiele lat. Pewnie gdzieś do czasów kiedy to dla dobra chorych psychicznie poddawano ich sterylizacji, lub wykonywano lobotomię aby pomóc agresywnym osobnikom. Oczywiście tylko i wyłącznie dla ich dobra. Obecnie takie humanistyczne pomysły "leczenia" powracają coraz częściej w różnych postaciach, a to kastracja, a to skrobanka ciekawe kiedy do Europy powrócą kary cielesne np. obcinanie rąk za kradzieże. Słyszałem że kary kamienowania też zaczynają powracać chodzi o Maroko lub Algierię - mogę się mylić bo to wiadomość zasłyszana kiedyś w radiu. Przestajemy chyba mieć do siebie szacunek bo zaczynamy stawiać się na równi ze zwierzętami. To psy, lub koty jak jest ich zbyt dużo w miocie albo mają jakieś wady lub są niechciane "usypia się" . Pozdrawiam ale te testy z krwi nie wyklucza niczego w 100%,zeby wiedziec na pewno trzeba zrobic aminopunkcje. Jak wyniki wyjda dobre , to koniecznie zrob echo serca plodu kolo 21 tc. bedzie dobrze zobaczysz. właśnie dziwi mnie, ze od razu nie skierowano Cię na amnipunkcję. Jeśli wyniki USG są złe, amniopunkcję wykonuje się od razu( w przeciągu tygodnia) na jej wyniki czeka się na tyle długo, ze z ewentualną terminacją ciąży można się nie wyrobić... Samo badanie krwi nic nie określa na 100% jest to tylko badanie przesiewowe i opiera się na danych statystycznych. małgosia, co to ma do tolerancji?!? zabiłaś mi klina... czy ja napisałem, żeby to karać? albo że nie wolno? albo że budda usiądzie ci gołą pupą na twarzy za karę? wyraziłem swoje zdanie... przepraszam, że je mam. Naprawdę mi głupio, że nie jestem taki jak Ty. pozdrawiam:) ps. na tym koniec - swoje zdanie rzekłem, torllować nie będę, każdy decyzję podejmuje sam. Widzisz twoje poglądy są bee tak jak i moje. facetom inaczej się to w głowie układa. Naprawdę...to po prostu nie wasza macica... retrofood08-04-2009, 15:38małgosia, co to ma do tolerancji?!? zabiłaś mi klina... czy ja napisałem, żeby to karać? albo że nie wolno? albo że budda usiądzie ci gołą pupą na twarzy za karę? wyraziłem swoje zdanie... przepraszam, że je mam. Naprawdę mi głupio, że nie jestem taki jak Ty. pozdrawiam:) ps. na tym koniec - swoje zdanie rzekłem, torllować nie będę, każdy decyzję podejmuje sam. A Biblia mówi: Nie sądźcie, bo sądzić was bedą... retrofood08-04-2009, 15:48Ano ja, moi drodzy zwolennicy aborcji, nie zrobię nic. Bo nie jestem w stanie uśmiercić mojego dziecka. Po prostu. Na amniopunkcję nie pojadę. Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. Termin na amniopunkcję cały czas trzymają dla mnie. Mam 2 tygodnie jeszcze. To jakiś nie dający się opisać koszmar.. dawno temu, koleżanka mojej siostry miała na początku ciązy złe wyniki. Więc nie poszła więcej do lekarza, bo nie chciała nic o tym słyszeć. W efekcie zmarła przy porodzie, a po 3 dniach zmarł również jej syn, mimo, że miał szansę życia. Po pani z doktoratem nie spodziewałem się podobnego postępowania. PS. A ta zmarła miała 22 lata... i kochającego młodego męża... retrofood08-04-2009, 15:50małgosia, co to ma do tolerancji?!? zabiłaś mi klina... czy ja napisałem, żeby to karać? albo że nie wolno? albo że budda usiądzie ci gołą pupą na twarzy za karę? wyraziłem swoje zdanie... przepraszam, że je mam. Naprawdę mi głupio, że nie jestem taki jak Ty. pozdrawiam:) ps. na tym koniec - swoje zdanie rzekłem, torllować nie będę, każdy decyzję podejmuje sam. Widzisz twoje poglądy są bee tak jak i moje. facetom inaczej się to w głowie układa. Naprawdę...to po prostu nie wasza macica... Niestety, pierwszy raz muszę kobiecie przyznać rację... e-Mandzia08-04-2009, 15:56Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. - popłakałam się znowu. Mam już Was dwie w sercu. e-Mandzia08-04-2009, 15:58dawno temu, koleżanka mojej siostry miała na początku ciązy złe wyniki. Więc nie poszła więcej do lekarza, bo nie chciała nic o tym słyszeć. W efekcie zmarła przy porodzie, a po 3 dniach zmarł również jej syn, mimo, że miał szansę życia. Po pani z doktoratem nie spodziewałem się podobnego postępowania. Ale chyba Agnesk, nie napisała, że nie pójdzie wogóle do lekarza :roll: dziewczyny, trzymam bardzo mocno kciuki, by lekarze się mylili by to była pomyłka wierzę, że będziecie mieć maluszki zdrowe :) wierzę w to a dyskusja - wydaje mi się nie na miejscu :( inwestor08-04-2009, 16:04Faktycznie to prawda nie mam macicy. Więc co jestem kimś gorszym ?. Co prawda słyszałem że nie ma dyskryminacji płciowej. No ale może tylko tak mówią. Pozdrawiam Faktycznie to prawda nie mam macicy. Więc co jestem kimś gorszym ?. Co prawda słyszałem że nie ma dyskryminacji płciowej. No ale może tylko tak mówią. Pozdrawiam przeważnie o macicy rozprawiają faceci oni decydują, czy aborcja ma być zakazana a to jednak mimo wszystko jest ciało kobiety wydaje mi się, że to matka ma prawo do ostatecznej decyzji, którą nikt by nie skrytykował inwestor08-04-2009, 16:19Faktycznie to prawda nie mam macicy. Więc co jestem kimś gorszym ?. Co prawda słyszałem że nie ma dyskryminacji płciowej. No ale może tylko tak mówią. Pozdrawiam przeważnie o macicy rozprawiają faceci oni decydują, czy aborcja ma być zakazana a to jednak mimo wszystko jest ciało kobiety wydaje mi się, że to matka ma prawo do ostatecznej decyzji, którą nikt by nie skrytykował Nie rozprawiam o macicach (nie ja podniosłem ten argument ani żaden facet), nie decyduję czy skrobanki mają być zakazane. Macica owszem to ciało kobiety, ale czy ten/ta co jest w środku to też własność kobiety ? Pozdrawiam Macica owszem to ciało kobiety, ale czy ten/ta co jest w środku to też własność kobiety ? Pozdrawiam niczyja to własność dziecko ma prawo żyć własnym życiem ale ... czy w każdych warunkach i na siłę ....... ??? inwestor08-04-2009, 16:32... dziecko ma prawo żyć własnym życiem ale ... czy w każdych warunkach i na siłę ....... ??? Więc co ....... ? trzeba mu czasem pomóc i je "wyleczyć" dla jego dobra ? Pozdrawiam nie wiem, jaka decyzja powinna być :( nie stoję i mam nadzieję, że nigdy nie będę stać nad takim dylematem i nikomu tego nie życzę ... dziecko ma prawo żyć własnym życiem ale ... czy w każdych warunkach i na siłę ....... ??? Więc co ....... ? trzeba mu czasem pomóc i je "wyleczyć" dla jego dobra ? Pozdrawiam dla jego dobra hmmmm... ale dla dobra własnego i rodziny - jak najbardziej Nie rozprawiam o macicach (nie ja podniosłem ten argument ani żaden facet), nie decyduję czy skrobanki mają być zakazane. Macica owszem to ciało kobiety, ale czy ten/ta co jest w środku to też własność kobiety ? Pozdrawiam Macice .. skrobanki .. ten/ta w środku. Inwestor.. współczuję. Szczerze. A empatia to.. taka zupka chińska. Tak to chyba szło. inwestor08-04-2009, 17:00... dziecko ma prawo żyć własnym życiem ale ... czy w każdych warunkach i na siłę ....... ??? Więc co ....... ? trzeba mu czasem pomóc i je "wyleczyć" dla jego dobra ? Pozdrawiam dla jego dobra hmmmm... ale dla dobra własnego i rodziny - jak najbardziej Czyli pozbywamy się hipokryzji i dochodzimy do sedna sprawy czyli albo ono albo brak ciężaru i my i nasza rodzina . A może wcale nie jest potrzebna taka alternatywa ? Może trzeba zacząć działać w innym kierunku bo może w zależności od sytuacji i stanu dziecka są jakieś inne rozwiązania ? Pozdrawiam e-Mandzia08-04-2009, 17:02ale dla dobra własnego i rodziny - jak najbardziej Odważne stwierdzenie. dawno temu, koleżanka mojej siostry miała na początku ciązy złe wyniki. Więc nie poszła więcej do lekarza, bo nie chciała nic o tym słyszeć. W efekcie zmarła przy porodzie, a po 3 dniach zmarł również jej syn, mimo, że miał szansę życia. Po pani z doktoratem nie spodziewałem się podobnego postępowania. Ale chyba Agnesk, nie napisała, że nie pójdzie wogóle do lekarza :roll: Dokładnie tak e-Madzia. Będe chodzić i to nawet częściej. Retrofood, nie wiesz jaka tam była przyczyna. Nie demonizuj, nie mam zamiaru umierać, przynajmniej narazie nie. Poza tym - czego ma dowodzić ta historia? Żeby nie wierzyć przeczuciom, intuicji czy żeby latać na badania co tydzień? Chyba za trudna dla mnie interpretacja tego wpisu. A tak szczerze - w życiu nie spodziewałam się takiego komentarza. inwestor08-04-2009, 17:08Nie rozprawiam o macicach (nie ja podniosłem ten argument ani żaden facet), nie decyduję czy skrobanki mają być zakazane. Macica owszem to ciało kobiety, ale czy ten/ta co jest w środku to też własność kobiety ? Pozdrawiam Macice .. skrobanki .. ten/ta w środku. Inwestor.. współczuję. Szczerze. ... Dzięki za współczucie, i powtórzę że nie ja podniosłem ten argument, ale faktycznie zacznijmy owijać w bawełnę i piszmy zabieg zamiast skrobanki, łono zamiast macicy, płód zamiast dziecka będzie miłe dla ucha. Pozdrawiam Ano ja, moi drodzy zwolennicy aborcji, nie zrobię nic. Bo nie jestem w stanie uśmiercić mojego dziecka. Po prostu. Po pani z doktoratem nie spodziewałem się podobnego postępowania Retro jest jeszcze coś, co się nazywa wiarą nadzieją i miłością. Niektórzy nazywają ten zestaw głupotą. Inni budują na tym życie. Zia, dzięki. Dobrze, ze sa ludzie, którzy rozumieją. e-Mandzia08-04-2009, 17:14Retro jest jeszcze coś, co się nazywa wiarą nadzieją i miłością. Niektórzy nazywają ten zestaw głupotą. Inni budują na tym życie. Piękniejszych słów nie da się powiedzieć. Inwestor – z całym szacunkiem, ale moim zdaniem nie wiesz o czym piszesz. Byłeś kiedyś w zakładzie opiekuńczym, dla osób wymagających ciągłej opieki, ze względu na swoja chorobę i ułomności? Przebywałeś tam kilka godzin? Obserwowałeś lub zajmowałeś się Nimi? A może wiesz o tym, że zdecydowana większość w tych zakładach znalazła się tylko dlatego, że miała to nieszczęście, że przeżyła swoich rodziców (opiekunów)? Nigdzie indziej nie widziałem tak bezkresnego bólu i rozpaczy w oczach, oraz błysku nadzieji, jak otwierały się drzwi – i to rozczarowanie, ze nie jest to osoba na którą czekają, nawet kilkadziesiąt lat. Oni nie rozumieją dlaczego z raju trafili do piekła. Chylę czoło przed rodzicami i opiekunami zajmującymi się tak chorymi dziećmi i osobami. I wiem, co im spędza sen z powiek. Nie jest to samotność w walce o godne życie swoich podopiecznych. Nie jest to również fakt, ze mimo wielu zapewnień i różnych deklaracji, głoszonych przez, różnych nawiedzonych - świadomie wybierają życie polegające na ciągłej walce o przetrwanie, takie codzienne, takie o przysłowiowy - chleb i wodę. Oni mają tylko jedno poważne zmartwienie – co będzie jak ich zabraknie, bo wiedzą co czeka ich dzieci gdy ich zabraknie. PIEKŁO e-Mandzia08-04-2009, 17:21sSiwy12, kogo nazywasz nawiedzonym ? PS Do obserwacji tego tematu, będę mogła wrócić niestety dopiero jutro. inwestor08-04-2009, 17:25sSiwy12 Więc może jako społeczeństwo trzeba robić coś w tym kierunku dla tych kalek aby ulżyć ich losowi, aby rodzice nie musieli się martwić co będzie jak ich zabraknie ? A nie cofajmy się. Może trzeba wspierać takie inicjatywy, choćby ten 1% (a może więcej) podatku przeznaczać na hospicja dziecięce, na ośrodki opiekuńcze. Ja już wiele lat temu zacząłem od siebie i regularnie wpłacam na tego typu cele. Pozdrawiam Wiem o czym piszę i wiem jak jest w takich ośrodkach i wiem że możemy to zmienić. Odpowiem – bez owijania w bawełnę, bo mnie szlak trafia. Przepraszam :oops: Takim osobom, organizacjom i instytucjom, które głoszą jedyna prawdę, o życiu poczętym, ale tylko głoszą. Poza słowami i deklaracjami nie ma nic. Ważne, że głoszą te swoje prawdy, z ambony, mównicy, czy na jakiś tam forum. Nie pójdą za te kilkaset złotych pracować w zakładzie opiekuńczym, nie przeznaczają systematycznie, znacznych części swoich dochodów na potrzeby właśnie takich rodzin, czy zakładów. Ale głoszą i przez głoszenie zbawiają, ale nie pomagają. Agnieszkakusi i Agnesk -trzymam mocno kciuki za dobry rozwój sytuacji i pomyślne Wam z całego serca ,żebyście nie musiały podejmować trudnych decyzji bo ja naprawdę nie wiem co bym w tej sytuacji mówi -nie zabijaj -może stanie sie cud i będzie dobrze. Badanie prenatalne mówi -może być problem -musisz go brać pod uwagę. Nic nie jest do końca pewne . Przytulam Was mocno z nadzieja . Z czego powstaje maly czlowiek? Z niczego? Ano - nie. Dzien po dniu tworzy go z siebie jego Matka. Buduje swoja krwia. Tylko ona jedna ma prawo powiedziec "tys krew z krwi mojej i kosc z kosci". To matka karmi swoje powstajace dziecko wszystkim, co w niej najlepsze - otrzymujac w zamian od niego to, co najgorsze ;) Bez urazy. Zaden mezczyzna nie zrozumie cudu, ktory dzieje sie w kobiecie - i z kobieta - ktora jest w ciazy. Tego, co staje sie w jej sercu, umysle, w jej duszy. Dwie istoty a jadnak jeden byt... Cud. Wsluchiwanie sie w siebie, w Niego. Pierwsze ruchy. Chwile niepewnosci, czy jest, czy zyje (bo przeciez sie nie rusza) czy ma wszystkie paluszki? Jesli ktokolwiek moze decydowa o zyciu drugiego czlowieka, to tylko Ona - Matka. Albowiem jedynie ona kocha swoje dzieci miloscia bezinteresowna i bezwarunkowa. Jedynie Ona umie poswiecic swoj spokoj sumienia, a w katolicyzmie przyjac na siebie najwiekszy grzech i wieczne potepienie - w imie milosci dla swojego dziecka. Tego jeszcze nienarodzonego - i tego juz zyjacego. Wiecie, co to Pieta? Gdybym miala przedstawic dusze kobiety cierpiacej po stracie nienarodzonego, tak wlasnie by wygladala. Najczystsza esencja bolu. Zaden normalny, swiadomy czlowiek nie uczyni sobie takiej krzywdy z wygodnictwa... To My, niewiasty, dostalysmy od Stworcy Moc Tworzenia. Z reklamacjami w tej sprawie niektorzy Panowie powinni zwrocic sie do Najwyzszego... Podejrzewam jednak, ze wiedzial, co czyni... ****** Agnieszko, mysle o Tobie bardzo cieplo i bardzo czule. W tych trudnych chwilach - dbaj o siebie! Mam nadzieje, ze jest z Toba Ktos, kto Cie bardzo kocha, kto wesprze i pomoze przejsc przez najtrudniejsze. Jest cieplo, jest pieknie, wstaje wiosna - bardzo mocno bede myslec o tym, aby zaswiecila i w Twoim serduszku. Ale jesli zdarzy sie niechciane - jakiejkolwiek nie podejmiesz decyzji, MASZ RACJE. Sciskam Cie mocno, trzymaj sie, dzielna, odwazna Dziewczyno! Agnieszki kochane myślę, że będzie dobrze i podziwiam za upublicznienie Waszych problemów, Wasze decyzje będą jedynie słusznymi decyzjami, Bogu dziękuję, że nie mieliśmy takich dylematów Faktycznie to prawda nie mam macicy. Więc co jestem kimś gorszym ?. Co prawda słyszałem że nie ma dyskryminacji płciowej. No ale może tylko tak mówią. Pozdrawiam przeważnie o macicy rozprawiają faceci oni decydują, czy aborcja ma być zakazana a to jednak mimo wszystko jest ciało kobiety wydaje mi się, że to matka ma prawo do ostatecznej decyzji, którą nikt by nie skrytykował Nie rozprawiam o macicach (nie ja podniosłem ten argument ani żaden facet), nie decyduję czy skrobanki mają być zakazane. Macica owszem to ciało kobiety, ale czy ten/ta co jest w środku to też własność kobiety ? Pozdrawiam po prostu niegdy nie będziesz w skorze kobiety, która musi rozważać takie rozwiązanie, możesz mieć sobie poglądy jakie chcesz ale zawsze bedzie to tylko teoretyzowanie i mądrzenie się, nigdy nie staniesz przed takim dylematem. Łatwiej Ci wygłaszać radykalne sądy. retrofood08-04-2009, 18:49Ano ja, moi drodzy zwolennicy aborcji, nie zrobię nic. Bo nie jestem w stanie uśmiercić mojego dziecka. Po prostu. Po pani z doktoratem nie spodziewałem się podobnego postępowania Retro jest jeszcze coś, co się nazywa wiarą nadzieją i miłością. Niektórzy nazywają ten zestaw głupotą. Inni budują na tym życie. Nie wyrywaj zdań z kontekstu. Jesli cytujesz cytat, to go nie ucinaj. Bo sens zupełnie się zmienił. Moje stwierdzenie odnosiło się do słów: Na amniopunkcję nie pojadę. Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. stąd była też wzmianka o byłej koleżance mojej siostry. Która własnie powtarzała, że na żadne badania nie pójdzie A wy zaraz dorabiacie (jak zwykle zresztą) całą ideologię do mojej wypowiedzi i ciagle muszę pisać, że nie jestem wielbłądem. Ciekawe jakim cudem doszukałyście się w moim tekście mojej opinii na temat aborcji??? Cuda normalne. Czyli pozbywamy się hipokryzji i dochodzimy do sedna sprawy czyli albo ono albo brak ciężaru i my i nasza rodzina . A może wcale nie jest potrzebna taka alternatywa ? Może trzeba zacząć działać w innym kierunku bo może w zależności od sytuacji i stanu dziecka są jakieś inne rozwiązania ? Pozdrawiam co proponujesz? Agnieszko, decyzja zapadła - jedynie słuszna-bo Twojai nikt nie ma prawa jej oceniać. to jest sedno sprawy. i zawiera wszytko, o czym powinniśmy pamietac. a nie pluć na siebie, za wybory... zdaję sobie sprawę z tego, że nie będę popularna jak napiszę, że nie wolno zabijać- ale miałam taką potrzebę serca Aga- ufam, że będzie dobrze :D Chyba już podsumowywując temat : wszyscy się boją chorób, powikłań, kalectwa. Jedni potrafią znieść co im los daje , inni nie . Jeśli można uciec przed nieszczęściem, każdy ma prawo to zrobić. Inni tego nie zrobią, bo wiedzą , że zawsze i wszędzie dogoni ich to, przed czym uciekają. Ludzieeeeeeee! Aga pytała czy byście usunęli czy nie!. Wiec tak albo nie. I ewentualnie dlaczego A tu się zaczyna jakaś żałosna propaganda. :evil: A wy zaraz dorabiacie (jak zwykle zresztą) całą ideologię do mojej wypowiedzi i ciagle muszę pisać, że nie jestem wielbłądem. Retro nie raz na polskim dochodziliśmy do wniosku, że gdyby autor wiedział w jaki sposób interpretujemy jego twórczość, to by się w grobie przewrócił. Słowo pisane ma to do siebie, że każdy wyczyta co mu bardziej odpowiada. Nie wszyscy nadają na tych samych falach. I to też nie ma być przytyk do nikogo, ani żadna obraza broń Boże. Dla mnie na przykład słowa Sad Rippera były bardziej przepojone goryczą niż osądzające. Słowa głębokie, nad którymi warto by się zastanowić bez względu na to jaki kto ma stosunek do aborcji. Na temat poruszony przez Agnieszkę nie mam zamiaru się wypowiadać, bo to Jej życie i ona będzie ponosić konsekwencje decyzji jakąkolwiek podejmie. zdaję sobie sprawę z tego, że nie będę popularna jak napiszę, że nie wolno zabijać- ale miałam taką potrzebę serca Aga- ufam, że będzie dobrze :D Czy widząc cierpienie dziecka i nie mogąc na to nic poradzić i mając w perspektywie to że nie będziesz mogła się nim opiekować na starość tylko ktoś inny też uważasz że nie wolno zabijać? Ależ trudny temat nam się trafił. :roll: Fakt jest taki, ze nikt z nas do końca nie zrozumie żadnej z naszych dwóch Agnieszek jakby nie wiem jak się starał. Bo tak jak myśli i czuje jeden człowiek drugi nie jest w stanie. I nawet nie chodzi tu o to czy facet czy kobieta, bo druga kobieta tez nie zrozumie tej pierwszej póki nie znajdzie się w takiej samej sytuacji.., a nie znajdzie się.., bo dwie osoby w tej samej skórze, z tymi samymi doświadczeniami, wychowaniem itd. nie znajdziemy. Na to jacy jesteśmy składa się bardzo wiele rzeczy. I myślę, ze o to tutaj chodzi, aby każdy z nas decydował dla siebie i według własnego sumienia. Mamy tutaj dwie kobiety w bardzo podobnej sytuacji, każda z nich dokonuje innego wyboru. Nie nam jest to oceniać. Nazwanie jakiejkolwiek z tych decyzji „dobra’ lub „zła’ jest ocenianiem. Jedynie co można zrobić to współczuć, ze w ogóle znalazły się w takiej sytuacji. Ewentualnie zapytać czy możemy jakoś pomoc. A świat się zmieni na lepszy wtedy kiedy każdy z nas podejmie decyzje aby w tym procesie czynnie uczestniczyć. Nie mamy wpływu na innych, na ich postępowanie, myślenie. Tam raczej trudno nam cos zmienić. Ale zawsze możemy zmieniać i udoskonalać samego siebie, aby każdy z nas był taki jaki byśmy chcieli aby był nasz świat. Chcemy aby w naszym świecie dobrze traktowano chorych fizycznie, umysłowo, psychicznie, dzieci , ludzi starszych i niepełnosprawnych, wszystkich żyjących istot.., to traktujmy ich tak. Nie bądźmy obojętny, nie zasłaniajmy się brakiem czasu albo własnymi problemami. Zawsze jest cos co można zrobić. Tutaj nie ma rzeczy nie ważnych bo każda kropelka draży skale. I nie obrażajmy się na ludzi, ze są inny niż my. Żyjemy w świecie różności, jest w tym pewne piękno dające możliwości rozwoju. Z reszta te różności to chyba tylko my ludzie dostrzegamy. Czy nic nie mówi nam fakt, ze na każdego z nas Słońce świeci tak samo? Nie oceniajmy siebie nawzajem bo nikt inny prócz człowieka to nie robi. I może w tym tkwi nasz problem. Ludzieeeeeeee! Aga pytała czy byście usunęli czy nie!. Wiec tak albo nie. I ewentualnie dlaczego A tu się zaczyna jakaś żałosna propaganda. :evil: więc daję odpowiedż (przy założeniu, że w ogólę chcę mieć dziecko i biorąc pod uwagę trisomie , o których mówi autorka) - bez siania propagandy zespół Downa - rodzę zespół Edwardsa - przerywam ciążę. daggulka08-04-2009, 20:18Co zrobię? Po prostu. Na amniopunkcję nie pojadę. Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. A' propos ucieczki nad którą tyle się rozwodziłaś - to według Ciebie Twoje słowa świadczą o czym innym niz o ucieczce? "nie pojadę, zamykam temat" ... to według Ciebie co to jest jeśli nie ucieczka ? sprawa się sama rozwiąże - oczywiście, bo musi tak czy siak - ale w głowie mi sie nie chce pomieścić, ze kobieta wykształcona rzuca focha " nie pojadę i h.... niech się dzieje co ma się dziać" to odpowiedzialność jest? odpowiadasz nie tylko za siebie ale i za swoje dziecko kobieto :evil: a jeśli okaże się po urodzeniu, że miałaś jakieś możliwości, np. zoperować dziecko w łonie - to jak to sobie wtedy wytłumaczysz? :o a jeśli okaże się za kilka miesięcy, że Twoje dziecko ma najgorsze z możliwych upośledzenia, urodzi się bez rąk i nóg, z wodogłowiem i i jego życie to niekończące się cierpienie fizyczne i psychiczne na które bedziesz musiała patrzeć i Twoje dziecko zapyta Cie kiedyś " dlaczego ja mamusiu musze tak cierpieć?" to co mu powiesz? bo rzuciłam fochem i nie pojechałam na badania? :o czy może : "bo było mi obojętne jaki bedziesz bylebyś był" to według Ciebie jest fair ? inwestor08-04-2009, 20:21Czyli pozbywamy się hipokryzji i dochodzimy do sedna sprawy czyli albo ono albo brak ciężaru i my i nasza rodzina . A może wcale nie jest potrzebna taka alternatywa ? Może trzeba zacząć działać w innym kierunku bo może w zależności od sytuacji i stanu dziecka są jakieś inne rozwiązania ? Pozdrawiam co proponujesz? Przeczytaj to co powyżej bo odpowiedź już padła. Pozdrawiam inwestor08-04-2009, 20:33Ależ trudny temat nam się trafił. :roll: Fakt jest taki, ze nikt z nas do końca nie zrozumie żadnej z naszych dwóch Agnieszek jakby nie wiem jak się starał. Bo tak jak myśli i czuje jeden człowiek drugi nie jest w stanie. I nawet nie chodzi tu o to czy facet czy kobieta, bo druga kobieta tez nie zrozumie tej pierwszej póki nie znajdzie się w takiej samej sytuacji.., a nie znajdzie się.., bo dwie osoby w tej samej skórze, z tymi samymi doświadczeniami, wychowaniem itd. nie znajdziemy. Na to jacy jesteśmy składa się bardzo wiele rzeczy. I myślę, ze o to tutaj chodzi, aby każdy z nas decydował dla siebie i według własnego sumienia. Mamy tutaj dwie kobiety w bardzo podobnej sytuacji, każda z nich dokonuje innego wyboru. Nie nam jest to oceniać. Nazwanie jakiejkolwiek z tych decyzji „dobra’ lub „zła’ jest ocenianiem. Jedynie co można zrobić to współczuć, ze w ogóle znalazły się w takiej sytuacji. Ewentualnie zapytać czy możemy jakoś pomoc. A świat się zmieni na lepszy wtedy kiedy każdy z nas podejmie decyzje aby w tym procesie czynnie uczestniczyć. Nie mamy wpływu na innych, na ich postępowanie, myślenie. Tam raczej trudno nam cos zmienić. Ale zawsze możemy zmieniać i udoskonalać samego siebie, aby każdy z nas był taki jaki byśmy chcieli aby był nasz świat. Chcemy aby w naszym świecie dobrze traktowano chorych fizycznie, umysłowo, psychicznie, dzieci , ludzi starszych i niepełnosprawnych, wszystkich żyjących istot.., to traktujmy ich tak. Nie bądźmy obojętny, nie zasłaniajmy się brakiem czasu albo własnymi problemami. Zawsze jest cos co można zrobić. Tutaj nie ma rzeczy nie ważnych bo każda kropelka draży skale. I nie obrażajmy się na ludzi, ze są inny niż my. Żyjemy w świecie różności, jest w tym pewne piękno dające możliwości rozwoju. Z reszta te różności to chyba tylko my ludzie dostrzegamy. Czy nic nie mówi nam fakt, ze na każdego z nas Słońce świeci tak samo? Nie oceniajmy siebie nawzajem bo nikt inny prócz człowieka to nie robi. I może w tym tkwi nasz problem. To jest właśnie to co powinniśmy robić. Nie czekać aż nam się coś złego przytrafi. Trzeba wspierać i rozwijać to co już jest a z każdym rokiem będzie coraz lepiej. Na rząd nie ma co specjalnie liczyć trzeba nauczyć się systematycznie pomagać i tak jak co miesiąc płaci się rachunki za prąd czy gaz regularnie zasilać konkretne hospicja, ośrodki opiekuńcze itd. to co kto uznaje za słuszne. Oczywiście pomoc jednostki tu nic nie znaczy ale jak zaczniemy mieć taką świadomość jako społeczeństwo to tylko kwestia czasu kiedy dopracujemy się w Polsce rozwiązań na zadowalającym poziomie. Pozdrawiam Ludzie, czytajcie, co ja piszę! Jakkolwiek czytanie ze zrozumieniem nie zawsze jest proste. Ale możliwe. Napisałam, że na amniopunkcję nie pojadę!! Nigdzie nie napisałam, ze zaszywam się w puszczy i będę prowadziła ekologiczne zycie, chodziła ubrana w skóry i piła wode ze strumienia! Litości!! Pozostałe badania diagnostyczne ( usg w 2 trymestrze pod kątem wad serca itd) są już umówione. I przestańcie mnie odsądzać od czci i wiary tylko dlatego że ŚMIEM brać pod uwagę urodzenie chorego dziecka. Bo to DZIECKO, CZŁOWIEK MOJE DZIECKO i wara od moich wyborów Mea culpa - nie jestem w stanie podjąć decyzji o zabiciu dziecka w 20 tyg ciąży. Brak mi słów po prostu Daggulka - zapewniam Cię, moje dziecko ma 2 ręce i 2 nogi. Widziałam. I pęcherz moczowy i jelita,. i słyszałam bicie serca. AgnesK - życzę Ci z całego serca, żeby wszystko skończyło się dobrze. To Twoja decyzja - i bardzo dobrze, że już masz ją za sobą. Najgorsze jest ją podjąć. Ale każdy z nas decyduje sam. I zawsze jest to bardzo trudna decyzja. Cholernie trudna. Życzę zdrowiutkiego bobaska z 10 punktami :) I oczywiście Tobie również dużo zdrowia :) daggulka08-04-2009, 20:42Mea culpa - nie jestem w stanie podjąć decyzji o zabiciu dziecka w 20 tyg ciąży.. dlaczego tak późno lekarze wykryli nierawidłowości? :o Daggulka - zapewniam Cię, moje dziecko ma 2 ręce i 2 nogi. Widziałam. I pęcherz moczowy i jelita,. i słyszałam bicie serca. ok, oczami wyobraźni zobaczyłam coś innego po przeczytaniu Twoich słów, nie napisałaś dokładnie :roll: Agnieszko, Agnes, trzymam kciuki za zdrowie Waszych Maluszkow!!!!!! Niewiele więcej mogę zrobić, ale zrobię co w mojej mocy retrofood08-04-2009, 21:01Retro nie raz na polskim dochodziliśmy do wniosku, że gdyby autor wiedział w jaki sposób interpretujemy jego twórczość, to by się w grobie przewrócił. Słowo pisane ma to do siebie, że każdy wyczyta co mu bardziej odpowiada. Nie wszyscy nadają na tych samych falach. I to też nie ma być przytyk do nikogo, ani żadna obraza broń Boże. Słusznie. W radiu mądrzy ludzie mówili nawet, że gdyby Szymborska pisała obecną maturę ze swoich wierszy, to nawet na dostateczny nie miałaby szans. Oni teraz w nieomylnych Komisjach lepiej wiedzą co poeta miał na myśli. Dlaczego tak późno wyniki? Bo tyle się na nie czeka. Najpierw tzw. "usg genetyczne" (z pomiarem nt na podstawie ctl i wieku ciążowego, tu wylicza się pierwsze prawdopodobieństwo trisomi 21, 18 i 13), następnie test PAPP-A, wyniki do 2 tygodni (badanie wykonywane w 13 tc), amniopunkcja 16-18 tc, na wyniki czeka się ok 2-3 tyg, czasem nawet miesiąc (hodowla komórek tyle trwa). Stąd wiem, że wynik amniopunkcji otrzymałabym ok 20-21 tc. Wtedy właśnie podejmuje się decyzję. Tak mniej więcej wygląda proces diagnostyczny. Dziś miałam 1 konsultację, jutro kolejną. Uwierzcie mi, najgorszemu wrogowi nie życzę tego, przez co my teraz przechodzimy. Agnes, bardzo Ci współczuję, bardzo... Ostatnio przechodziła przez to moja przyjaciółka, po teście PAPPA miała prawdopodobienstwo 1:60. Zrobiła amnio, które było ok i się uspokoiła. No, ale to całkiem inna sytuacja, bo ona była zdecydowana usunąć. Ja sama 5 lat temu przeżyłam podobną historię... Capricorn08-04-2009, 21:17Ludzieeeeeeee! Aga pytała czy byście usunęli czy nie!. Wiec tak albo nie. I ewentualnie dlaczego Nie. Dlatego, że nie czuję się upoważniona do takich interwencji. Natura sama potrafi eliminować osobniki niezdolne do samodzielnego życia. Medycyna nie jest nieomylna - zawsze istnieje ryzyko błędu, zarówno na moją korzyść, jak i niekorzyść. Ale - to wyłącznie moje prywatne, i całkowicie teoretyczne zdanie. Wszelkim bogom wszelkich religii dziękuję, że przed tak dramatycznym wyborem nie musiałam stanąć. Mam nadzieję, droga Autorko Wątku, że u Was na strachu się skończy. Obyście nie musieli podejmować takich decyzji. No i to, co już wyżej ktoś napisał - decyzja i tak musi być Wasza, w tym wątku możesz jedynie poznać różne punkty widzenia. A jeśli chodzi o "straszny" ZD... nie wyobrażam sobie już życia bez naszej Julki Qlki :lol: przewartościowała nasze życie konkretnie... decyzje zostawiam Wam. pozdrawiam. Zobacz stopkę iva_marti08-04-2009, 22:05Myślę ,ze czas zamknąć wątek. Dziewczyny chyba nie tego potrzebowały, pisząc o najbardziej osobistych sprawach. Potrzebowały wsparcia, opini jaką my podjelibyśmy decyzję i nic więcej. Wszelkie komentowanie, niekoniecznie miłe ich sytuacji, tylko jeszcze bardziej je pogrąża i boli. Chyba nikt majacy taki problem, niepszespane noce i przepłakane dn,i nie potrzebuje aby naskakiwała na nie jakaś obca osoba z forum. Piszecie zastanów się ,przemyśl a co one niby robią przez te ostatnie dni. Jesli już wypowiadacie się w tym wątku to proszę o odrobinę zrozumienia. Gdyby powstał wątek na temat : jakie macie zdanie o aborcji,chętnie poznam wasze opinie - to piszcie co dusza zapragni. Tutaj trzeba pamiętać ,że są dwie konkretne osoby i nie potrzebuja naszego moralizowania. Oorbus Czy Ty masz świadomość , że wiele bab z tego foruma sie w Tobie podkochuje ??? A wiesz czemu ? Bo jesteś najwspanialszym przykładem rodzicielstwa. Z Tobą można stadami dzieci mieć.. :oops: :D Dla mnie jesteś GURU miłości. agnieszkakusi09-04-2009, 06:51Iva, nie wiem czy warto zamykać wątek. A może właśnie on jest pomocny, można się wygadać, poczytać...i wierzcie mi na tym forum jest więcej osób niż jai Aga w takiej nieciekawej sytuacji. Tylko nie mają chęci lub odwagi na ujawnianie się. W tej chwili staram się nie myśleć o tym, że wyniki mogą być złe. Takie rozmyślanie przyniosło by więcej złego niż dobrego. Poczekam...wczoraj wieczorem chyba na TVN leciał jakiś film o upośledzonych dzieciach. Włączyłam tylko na chwilę, nie mogłam oglądać...dobrze, że mąż nie był w pracy i mogliśmy sobie pogadać. Opowiedziałam mu o tym, że założyłam temat na forum, o tym co piszecie. Staramy się myśleć pozytywnie, ale jest to bardzo trudne. Najgorsze, że Sylwia cały czas pyta kiedy dziecko się urodzi... Oorbus, jesteś wielki. Ostatnio przechodziła przez to moja przyjaciółka, po teście PAPPA miała prawdopodobienstwo 1:60. Zrobiła amnio, które było ok i się uspokoiła. No, ale to całkiem inna sytuacja, bo ona była zdecydowana usunąć. Dlatego zrobiłabym amniopunkcję. Nie żeby wiedzieć czy usunąć....przecież tego testu nie robi się tylko po to. Może obecne wyniki są błędem przecież na podstawie wywiadu, wyników krwi wylicza to komputer a i człowiek robiący usg może się mylić. Zrobiłabym to badanie żeby wiedzieć, dałoby mi to czas na oswojenie się z sytuacją w wypadku gdyby się potwierdziło lub odetchnąć i spokojnie czekać na rozwiązanie. No ale to ja bym tak zrobiła bo ja wolę się z każdą nową sytuacją oswoić. AgnesK, agnieszkakusi trzymam mocno kciuki za Was i Wasze fasolki mam nadzieję że na strachu się skończy. Tego z całego serca Wam życzę! To jeszcze kilka słów refleksji ode mnie. Decydując się na badania prenatalne nie wiedziałam tak naprawdę "czym to pachnie". Zakładałam, tak jak już pisałam wcześniej, że wszystko będzie ok. Dziś nie zrobiłabym tych badań. Idąc na nie trzeba mieć świadomość jakie są konsekwencje. Inaczej jest oczywiście, jeśli kobieta, tudzież kobieta i mężczyzna wiedzą, że jeśli wyniki będą negatywne, to są w stanie podjąć decyzję o aborcji. Ale aborcji nie w 10 czy 11 tc., lecz właśnie w 20-21 tc. Dlaczego nie robię amniopunkcji? Bo ona i tak mojej decyzji nie zmieni. Sam zabieg jest niestety obarczony ryzykiem poronienia lub uszkodzenia płodu. Ryzyko wynosi 1:100. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby wynik amniopunkcji był ok a ja straciłabym moje dziecko, lub jak mi powiedziała jedna z lekarek - urodziłabym dziecko bez nogi, która zostałaby uszkodzona w trakcie zabiegu. To trzeba też brać pod uwagę. Uwierzcie mi, inaczej się myśli, czuje, gdy takie sytuacja rozważa się na zimno "co by było, gdyby", czy też gdy nie ma się jeszcze dzieci.. Aga, przezierność jest tylko jednym z markerów. Wiem o dziewczynach, które miały 5,0 i urodziły zdrowe dzieci. Przezierność musi byc badana przez superfachowca na świetnym sprzęcie. Ja z tego powodu jechałam na badania 300 km. Nie chciałam się zdawać na ośrodki znajdujące się bliżej, bo mój lekarz - któremu ufam - miał o nich bardzo kiepskie zdanie. I moja córka przytula się do brzuszka i mówi: jak ja na ciebie czekam, jak ja się ciesze na maleństwo.. Wiecie co czuje wtedy? Ze świadomością, jaka mam?.. Tak więc każda kobieta przed podjęciem decyzji o badaniach prenatalnych powinna 1. wiedzieć co zrobi, jeśli wynik będzie negatywny. To trzeba rozważyć z mężem/partnerem przed badaniem. KONIECZNIE 2. Jechać na badania TYLKO do sprawdzonych ośrodków diagnostycznych. Żeby oszczędzić sobie i rodzinie niepotrzebnego stresu. To chyba wszystko ode mnie. I dziękuję za wszystkie słowa otuchy. agnieszkakusi09-04-2009, 07:33Agnes, akurat mój ginekolog ma super sprzęt i jest dobrym lekarzem, ale tego z Bydgoszczy nie znam. :-? dziewczyny jeśli macie blisko do Łodzi to polecam dr Dudarewicza. Ja do niego jeździłam z Krakowa...warto się do niego wybrac na USG połówkowe. daggulka09-04-2009, 08:45A jeśli chodzi o "straszny" ZD... nie wyobrażam sobie już życia bez naszej Julki Qlki :lol: przewartościowała nasze życie konkretnie... decyzje zostawiam Wam. pozdrawiam. Zobacz stopkę Zobaczyłam stopkę. Po pierwsze przede wszystkim - przyłączam sie do ochów i achów ziaby :wink: - za przykład wspaniałego rodzicielstwa :D . Po drugie - wspaniałe dzieciaczki :D . Po trzecie - pisząc wczesniej w zasadzie nie miałam na mysli ZD , raczej chodziło mi o większe upośledzenia które dyskwalifikują samodzielność dziecka . Wiem, że z ZD można żyć , można sobie radzić , mozna być samodzielnym. Miałam kuzynkę z ZD , wspaniała ciepła uczuciowa dziewczyna . A za nasze dziewczyny jak wszyscy tutaj -trzymam kciuki - żeby wszystko skończyło sie dla Was pomyślnie. Zawsze uważałam, że nigdy nie usunełabym dziecka, ale byłam za tym, zeby każdy decydowal w swoim sumieniu, nie, żeby to było regulowane prawnie - tak w skrócie. Mamy jedno dziecko, szybko chcielismy mieć drugie. Poronienie. Cięzko to przezyłam, ale szybko znów zaszłam w ciążę. Ze względu na wczesniejsze poronienie od razu skierowanie na badania. I szok. Pani doktor powiedziała, że ciąża nie rozwija się prawidłowo. Zyje, serduszko bije, ale nie jest ok. Może to być wada genetyczna, może być coś innego. Powiedziała też, zeby się przygotowac, ze może dojśc do kolejnego poronieina zanim zrobimy resztę badań. Leżałam w szpitalu kilka dni, pierwsze rozstanie ze starszakiem, czas na przemyslenia. Wtedy podjęłam decyzję, ze nie pójdę na aminopunkcję, dlatego rozumiem doskonale AgnesK. Nie mogłam zabic swojego dziecka... Ale tez chciałam miec nadzieję... Doszło do poronienia. Może głupio to zabrzmi, ale kamień spadł mi z serca. Natura podjęła decyzje za mnie. Wróciłam do domu, wszystko było tak jak dawniej... A teraz... Minęło trochę czasu, na drugie dziecko to juz ostatni dzwonek... Ale holernie się boję, że znów stanę przed takim wyborem. I, ze jeśli znów przed nim stanę zdecydują się usunąć, zabić to swoje chore, nienarodzone dziecko... Na przekór swoim przekonaniom, dla wygodnictwa, z miłosierdzia, niewiem dlaczego. Chyba dlatego, ze wtedy też po cichu chciałam poronić, a nie chciałam zrobiłabić zabiegu dlatego, zeby nie mieć wyrzutów sumienia... Coraz częściej tak o tym myslę. Trudno kogoś oceniać, ale zrozumiec to może tylko ktoś, kogo spotkało coś podobnego... W każdym razie, Agnieszki, mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze... zielonooka09-04-2009, 09:19Myślę ,ze czas zamknąć wątek. Dziewczyny chyba nie tego potrzebowały, (...). A ja nie lubie "adwokatów" bez proszenia. Dziewczyny to silne babki, i myślę że jesli zdecydowały się pisać (pod swoim nickiem) to sa na tyle silne że udźwigną zdanie inne niż ich własne. Tym bardziej że nikt tu jaknoś bardzo na nie nie napada i raczej po prostu pisze o innym wyborze. Manie nieporozumienie pommiedzy Agnes a daggulka chyba - zostało wyjasnione. Temat jest trudny, bardzo osobisty ale chyba dziewczyny nie są bezwolnymi kukiełkami tylko piszą świadomie i wiedza jakie reakcje mogą wywołać (i chwała im za to bo moze faktycznie śa inne które juz takiej odwagi i siły charakteru nie mają - to chociąz poczytają i zobaczą że nie sa sama) Dwa - w razie czego i Agnes i Agnieszka - własny język mają i jak zacznie im coś przeszkadzać to chyba same potrafią napisać - proszę o "skończenie dyskusji bo zaczyna być dla mnie za bardzo bolesna" Gdyby powstał wątek na temat : jakie macie zdanie o aborcji,chętnie poznam wasze opinie - to piszcie co dusza zapragni Przykro mi (albo może : cieszczę się) ale to nie ty decydujesz CO ktoś bedzie pisał w wątkach i nie wyznaczasz kierunków w jakim toczy sie dyskusja. Na szczęście. ps. dziewczyny - cały czas trzymam kciuki - mam nadzieje ze będzie ok. agnieszkakusi09-04-2009, 09:25zakładając ten wątek byłam w pełni świadoma tego, co robię. Byłam również przygotowana na to, że zostanę zmieszana z błotem. Decyzja, którą będę musiała podjąć będzie najgorsza w moim życiu, ale to będzie decyzja moja i mojego męża. Mam jednak nadzieję, że wyniki będą dobre. Aga - Żona Facia09-04-2009, 09:56Ile ludzi tyle zdań. Staram się nie oceniac postępowania, zachowania, decyzji podjętych w takich sprawach jak ciąża, chore dziecko itp. Po prostu to są dylematy właśnie tych osób które z tym się borykają. Tylko one muszą podjąc decyzję. Czytam i zaczynam myślec ... Też chcę drugie dziecko ... mam już 35 lat ... boję się ... Marek3002209-04-2009, 10:16Kiedyś bardzo dawno temu byliśmy z żoną w podobnej sytuacji. Wiedzieliśmy że coś nie jest tak ale w tamtych czasach o dokładnej diagnozie nie było mowy. Problem rozwiązała sama natura. Przeczytałem prawie wszystkie posty i powiem tylko tyle, że rad to mają prawo udzielać tylko ci, którzy wychowują dziecko niepełnosprawne. Inni to tylko teoretycy. ewuniamiii09-04-2009, 10:28:roll: iva_marti09-04-2009, 10:48Myślę ,ze czas zamknąć wątek. Dziewczyny chyba nie tego potrzebowały, (...). A ja nie lubie "adwokatów" bez proszenia. Dziewczyny to silne babki, i myślę że jesli zdecydowały się pisać (pod swoim nickiem) to sa na tyle silne że udźwigną zdanie inne niż ich własne. Tym bardziej że nikt tu jaknoś bardzo na nie nie napada i raczej po prostu pisze o innym wyborze. Manie nieporozumienie pommiedzy Agnes a daggulka chyba - zostało wyjasnione. Temat jest trudny, bardzo osobisty ale chyba dziewczyny nie są bezwolnymi kukiełkami tylko piszą świadomie i wiedza jakie reakcje mogą wywołać (i chwała im za to bo moze faktycznie śa inne które juz takiej odwagi i siły charakteru nie mają - to chociąz poczytają i zobaczą że nie sa sama) Dwa - w razie czego i Agnes i Agnieszka - własny język mają i jak zacznie im coś przeszkadzać to chyba same potrafią napisać - proszę o "skończenie dyskusji bo zaczyna być dla mnie za bardzo bolesna" Gdyby powstał wątek na temat : jakie macie zdanie o aborcji,chętnie poznam wasze opinie - to piszcie co dusza zapragni Przykro mi (albo może : cieszczę się) ale to nie ty decydujesz CO ktoś bedzie pisał w wątkach i nie wyznaczasz kierunków w jakim toczy sie dyskusja. Na szczęście. ps. dziewczyny - cały czas trzymam kciuki - mam nadzieje ze będzie ok. Strasznie na mnie naskoczyłaś. Oczywiście ,ze nie mam wpływu w jakim kierunku toczy się dyskusja i całe szczęście. Sama jednak pamiętam stres jaki miałam w ostatniej ciąży. Na myśl o jeszcze jednej ciąży robi mi się słabo, ale na szczęście mam już 2 dzieciaczków i nie będę musiała podejmować ryzyka kolejnej . Nie chciałabym wtedy, żeby ktoś krytykował moją decyzję i zwiekszał moje poczucie winy co do dokonanego wyboru. agnieszkakusi09-04-2009, 12:45Amalfi, tak zacytowałaś Sad-a, że ciężko się połapać :roll: Ale dziękujemy za słowa wsparcia. w przypadku złych wyników - usunąć. Bez wahania. W przypadku np. podduszenia przy porodzie - dodusić. W przypadku porażenia mózgowego - przestać karmić. A niepełnosprawnych na ulicach rozjeżdżać samochodem. Niech się nie męczą. Ani oni, ani ich rodziny. Aaaaa, tylko nie zapomnijcie popełnić samobójstwa, jak zaczniecie być ciężarem dla swoich dzieci. Przecież skoro nie można ich obarczać chorym rodzeństwem, to osoba z wrodzonym poczuciem taktu powinna strzelić sobie w łeb, by nie kłopotać tych nadistnień, które przetrwały wstępną selekcję. A jak już się wyeliminuje to kalekie pokraki, które są jedynie obciążeniem tych lepszych, doskonałych, przystąpmy do kolejnego kroku - wybierajmy tylko te o modnym kolorze oczu. Jesteście okropni. sad Nie rozumiem, czemu autor tego postu został opierniczony. Przecież nie przedstawił tu swoich poglądów (no może tak, ale w przewrotny sposób), a przy okazji trafnie zdiagnozował świat, w jakim żyjemy i w jakim muszą życ ludzie niepełnosprawni. Kult zdrowego ciała, samodzielności i coraz większa izolacja od innych sprawiły, ze zajęci od dzieciństwa wyścigiem szczurów, ludzie nie zauważają innych. Przykłady? Choćby zakatowane dzieci, których płacz słyszą przez ścianę sąsiedzi, ale nie reagują, próbujaca wgramolić się do autobusu staruszka, czy inwalida na wózku. Większość wskakuje, odwracając głowy itp. W związku z tym uważam, że decyzje, o których mowa w tym wątku muszą być podjęte tylko przez osoby, których one dotycza, bo to rodzice będą się mierzyć z chorobą swojego dziecka, bo na wsparcie innych coraz mniej można liczyć. Mam w rodzinie dwoje niepełnosprawnych dzieci i wiem, o czym piszę. Wam dziewczyny życzę samych dobrych wiadomości, wielkiej siły i wsparcia ze strony najbliższych, cokolwiek zdecydujecie. Amalfi, tak zacytowałaś Sad-a, że ciężko się połapać :roll: Ale dziękujemy za słowa wsparcia. Już sie poprawiłam :oops: agnieszkakusi09-04-2009, 12:52spokojnie, przeciez to nie było złośliwie :wink: Przed chwilą rozmawiałam z siostrą mojego męża. Ona też nie pamięta, żeby w ich rodzinie były przypadki chorób genetycznych. W mojej też nie było, ale czy to cokolwiek znaczy? Jedno z dzieci z mojej rodziny ma wadę genetyczną, która do dziś nie jest zdiagnozowana (dziecko ma 4,5 roku). W rodzinie też nie było innych takich przypadków. Są choroby genetyczne dziedziczne i takie , których sie nie dziedziczy. Aguś - masz zdrową córkę, więc dziedziczna choroba odpada. Ivonesca09-04-2009, 13:07Zastanawiałam się trochę czy wziąć głos w dyskusji. Ponieważ jestem na tym forum dość długo, znam tu wiele osób, wiele poznałam też osobiście, to czuję jakiś rodzaj więzi i zaufania zarazem - bo i jednego i drugiego potrzeba, żeby powiedziec to, co chce powiedzieć. Poza tym chyba jestem też na etapie potrzeby wygadania. O drugim dziecku marzyłam od dawna. Plan był następujący: najpierw doktorat, potem dziecko. A bo to stres, konferencje itd. Po obronie, jako się rzekło - do roboty. Udało się i dzika radość :D Jako, że wiek ponad 35, to państwo funduje mi badania prenatalne. Pomyślałam sobie, że co tam, z góry zakładałam, że wszystko będzie ok, że jadę tam tylko po to, żeby usłyszeć od lekarza: będzie miała Pani kolejnego zdrowego rozrabiakę w domu. A która mama tak nie myśli? Wczoraj przed 19 zadzwoniła moja komórka. Lekarz genetyk: ma pani bardzo złe wyniki. Proponujemy amniopunkcję, jaki jest pani stosunek do aborcji, możliwość wad genetycznych, rozmowa trwała chyba z pół godzny.. Mam pisac dalej? Jakbym przez łeb deską dostała. I to tak kilka razy. Na oślep. Co zrobię? Ano ja, moi drodzy zwolennicy aborcji, nie zrobię nic. Bo nie jestem w stanie uśmiercić mojego dziecka. Po prostu. Na amniopunkcję nie pojadę. Zamykam temat. Chce wierzyc, że jestem w tym minimalnym odsetku pomyłek. Termin na amniopunkcję cały czas trzymają dla mnie. Mam 2 tygodnie jeszcze. To jakiś nie dający się opisać koszmar.. o rany Agnes :-( wiem od AgiJG że Ty też czekasz ...ja również.... czytam tę dyskusję po cichutku, ale na razie się nie wypowiadałam... też mam 35+ i lekarz zaproponował mi badania prenatalne od razu powiedział - proszę się zastanowić nad 2 rzeczami - czy robimy badania i druga rzecz - jaka będzie pani decyzja jeśli wyniki będa negatywne.... nie zastanawiałam się wcześniej nad badaniami w ogóle nad niczym sie nie zastanawiałam, bo to nie była planowana ciąża... zrobiłam badania z krwi...niby OK, na inwazyjne się nie zgadzam, bo właśnie boję się tej decyzji - co bym zrobiła jeśli wyniki będa złe?????? ale pewnie zawsze jest jakiś błąd w badaniach...zarówno w jedną jak i w drugą stronę... trzymam kciuki żeby wszystko okazało się w porządku :-) za Agnieszkę- założycielkę wątku - również ściskam kciuki...bardzo mocno :D chwilowy nick09-04-2009, 14:22Nie mam tyle odwagi, co autorka wątku, by pisać pod swoim nickiem. Ale opowiem Wam moją ciążowo - matczyną historię, dzieki której jestem dziś tym kim jestem. Po ponad 2 latach starań o dziecko, serii paskudnych badań, tonie leków, zaszłam w ciążę. Nie długo było mi dane sie nią cieszyć, poroniłam w 13 tygodniu, a że desperacko pragnęłam dziecka, nie zaprzestaliśmy "pracy" i w bardzo krótkim czasie znów zaszłam w ciążę. Nauczona poprzednimi doświadczeniami, byłam stale pod kontrola lekarską, badania krwi, USG - to był chleb powszedni. pierwszy trymestr przeleżałam plackiem - wstawałam na siku i pod prysznic, w drugim mogłam sobie pozwolic na krótkie spacery po szpitalnym korytarzu. W 7 miesiącu mogłam wrócic do domu, oczywiście z koniecznością cotygodniowych badań i podpisania "szpitalnej listy obecności" i z reklamówką leków, od których juz wątroba dogorywała. Końcówka ciąży to był fajny czas taki z dreszczykiemi niedowierzaniem, że to już i że naprawdę sie udało. Przyszły skurcze, gdy były częste i regularne pojechałam do szpitala. To była sobota. Nie wdając się w szczegóły, poród był niekończącym się koszmarem.. Po ponad 30 godzinach w niedzielny wieczór, na świat przyszedł nasz syn. Nie miałam sił by wziąść go na ręce, by przytulić. Zajął się nim tata. Gdy następnego dnia "doszłam" do siebie przytulilam moją kruszynkę i z lekkim zdziwieniem patrzyłam na jego główkę, która miała dziwny kształt. Ale tłumaczyłam sobie, że przecież przeciskał sie długo przez kanał rodny, kości czaszki są mięciutkie , że wszystko wróci do normy. Dopiero w 3 dobie po porodzie , pani neonatolog , stwierdziła, że cos jest nie ok, że to nie są odkształcenia czaszki, że to jest krwiak podtwardówkowy. Podano leki pomocne we wchłanianiu krwiaków i zapewniono, że jest ok i będzie jeszcze lepiej. Wypisano nas do domu. Jak większość młodych matek , zrobiłam kurs do pediatry, połoznej i grzecznie z ich zaleceniami pielęgnowałam dziecko. Szczęściem w nieszczęściu było to ,że pani pediatra okazała sie leniwą krową i zaczęliśmy szukać nowego lekarza. Z polecenia trafiliśmy do Innej doktor. Pierwsza wizyta (mały mial jakieś 2-2, 5 miesiąca) i szok - skierowanie do neurologa, dzieciak jest nienaturalnie sztywny, ma stanowczo zbtyt wysokie napięcie centralne (a ja - młoda matka, wraz z położną cieszyłyśmy się , ze mam silnego dzieciaka , bo mająć siedem tygodni wysoko podnosił głowę). Wizyta u neurologa, diagnoza MPD, rehabilitacja i nadzieja ,że ona coś pomoże. Godziny ćwiczeń, codzienne podróże do ośrodka, płacz dzieciaka (i nasz), krzyki, niepokój, strach, rozpacz...nie wiem czy są jakieś emocje , które nami nie targały. Brak poprawy - pani neurolog , każe się przygotować na " hodowanie roślinki" (dosłowny cytat). I ...nadzieja...rehabilitant dostrzega efekty pracy, po pół roku... z każdym dniem jest lepiej, mały siade, chwyta, chodzi, zaczyna "mówić" ...wszystko inaczej niż rówieśnicy, ale daje radę. Tuż po 3 urodzinach po raz ostatni widzimy sie z naszym rehabilitantem. Mam sprawnego, zdrowego syna, który pewnie nigdy nie bedzie sportowcem. ale ja tez nie jestem -a potrafie być szczęśliwa. I powiem kilka słów do przyszłych mam. Choroby genetyczne można stwierdzić w badaniach, urazów okołoporodowych, niosących różne konsekwencje- przewidzieć się nie da. I to nie jest tak, że jak lekarz powie, postawi diagnozę - to to juz jest wyrok. My mieliśmy nieszczęście trafić, na neurologa konowała, który postawił diagnoze, do której nie miał podstaw. Dziś już wiem, że to było ZRPO, wiem,że u tak małych dzieci nie można stwierdzać MPD....szkoda,że nie miałam wtedy tej wiedzy.. Miałam niepełnosprawne dziecko, przez te lata moje życie było walką, każdej nocy i każdego dnia.... Nie wiem czy przez kolejne lata dałabym radę, miałam dosyć...byłam sfrustrowana i ....cholernie samotna. Jedyne co miałam w nadmiarze, to slowa użalania się, współczucie i litość. Dziś to ja jestem po drugiej stronie i zrobię wszystko by inni rodzice mogli powiedzieć "miałam/em niepełnosprawne dziecko". Jednak bez fałszywej nadziei, bez obiecanek, na które nie ma pokrycia...niestety - nie każda diagnoza jest błędna. Przepraszam - ale musialam to z siebie wyrzucić Ivonesca09-04-2009, 14:29chwilowy nick - nie przepraszaj....dobrze że napisałaś....czasem trzeba wyrzucić z siebie różne przemyslenia... pozdrawiam i ściskam mocno Chwilowy nicku - ale dylematem nie jest "rehabilitować dziecko czy nie". Dylematem jest : "co zrobić, gdy wiem, że moje dziecko będzie miało zespół Downa lub podobny". Jak już się dziecko urodzi - nie mam o czym gadać. Wszystkie możliwości się wykorzystuje. Ale jesli jest nadzieja. Tak jak pisałam - bywają dzieci z ZD, ktore są prawie samodzielne. Ja będę miała w domu dorosłego faceta na etapie rozwoju mniej więcej 2-3 latka. Niewiele mówi (bo "tak" i "nie" to niewiele) , nie poradzi sobie w łazience, nie ukroi sobie chleba. Nie chcę straszyć - tylko po prostu dylemat jest inny. Każda matka będzie walczyła o zdrowie swojego narodzonego dziecka. Ale nie każda urodzi dziecko za wszelką cenę, gdy wie, że jest poważnie chore. zielonooka09-04-2009, 15:05iva_marti - a nie , nie chciałam "naskakiwać" Pisałam na szybko to co myslałam , nie zastanawiajac sie ze moze faktycznie taki będzie tego wydziwek ogólny. Sorry - naprawde nie było moim zamiarem atakowanie ciebie :) chwilowy nick09-04-2009, 15:36Nefer - napisałam to (choć jak teraz rozumię wydźwięk jest nieco inny), bo przeraża mnie z jaką łatwością przychodzi ocenianie postaw , zachowań i decyzji innych osób. Była tu mowa o prawie do życia nienarodzonego, a gdzie tu prawo do życia ewentualnej matki ? Ze swojego doswiadczenia wiem, że to nie jest życie, to ciągła praca, dzień i noc -i nie każdy jest w stanie temu sprostać, nie każdy jest w stanie całkowicie poświęcić siebie - a tak to wygląda. Ktos pisał jak to strasznie jest w ośrodkach pomocy (i to bezsprzeczna racja), ale są osoby, które oddają tam swoje dzieci, by ratować siebie i resztę rodziny, lub poprostu, zwyczajnie po ludzku - brak im już sił- egoiści ?? nie - też mają prawo do życia Są ludzie, którzy decyduja się na aborcje i tez mają do tego prawo. Nie nam oceniać decyzje innych - nie my bęziemy się borykać z ich konsekwencjami. a co do rehabilitacji- znam rodziny, które jej zaniechały z powodu braku nadziei, znam tez takich , których poprostu na nią nie stać. Parafrazując Grocholę " Co byś zrobiła córeńko, wiedząc, że ojcem dziecka jest alkoholik , matką - chora na syfilis - a dziecko będzie ósme w kolejności " No..usunęła bym .. Właśnie zabiłaś Beethovena.." Ludzieeeeeeee! Aga pytała czy byście usunęli czy nie!. Wiec tak albo nie. I ewentualnie dlaczego A tu się zaczyna jakaś żałosna propaganda. :evil: bo na takie pytanie nie ma prostych odpowiedzi Oorbus ..... Z Tobą można stadami dzieci mieć.. :oops: :D ...... A kto to stado wykarmi ?:wink: Miałam robioną amniopunkcję, chciałam ją zrobić, a właściwie od możliwości jej zrobienia uzależniałam zajście w ciążę. I faktycznie, decydując się na badania prenatalne musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, co zrobimy w przypadku wykrycia aberracji chromosomowych. Samo badanie jest robione pod kontrolą USG, widziałam na monitorze dziecko i igłę daleko od niego, więc na własne oczy przekonałam się, że nawet nie zostało zadraśnięte. A potem trzy tygodnie czekania jak na wyrok, kiedy nie byłam w stanie o niczym innym myśleć, a musiałam jakoś zwlekać się z łóżka i funkcjonować, rozmawiać, uśmiechać się, nie warczeć na nikogo za często, pracować, rozwiązywać jakieś bzdurne problemy... Ale ja wolałam wiedzieć, zawsze wolę wiedzieć, najgorsza jest dla mnie niewiedza i bezsilność, wtedy czuję największy niepokój. Nasz horror skończył się po trzech tygodniach wynikiem: kariotyp prawidłowy 46X,Y. Ściskam Was, dziewczyny, będzie dobrze. bardzo ciężki temat........................ współczuje Dziewczyny ja nie wiem co bym zrobiła...................... moja bratowa dwa miesiące po mnie urodziła bliźnięta, parkę i chłopiec ma zespół downa, w ciąży o tym nie wiedziała, ciężka ciąża od samego początku, ledwo utrzymana i dzień po szczęśliwym porodzie podejrzenie trisomii :roll: kilka dni czekania na wynik, przeżyliśmy koszmar oni, my, rodzice :( a mały na razie poza troszkę innym wyglądem i problemami z napięciem mięśni ma lepsze wyniki badań od siostry....... siostra cioteczna 39 lat rodzi zdrowego chłopca i za pół roku znowu zachodzi w ciążę, właśnie w tym czasie jak rodzą się bliźniaki pytam o badania prenatalne, powiedziała, że nie robi bo nie chce wiedzieć i tak by nie usunęła, jest osobą bardzo religijną , miesiąc temu już po 40 urodziła zdrową Julkę, czwarte dziecko :D ta pierwsza ma żal do lekarzy, że nikt tego przez całą ciąże nie wykrył, i nie mogła się przygotować albo .................. tej drugiej silna wiara w Boga i tak nie dałaby usunąć ciąży :roll: szanuję każdą Waszą decyzję :( Agnieszko, AgnesK, mam nadzieję że wszystko ułoży się dobrze, mocno za to trzymam i życzę Wam dużo siły. Chciałam opisać pewną historię, sprzed 20 lat. Minęło tyle czasu, a bardzo silnie tkwi to w mojej pamięci. Byłam wtedy młodą mężatką, szczęśliwą mamą małej córeczki. W naszym bloku żyło pewne małżeństwo, mieszkali kilka klatek dalej niż my. Rodzice dwóch dziewczynek, jedna z nich z bardzo mocnym upośledzeniem, prawie nie kontaktowa, nie mówiąca, nie chodząca. Druga piękna, bardzo inteligentna, mądra i niezwykle kochająca swoją chorą siostrę. Kiedy zamieszkałam w tym bloku, dziewczynki były już nastoletnie. Historię tej rodziny poznałam od mieszkanek tego bloku, które żywo interesowały się losem tej rodziny. I choć może to było na zasadzie plotek o kimś, kto żyje inaczej niż wszyscy, to nie były to ordynarne plotki. Rodzina ta cieszyła się szacunkiem mieszkańców tego osiedla. Zanim urodziła się chora córeczka, on wiecznie w delegacjach, ale dobrze zarabiający, ona przepiękna kobieta, niezwykle dbająca o siebie, zajmująca wysokie stanowisko, robiąca karierę zawodową. Jedno zdrowe, śliczne dziecko. Piękni oni, piękne ich życie. Wydawałoby się, że po urodzeniu tak mocno upośledzonego dziecka, świat przewróci im się do góry nogami. I w pewnym sensie tak było, ale nie do końca. Ona pokochała to dziecko bezwarunkowo. to było widać we wszystkim co robiła. Nigdy nie wstydziła się swego dziecka, choć tak "nie pasowało" do tej ślicznej rodziny. Codziennie wychodziła z córką na spacer, sama znosiła po schodach ciężką, ważącą ponad 40 kg 10-letnią dziewczynkę, uginając się pod jej ciężarem. Ciągle do niej mówiła, opowiadała świat, w którym ona była tylko ciałem. Zrezygnowała z pracy zawodowej, bo dziecko wymagało całodobowej opieki. Mąż nadal w rozjazdach, wspierał ją jednak jak mógł i zarabiał na lekarzy, rehabilitantów. Próbowali dla tej małej wszystkiego, konsultacje za granicą, metody niekonwencjonalne. Z uśmiechem na twarzy przyjmowali ludzkie docinki, oglądanie się za nimi na ulicy. Nigdy nie widziałam ich zirytowanych, nieszczęśliwych, skarżących się. Zawsze pogodni, uśmiechnięci, życzliwi dla wszystkich, choć wiem, że problemy nie raz mocno przygniatały ich do ziemi. Ona z upływem lat nie traciła na urodzie, mimo codziennego kieratu, obowiązków ponad siły, zawsze elegancka, zadbana. A były to czasy, w których niczego nie było w sklepach. O pampersach nie było mowy. O odżywkach i wielu innych udogodnieniach przy tak chorym dziecku też. Nie wiem, jak ona to robiła, podziwiałam ją niezwykle. I nigdy nie odbierałam jako kobiety nieszczęśliwej, czy pokrzywdzonej przez los. Bo ona mimo tego wszystkiego była szczęśliwą, kochającą matką i kochaną żoną, walczącą o szczęśliwe życie dla swojej rodziny. Osobiście rozmawiałam z nią tylko kilka razy. Mój mąż pomógł im kilkakrotnie w paru sprawach. Nigdy nie zapomnę pewnego ranka, w którym zadzwonił telefon. Do dziś nie wiem, dlaczego do nas... Podniosłam słuchawkę i usłyszałam zrozpaczony głos tej kobiety i wstrząsające słowa: - umarło mi dziecko i nie wiem co mam robić................ Jej mąż był akurat gdzieś w Polsce, telefonów komórkowych świat nie znał, była całkiem sama z dzieckiem, które umarło jej na rękach.... Była szczęśliwa przez tyle lat codziennego zmagania się z niemocą swojej córki, zrozpaczona była wtedy, gdy jej dziecko odeszło. Nie mogę zapomnieć tego głosu ze słuchawki, tkwi tak mocno w mojej pamięci. W opowieści toli został poruszony problem, o którym myśle od pojawienia sie tego wątku. Są to właściwie dwie sprawy. Po pierwsze, do kogo należeć powinna decyzja o rozstrzygnięciu dylematu. Z całym szacunkiem do wszystkich wspaniałych męzów i ojców, ale moim zdaniem decyzja powinna należeć do kobiety. Dlatego, że to matka ponosi wszelki trud wychowania i głównie na jej barkach będzie on spoczywał. I druga sprawa: nikt nie mówi o sytuacji "po fakcie", czyli po wywołaniu przedwczesnego porodu. Znowu to kobieta najbardziej narażona jest na ewentualne konsekwencje. I te fizyczne i te psychiczne. Myślę, że warto już przed podjęciem decyzji udac się do mądrego psychologa lub psychiatry, aby pomógł przez to przejśc w przyszłości. pewnie odezwą sie oburzeni meżowie, ale ja wiem swoje, bo miałam i mam kontakt z matkami wychowującymi chore dzieci. Wiele z tych kobiet zostało porzucone, a inne są same, bo mąż zarabia albo zwyczajnie, świadomie ucieka w prace, aby byc daleko od domu. Mogacych liczyc na realną pomoc i na wsparcie jest naprawdę niewiele. Jak już ktoś powiedział, nie ma dobrego wyjścia z takich sytuacji. Aga - Żona Facia10-04-2009, 06:27Nie wiem, jak ona to robiła, podziwiałam ją niezwykle. I nigdy nie odbierałam jako kobiety nieszczęśliwej, czy pokrzywdzonej przez los. Bo ona mimo tego wszystkiego była szczęśliwą, kochającą matką i kochaną żoną, walczącą o szczęśliwe życie dla swojej rodziny. Tylko nigdy nie dowiemy się ile razy płakała w poduszkę: z rozpaczy ... z bezsilności ... ze zmęczenia ... Podniosłam słuchawkę i usłyszałam zrozpaczony głos tej kobiety i wstrząsające słowa: - umarło mi dziecko i nie wiem co mam robić................ Aż łzy mi poleciały. Nie jestem pewna czy ja miałabym tyle siły co ta kobieta ... agnieszkakusi10-04-2009, 06:28mnie od dawien dawna wkurzało to, że np. posłowie decydują o tym czy kobieta może usunąć ciążę czy nie. Z całym szacunkiem, ale co facet może wiedzieć, co kobieta w takim momencie czuje lub myśli?! Jakim prawem jakikolwiek facet ma prawo mówić kobiecie co ma zrobić?! Wczoraj wieczorem bardzo źle się czułam. Chyba zaczęły puszczać mi nerwy, które przez cały czas starałam się jakoś opanować. Nie można dusić w sobie, bo w krótkim czasie to wyjdzie....jeszcze 10 dni niepewności :-? Teraz ja opowiem pewną historię z mojej najbliższej rodziny: Po paru latach małżeństwa decyzja o dziecku. Zaplanowane, wykochane, wyczekane. W 6 miesiącu ciąży Ona zachorowała na paskudną grypę. Dzieciątko umarło w niej . Tragedia nie do opisania..Jednak późniejsze badania określiły genetyczny przyczynek śmiertelny. Ona trafiła do szpitala, gdzie zatwierdzono zgon płodu, dano środki na wywołanie porodu, położono na korytarzu między brudownikiem a wc i zostawiono Ją samą sobie. Czasami zerknęła do niej salowa, przechodząc i taszcząc jakieś wiaderko. Lekarz owszem przyszedł..jak Ona spadła z z łóżka nota bene transportowego..Pieprznął coś o tym, żeby się Ona sprężała, bo nie ma się tu z czym cackać, bo i tak już po ptakach i gorzej się już nie stanie. Ona wróciła do domu jako szczątek kobiety. Odarta, rozdarta, pokaleczona psychicznie. Potraktowano ją tak, jak by sama rozpoczęła aborcję szydełkiem i cóś nie wyszło.. Minął rok i Oni podjęli decyzję o drugim dziecku. Pierwsze USG wskazywały na cudnej urody dzieciątko. W 20 tygodniu , udali się obydwoje jak zwykle na kontrolne USG. Ona na leżance, półmrok, On trzymający Ją za rękę..i Pani Doktór dyktująca pielegniarce co ma pisać : - Płód bezczaszkowy, zdeformowana kończyna dolna na odcinku udowym, brak kończyny dolnej drugiej, rozszczep kręgosłupa, brak tego, brak owego, a co jest , jest pokręcone... Dyktowane jak rozkład przejazdów pociągów przez stację . Ona nie wiedziała gdzie jest i jak się nazywa. On ledwie przeżył. Potem komisja, stwierdzająca , że Płód jest niezdolny do życia . I lekarze z cyklu Radio M.:" proszę pani..każdy ma prawo do życia... pani się powinna zastanowić " Ona urodziła znów na korytarzu między brudownikiem a wc. Tym razem lekarz przyszedł wcześniej, taszczył ze sobą słój.. Chlapnął coś o tym, żeby się Ona postarała, żeby bezczaszkowe pozostało bezczaszkowe a nie urodziła z główką jak jajecznica. Ona dochodziła do siebie po tym wszystkim 3 lata. Zegar bił, czas swoje robił. Ostatni rzut na taśmę. Ona ledwie żywa ze strachu. Jest pierwsze USG . Wszystko ok. Mijają tygodnie. Ok. Brzuszek rośnie, a w duszy rośnie traumatyczny strach. 3 lata temu w pewien przepiękny majowy dzień na świat przyszła Córeńka. Zdrowa, piękna, mądra. Kiedy miała 18 miesięcy mówiła pełnymi zdaniami, ma nieprawdopodobną pamięć, genialną pamięć. Jest żywym sreberkiem i wielką miłością całej rodziny. Po co Wam to opowiadam ? Może po to, żeby pokazać,że rodzice z "innym dzieckiem" są wyrzucani poza nawias człowieczeństwa, że nie ma pomiłuj , kiedy miłość macierzyńska puka do ludzi.. I że są najwspanialsze zakończenia najstraszniejszych czasów. ....jeszcze 10 dni niepewności :-? Aga, na pocieszenie - ja miałam dzwonić po wyniki najwcześniej w dwa tygodnie po badaniu. Na odchodnym powiedzieli mi tylko, źe jak coś będzie nie tak, to sami zadzwonią. Badanie w czwartek, telefon we wtorek.. 5 dni po badaniu.. Każdy kolejny dzień bez telefonu oznacza, że wyniki są ok. Trzymaj się ciepło A. agnieszkakusi10-04-2009, 08:00Ziaba, mama koleżankę, która już w ciąży wiedziała, że dziecko jest chore i umrze kilka godzin po urodzeniu. Musiała jednak donosić ciążę i urodzić to dziecko jeśli chciała w przyszłości mieć dzieci. To, co ona przeszła to jakiś koszmar. Nie pamiętam na co był chory jej synek, ale zmarł 4 godziny po porodzie :-? Agnes, nie będę odbierać telefonu... inwestor10-04-2009, 08:05mnie od dawien dawna wkurzało to, że np. posłowie decydują o tym czy kobieta może usunąć ciążę czy nie. Z całym szacunkiem, ale co facet może wiedzieć, co kobieta w takim momencie czuje lub myśli?! Jakim prawem jakikolwiek facet ma prawo mówić kobiecie co ma zrobić?! Wczoraj wieczorem bardzo źle się czułam. Chyba zaczęły puszczać mi nerwy, które przez cały czas starałam się jakoś opanować. Nie można dusić w sobie, bo w krótkim czasie to wyjdzie....jeszcze 10 dni niepewności :-? Wiesz taki już mamy ustrój że prawo stanowi parlament. Tak zdecydowaliśmy i taka jest tego konsekwencja zresztą w każdym rozwiniętym społeczeństwie tak jest. To nasi przedstawiciele za naszą zgodą w naszym imieniu decydują co jest przestępstwem a co nie. A my wybieramy tych co głoszą program zgodny z naszymi przekonaniami. Jakoś nasze społeczeństwo nie wybrało ostatnio SLD, więc wynika z tego że wcale nie chcemy liberalizacji w dostępie do skrobanek. Wydaje mi się że do urn idą również kobiety i w parlamencie kobiety są również. Więc nie spłycajmy sytuacji że facet coś tu decyduje z jednej strony i z drugiej strony że to wyłącznie sprawa brzucha kobiety. Dziecko i jego wychowanie to wspólna sprawa i obowiązek obojga rodziców. Poza tym nie wszystko da się opisać w ustawach, są jeszcze zasady moralne, zasady wiary itp. którymi ludzie kierują się w swoim życiu. Moim zdaniem trzymanie się tych zasad jest równie ważne a może i ważniejsze. Z całym szacunkiem, ale co facet może wiedzieć, co kobieta w takim momencie czuje lub myśli?! Chcę się odnieść jeszcze do tego zdania. Zapytam się Ciebie tak, co byś wolała sama cierpieć czy patrzeć jak cierpi najbliższa tobie osoba i jeszcze nic nie móc zaradzić i miotać się w bezsilności ? Jak odpowiesz sobie na to pytanie to będziesz wiedziała co facet w takiej sytuacji myśli i czuje. Nie sądzę aby twój mąż spał teraz spokojnie i nie odchodził od zmysłów próbując odpowiedzieć sobie na pytanie co będzie dalej ? Myślę że to z nim powinnaś jak najwięcej rozmawiać bo zawsze razem jest łatwiej sobie poradzić Pozdrawiam agnieszkakusi10-04-2009, 08:13Inwestor, wierz mi....nie ma dnia kiedy byśmy nie rozmawiali na ten temat. Każdy wieczór jeśli tylko mąż nie jest w pracy jest przegadany tylko na ten temat. W ciągu dnia musimy się starać zachowywać normalnie, żeby córka nie wyczuła, że coś jest nie tak. daggulka10-04-2009, 08:42Zrezygnowała z pracy zawodowej, bo dziecko wymagało całodobowej opieki. Mąż nadal w rozjazdach, wspierał ją jednak jak mógł i zarabiał na lekarzy, rehabilitantów. Próbowali dla tej małej wszystkiego, konsultacje za granicą, metody niekonwencjonalne. Z uśmiechem na twarzy przyjmowali ludzkie docinki, oglądanie się za nimi na ulicy. Tak, Toluś ... ale nie każdy ma tyle w sobie siły żeby to udźwignąć, nie każda kobieta może sobie pozwolić na rzucenie pracy bo mąż dobrze zarabia- a przecież leczenie irehabilitacja kosztuja niemałe pieniadze , nie każde małżeństwo ma wsparcie w sobie i w rodzinie która pomoże . Są osoby które mają mozliwości finansowe a w sobie siłę i poradzą sobie , inne- nie . Nigdy nie widziałam ich zirytowanych, nieszczęśliwych, skarżących się. Zawsze pogodni, uśmiechnięci, życzliwi dla wszystkich, choć wiem, że problemy nie raz mocno przygniatały ich do ziemi. No własnie: nie widziałaś, ale nie wiesz na pewno co ta kobieta czuła naprawdę. Jest oczywiście jeszcze opcja, że ta kobieta po prostu miała predyspozycje , miała dar i potrzebę opiekowania się - przeciez są tacy ludzie na świecie co nie znaczy że wszyscy tacy są. Była szczęśliwa przez tyle lat codziennego zmagania się z niemocą swojej córki, zrozpaczona była wtedy, gdy jej dziecko odeszło. To akurat zrozumiałe , przecież jeśli już jest takie dziecko to nie pozostaje nic innego niż pokochać . Wręcz dla mnie niezrozumiałe jest jak można nie pokochać własnego dziecka jakiekolwiek by nie było. Ale tu nie chodzi o miłość, bo miłość matki do dziecka zaczyna się w momencie usłyszenia słów "jest pani w ciąży" . Tu chodzi o jakośc życia tego dziecka, o mozliwość zaopiekowania sie nim lub brak tej mozliwości, o lęk o przyszłośc swojej rodziny, o strach przed zostawieniem takiego dziecka na świecie po smierci, a czasem o najzwyczajniejsze miłosierdzie - bo jeśli ma byc dziecko które nie ma kontaktu ze światem, które cierpi fizycznie, które nigdy nie bedzie samodzielne, które nigdy nie bedzie samodzielnie żyć i czerpać z tego życia radości .... to pytam "po co takie dziecko ma żyć?" bo przecież nie dla siebie. Czy ma cierpieć tylko po to bo mama była egoistką i wolała pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem nie mysląć o cierpieniach tego dziecka? I to też nie jest tak do końca, bo przeciez mimo tej egoistycznej dla dziecka decyzji - bierze sobie w tym momencie na karb dożywotnią całodobową opiekę nad nim . Bardzo trudne, różne i często sprzeczne uczucia towarzyszą takim wyborom . Ja wiem, ze nigdy nie będę musiała tak wybierać - i naprawdę głęboko współczuje osobom które muszą dokonywać takich wyborów. Daggulka, zdaję sobie sprawę ze wszystkiego o czym napisałaś. I wiem, jak bardzo trudne są to sprawy, jak trudne wybory których muszą dokonać kobiety o różnej sile psychicznej, o różnej sytuacji rodzinnej, bo każdy przypadek jest inny. Napisałam o tej kobiecie nie po to, by wyznaczyć standard zachowań, daleka jestem od tego. Opisałam to, bo czytając ten temat znów jak żywy stanął mi obraz tamtej rodziny i ten telefon, te słowa których nie mogę pozbyć się z pamięci. Dziś w natłoku informacji najczęściej tych złych odnoszę wrażenie, że nasza wrażliwość na ludzkie tragedie bardzo stępiała. Generalizuję oczywiście. Powiem więcej, będąc już po 40, był moment, że obawiałam się tego, że jestem w ciąży. Tylko się obawiałam...a już przez głowę przelatywały tysiące myśli, co będzie jeśli tak, co będzie jeśli nie urodzi się zdrowe, jak zmieni się życie całej naszej rodziny wtedy gdy... Bo gdyby w tym temacie było wszystko oczywiste, nie byłoby tego wątku i tej dyskusji. Czy ma cierpieć tylko po to bo mama była egoistką i wolała pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem nie mysląć o cierpieniach tego dziecka? I to też nie jest tak do końca, bo przeciez mimo tej egoistycznej dla dziecka decyzji - bierze sobie w tym momencie na karb dożywotnią całodobową opiekę nad nim . Z tym pierwszym zdaniem nigdy się nie zgodzę. Nigdy nie pomyślałabym nawet przez chwilę o matce decydującej się na urodzenie niepełnosprawnego dziecka że jest egoistką. Wręcz przeciwnie, wierzę w to, że kieruje nią bezwarunkowa miłość do swego dziecka. I nigdy nie jest tak, że dziecko upośledzone jest skazane na wieczne cierpienie. Tak jak dziecko zdrowe nie ma patentu na to, że cierpienie będzie mu obce. Wszyscy w swoim życiu doświadczamy i zła i bólu i cierpienia. Niektórzy mniej, inni więcej. Ale to nas czyni ludźmi. Cześć Tola :) NIe ma gwarancji, że zdrowe dziecko nie zazna nieszczęść. To prawda. Mnie ciągle jednak dręczy jedna myśl. Zdrowe dzeicko w dniu śmierci rodziców ( zakładam przyczyny naturalne) jest już dorosłe, stoi na własnych nogach i potrafi wziąć kąpiel. Dziecko ciężko chore w dniu śmierci rodziców nadal nie ukroi sobie samo chleba. I to pytanie (które ma chyba każda matka chorego dziecka w głowie) : jak umrzeć ? inwestor10-04-2009, 09:55Inwestor, wierz mi....nie ma dnia kiedy byśmy nie rozmawiali na ten temat. Każdy wieczór jeśli tylko mąż nie jest w pracy jest przegadany tylko na ten temat. W ciągu dnia musimy się starać zachowywać normalnie, żeby córka nie wyczuła, że coś jest nie tak. Wierzę Ci że tak jest. W wypowiedzi chodziło mi o próbę licytacji kto może i ma prawo do wypowiadania się, decydowania bądź nie. Moim zdaniem to ślepy zaułek dyskusji z którego nic nie wyniknie. To są zbyt ważne i ciężkie decyzje do udźwignięcia tylko przez jedną osobę. Rozumiem że masz huśtawkę emocjonalną, i wszelkie Twoje wypowiedzi nie są pisane ze spokojem i rozwagą. Może są jakieś bezpieczne środki uspokajające na których możesz przeczekać najgorszy czas ? Pozdrawiam i jestem z WAMI agnieszkakusi10-04-2009, 10:00Inwestor, nawet na głupie przeziębienie nie ma środków, nie mówiąc o zapaleniu jakiejś kaletki podrzepkowej, którą miałam i do tej pory chodzę z usztywnioną nogą...a co tu dopiero mówić o środkach uspakajających. :roll: Inwestor, nawet na głupie przeziębienie nie ma środków, nie mówiąc o zapaleniu jakiejś kaletki podrzepkowej, którą miałam i do tej pory chodzę z usztywnioną nogą...a co tu dopiero mówić o środkach uspakajających. :roll: Aguś, jeśli tego potrzebujesz, możesz brać Relanium - oczywiście po uzgodnieniu z lekarzem. Jest to lek często podawany w zagrożonych ciążach. 10 dni, trochę ponad tydzień.............to wieki Trzymaj się , mocno Cię przytulamy agnieszkakusi10-04-2009, 10:50nie, nie potrzebuję leków. Wracam do domku i idę podlewać nowo posianą trawę...praca dobra na stres. Po prostu za każdym razem szukam sobie jakiejś pracy, żeby nie myśleć. Dzis zaprosiłam moich rodziców na śniadanie wielkanocne. Będę miała więcej gotowania, a mniej rozmyślania. Coś Wam powiem...tak po cichu to WIEM, że będzie dobrze...po prostu tak czuję... Coś Wam powiem...tak po cichu to WIEM, że będzie dobrze...po prostu tak czuję... i to mi się podoba, bardzo, bardzo :D tak trzymaj :D to może my też wpadniemy na śniadanko ? zbierzemy z 30 osób - będzie jeszcze więcej szykowania i zmywania :wink: daggulka10-04-2009, 11:01Czy ma cierpieć tylko po to bo mama była egoistką i wolała pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem nie mysląć o cierpieniach tego dziecka? I to też nie jest tak do końca, bo przeciez mimo tej egoistycznej dla dziecka decyzji - bierze sobie w tym momencie na karb dożywotnią całodobową opiekę nad nim . Z tym pierwszym zdaniem nigdy się nie zgodzę. Nigdy nie pomyślałabym nawet przez chwilę o matce decydującej się na urodzenie niepełnosprawnego dziecka że jest egoistką. Wręcz przeciwnie, wierzę w to, że kieruje nią bezwarunkowa miłość do swego dziecka. No własnie, napisałam też później że to nie jest tak do końca tylko egoizm bo są też inne uczucia i emocje towarzyszące- często sprzeczne. Niestety życie nie jest tylko czarne i białe, dobre i złe. Pomiedzy jest dużo róznych uczuć, emocji, czesto sprzecznych które nie dadzą się nazwać. Mnie w pierwszym skojarzeniu przychodzi do głowy właśnie egoizm - " nie będę brała na swoje sumienie uśmiercenia dziecka bo będę musiała z tym zyć do końca " ... ja pytam: a co z uczuciami cierpiącego potem dziecka? Ale jak się nad tym głebiej zastanowić to przychodzi do głowy jeszcze mnóstwo innych aspektów , które jakby pomniejszają wagę tego egoizmu bo są tak samo ważne albo nawet wazniejsze. Czyli własnie matczyna miłość, chęć poświęcenia siebie , światopogląd i wiara. Ja to tak widze- pewnie każdy widzi to inaczej , więc stąd rozbieżne opinie. Jestem niewierząca i pewnie dlatego byłoby mi łatwiej , bo nie mam przed oczyma widma smażenia sie w piekle, ale TYLKO albo AŻ własne sumienie i przekonanie do decyzji. Dla mnie wazniejsze są własnie wartości przyziemne jak jakość życia tego dziecka i widmo jego cierpienia , możliwość lub jej brak opieki nad tym dzieckiem niż moje sumienie. Bo nie sztuką jest urodzić takie dziecko , sztuką jest nim sie potem zaopiekować , nie sztuką jest urodzić i oddać do zakładu lub zaniedbywać, nie łożyć z powodu braku finansów na leczenie i rehabilitację i tylko zamknąć w ciemnym pokoju i "hodować". Jeśli jest wybór zawczasu , trzeba sobie zdać sprawę z konsekwencji urodzenia głeboko upośledzonego dziecka biorąc pod uwagę wszystkie możliwe aspekty w kontekście "czy podołam". agnieszkakusi10-04-2009, 11:22Malka, zapraszam :wink: Malka, zapraszam :wink: dzięki :D Kto jedzie za mną na świąteczne śniadanko do Agnieszki ?? zabieramy dzieci i pozwalamy im brudzić :wink: :wink: cieszynianka10-04-2009, 11:36Malka, zapraszam :wink: dzięki :D Kto jedzie za mną na świąteczne śniadanko do Agnieszki ?? zabieramy dzieci i pozwalamy im brudzić :wink: :wink: No to pięknie :lol: daggulka10-04-2009, 11:37no a ja zaś mam za daleko :roll: :lol: Że nie wspomnę o sobie... :roll: :lol: Aga Trzymaj sie cieplo i zycze ci z calego serca spokojnych swiat. Wyciszenia i tego glosu z glebi serca, ktory mowi, ze mimo wszystko - wszystko bedzie dobrze. Trzymaj sie babo. Rozumiem, że ten post był po to, żeby przemyśleć także o tym, co nie przychodzi od razu do głowy... Jak byłam w ciąży (mała ma rok), to na pierwszym badaniu dowiedziałam się, że są dwa zarodki. Potem jeden się nie rozwijał i zaniknął. I z tyłu głowy chodzi mi, co by było, gdyby było drugie (w moim przypadku trzecie), jakie by było. Wiem, że nie mogłabym żyć z myślą, że to ja ... że przeze mnie... Myślałabym ile dziecko miałoby lat, czy było chłopcem czy dziewczynką. I żaby nie podejmować tego typu decyzji nie poszłabym na amniopunkcję. Po prostu. Bo amnipunkcja to dodatkowe ryzyko. A przecież dziecko może być zupełnie zdrowe. No i poza tym, po prostu czasami rodzą się także chore dzieci. Rodzą się, żyją, jedne lepiej, inne gorzej, niektórym można pomóc bardziej, innym mniej. Ale każdemu można. Przeczytałam część postów. Z wieloma z nich się zgadzam w 100%, z innymi nie za bardzo. Sama urodziłam najpierw chłopca zdrowego, potem stwierdziłam, że nie może być sam jedynakiem, jak ja, i zaszłam w ciąże. Natura chyba sama wiedziała że coś jest nie tak ( niestety tamtym razem nie wyszło,po wszystkim opiłam się 100g Jaśka Wędrowniczka),postaraliśmy się jeszcze raz po dwóch latach i ciąża też na początku była zagrożona. Po 8 miesiącach nie spodziewając się niczego przyszedł w dwie godziny synuś na świat. Zdążył na dobranockę (urodził się o Wszystko było OK, 10 punktów, waga 3010g. Ładnie rósł, nie widziałam nic złego, karmiony tylko piersią, czasem tylko się wzdrygnął, rozkładał ręce i przyciągał je do siebie. Nic tylko się wystraszył, odruch Moro. Potem jak dostał napadów gromadnych i to się zaczęło......Kilku miesięczne pobyty w klinice, wynik wyrok - wirus cytomegalii, walka żeby chodził, mówił i wiele innych...... Trzeba pamiętać, że w domu został 6,5 letni syn. Różnica wieku to dokładnie 6 lat i miesiąc. To do dnia dzisiejszego odbija się na starszym synu. Do dnia dzisiejszego kocham ich obu, chcę traktować tak samo, ale podświadomie fory ma młodszy, absorbuje cały nasz czas, jestem już po ponad 10 latach szalenie zmęczona, Starszy niestety nie zaopiekuje się młodszym, nie mogę zostawić mu Go w spadku więc dalej walczę, aby mógł nauczyć się czytać, pisać itd, ma duże szanse, że będzie kiedyś samodzielny( tzn pójdzie do pracy, popłaci rachunki, ale czy będzie wiedział na ile mu starczy pieniędzy, jaka jest ich wartość? nie wiem). Nie można zdrowym dzieciom powierzyć opieki nad tymi innymi. Choć Misiek i tak już teraz jest w świetnej formie, ale teraz już widać bardziej, że czasem odstaje od ,,normy", szczególnie wśród rówieśników. Dużo pochłania czasu i olbrzymie środki na rehabilitację, moje zaangażowanie, poświęcony czas, codzienne prywatne korki aby nauczył się czytać, i tak naprawdę to my z mężem nie za bardzo mamy swój świat. Nasz świat to Misiek. Ale patrząc co zrobiłam, to wiem, że bardzo dużo, a miałam się w nim nie rozkochiwać, miał zejść lub być roślinką, tak mówiła pewna Pani prof.,ale ja nie wiedziałam co to jest wirus cytomegalii, i robiłam to co uważałam za najlepsze. Widzę u moich znajomych ten sam problem co się stanie z naszymi pociechami, co z nimi będzie, jak nas zabraknie. Niestety nasze państwo nie zapewnia nam potrzebnej pomocy społecznej, medycznej, rehabilitacyjnej, socjalnej dla tych co pozostaną, co będą potrzebować pomocy, gdzie jest kościół, który za takie a nie inne decyzje potępia, a gdzie jest wtedy gdy potrzebujemy pomocy??? Ile razy wiele instytucji nas upokarza abyśmy mogły coś załatwić dla swoich po kolędzie zawsze weżmie ,,ofiarę".......... Tak wiec każda z nas ma inny punkt widzenia, ale to niewątpliwie jest najgorsza z decyzji, ale jaka by nie była pewnie właściwa. Po obserwacji mojej i moich znajomych, gdybym wiedziała, że maleństwo urodzi się bardzo chore, pomimo, że Misiek jest świetny, a zaszłabym teraz w ciążę to bym się nie zdecydowała urodzić, wiedząc właśnie, że będzie bardzo poważnie chore i niepełnosprawne. Nie miałabym już tyle siły. Coś Wam powiem...tak po cichu to WIEM, że będzie dobrze...po prostu tak czuję... i to jest super myślenie mam nadzieję, ze przez święta odpoczniesz, zrelaksujesz się i ty i mąż a i wierzę, że z maleństwem jest wszystko w porządku wierzę w to bardzo pozdrawiam Arnika - zgadzam się z Toba w 100 %. I szacun dziewczyno...Mam nadzieję, że Ci się uda... A co do zajmowania się przez starsze dziecko.. nie wolno wymuszać - masz rację. Ale często starsze dziecko wie, że tak trzeba. Więc wszystko się może zdarzyć :):) W każdej sytuacji może się wszystko zdarzyć. Rodzimy zdrowe dzieci i potem nie wiedząc czemu są chore... bo jakiś wirus, bo ktoś go potrącił samochodem, bo wypadek na sali gimnastycznej i dostał piłką w głowę, bo wpadło do studni , bo.......... jest miliony bo.... Widziałam to bo.... przez wiele miesięcy jak leżałam z Miśkiem na neurologii w klinice. I pytanie DLACZEGO TO WŁAŚNIE JA????!!!!! A dlaczego nie? Może to my zostaliśmy wybrani???, ale właściwie dlaczego??? Czy starszy zaopiekuje się młodszym? nie wiem ?? a co na to jego przyszła żona?? Przecież ona nie wzrastała ze świadomością opieki nad osobą niepełnosprawną. Ona wymarzyła sobie pewnie inny scenariusz życia. Czy mam prawo oczekiwać tego (opieki) od starszego???? To moje zadanie i obowiązek tak zrehabilitować Miśka aby mógł sobie radzić w życiu, a od starszego mogę tylko prosić tego aby zaglądał do Miska, aby miał nad nim pieczę, aby miał na chleb. Bo na nasze Państwo i instytucje już wiem, że nie można liczyć wcale. I dlatego uważam, że jak wiem, że coś jest nie tak, to mogę temu zaradzić, po to aby potem nie myśleć z kąt wydobyć cholernie drogie leki, nawet jak mogę za nie zapłacić to ich nie ma w Polsce, aby nie patrzyć jak robią 3 punkcję w miesiącu maleństwu, jak pielęgniarki w żadną żyłę nie mogą się wkłuć (rączki, nóżki, główka) i wzywają anestezjologa i OJOM, jak leży 24/h pod kroplówkami..... Tylko proszę nie mówić mi o miłosierdziu. Czy patrzenie i przeżywanie wszystkiego to miłosierdzie????????? Ja tak jak ten trzmiel, nie wiedziałam że nie powinien latać, bo jest za ciężki, a skrzydełka ma za małe i nie powinny go nosić, walczyłam o Miśka, chociaż słyszałam o zwapnieniach mózgu, o spustoszeniu, które robi wirus cytomegalii, o tym że mam się w nim nie rozkochiwać. Ale ja nie wiedziałam co ONI do mnie mówili??????!!!! Dziś po Miśku nie widać niczego,, gołym okiem" on jest jak wiele innych dzieci, ale.......... nie potrafi czytać(10,5 lat i zaczyna dopiero jak kilkulatek), zaburzenia emocji, zespół Aspergera, ADHD, padaczka i wiele jeszcze innych zaburzeń i sprzężeń. Tak więc każdy z nas ma prawo do własnego życia, własnego wyboru. I jaki by on nie był to nikt nam w tym nie pomoże, nikt za nas nie będzie karmił, pielęgnował, nosił, woził........ co najwyżej obgadają, upokorzą, wyśmieją się, odsuną się od nas bo będą się bali, normalnie bali. Tylko czego? może że też się będą mogli innością zarazić??? Miałam przykład dwa lata temu, jak najbliższa rodzina nie przyszła do Miśka na komunię, bo była dla dzieci niepełnosprawnych. Do dzisiaj nie mogę się do nich odezwać bo jest mi niesamowicie przykro. A jak wytłumaczysz to dziecku, które roznosi zaproszenia a potem ciocia i wujek nie przychodzą, a on się pyta dlaczego? Co mam mu powiedzieć? A dlaczego postanowiłam wyprowadzić się z blokowiska? Bo niesamowicie upokarzają, wyzywają, wyśmiewają się z Miska. Więc lepiej się wyprowadzić. Ale czy tak powinno być? Nikt za nas nie wytrze łez w nocy, jak podejmiemy decyzję usunę.... A ci co mówią nie usunęłabym , urodzić.... kto z was pomoże takim osobom, w jaki sposób, jak? sumieniem??? A co nasze Państwo daje nam w zamian??????? ZUPEŁNIE ŻADNEGO POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA!!!! A KLER?????, NAWET ZA CHRZEST I KOMUNIĘ I OSTATNIĄ POSŁUGĘ SKASUJĄ. Więc dlatego nie mam złudzeń. Dlatego zostawcie kobiety z takim problemem i nie mówcie co mają robić, jak się zachować, czy to jest złe. One i tak mają niesamowicie ciężki wybór, ale to jest ICH WYBÓR. Serdecznie pozdrawiam Arnika Arnika-jesteś bardzo rozsądną i silną kobietą. Trzymamy za Was kciuki! Aga - Żona Facia13-04-2009, 09:35Malka, zapraszam :wink: dzięki :D Kto jedzie za mną na świąteczne śniadanko do Agnieszki ?? zabieramy dzieci i pozwalamy im brudzić :wink: :wink: Ja przyjadę :D na poniedziałkowo-świąteczny obiad. Mam blisko do Agi a poza tym nasze dzieci są w tym samym wieku. Poczekaj na wyniki ile będa wskazywały na to, że urodzisz chore dziecko, nie sprowadzaj go na świat, będzie mu cięzko na tej ziemi i to w warunkach realnie spojrzeć na sytuacje i nie podejmować decyzji pod wpływem emocji, bo decyzje takie są "chore".Moja znajoma z żle pojętej milości urodziła takie dziecko /downa/, ogromny klopot, jest wykończona i załamana przyszlością tego chlopca /7 lat/, a on agresywny, głośny, ledwie daje sobie radę i finansowo i swojej decyzji,\ lekarz bowiem powiedział jej, że chłopców zawsze będzie rodziła z tą wadą, dziewczynki będą czczęście ma starszo zdrową córke....ale i jej zgotowała niełatwy los obdarzając ja takim bratem.... Aga - Żona Facia13-04-2009, 09:42Miałam przykład dwa lata temu, jak najbliższa rodzina nie przyszła do Miśka na komunię, bo była dla dzieci niepełnosprawnych. Do dzisiaj nie mogę się do nich odezwać bo jest mi niesamowicie przykro. A jak wytłumaczysz to dziecku, które roznosi zaproszenia a potem ciocia i wujek nie przychodzą, a on się pyta dlaczego? Bez komentarza, brak słów na zachowanie tej "najbliższej" rodziny. Malka jesteś z tego samego miasta co ja. Może jeszcze ktoś i zbierze się kilka osób, aby oblać w lany Poniedziałek laski z forum? Zawsze można się gdzieś wybrać. Szkoda, że tak pózno zajrzałam na to forum. Capricorn13-04-2009, 19:15Poczekaj na wyniki ile będa wskazywały na to, że urodzisz chore dziecko, nie sprowadzaj go na świat, będzie mu cięzko na tej ziemi i to w warunkach polskich. Jest to jeden z wielu punktów widzenia, można się z nim zgadzać lub nie, ale nie wydaje mi się uzasadnione używanie trybu rozkazującego, naprawdę. zielonooka13-04-2009, 19:21urodziła takie dziecko /downa/, ogromny klopot, jest wykończona i załamana przyszlością tego chlopca /7 lat/, a on agresywny, głośny, złośliwy.... "takie"? czyli jakie? Nie "downa" a dziecko z zespołem downa. Dwa - dzieci z zespołem downa nie sa agresywne i złośliwe - coś cie fantazja ponosi (albo niedoinformowanie w plotach ) :lol: lekarz bowiem powiedział jej, że chłopców zawsze będzie rodziła z tą wadą, dziewczynki będą zdrowe. Gratuluje lekarza - telepaty. Od kiedy zespół downa jest sprzężony z płcią dziecka? Bardzo ciekawe :lol: :lol: :lol: pamiętam, jak mi kiedys ciocia opowiadała - mają z mężem konflikt serologiczny po badaniach wyszło, że rodząc dziewczynki - będą zdrowe gdy jednak ciąża się okaże płci męskiej - będą problemy zdrowotne może o to i tu chodzi? to akurat też jakaś bzdura, bo konflikt jest skorelowany z grupą krwi a nie z płcią. Co do zespołu downa jest to zespół , którego się nie dziedziczy. Mutacja spontaniczna. Czasami występuje trisomia mozaikowata i ta ma coś wspólnego z dziedziczeniem, ale zdarza się bardzo rzadko. zielonooka13-04-2009, 20:05pamiętam, jak mi kiedys ciocia opowiadała - mają z mężem konflikt serologiczny po badaniach wyszło, że rodząc dziewczynki - będą zdrowe gdy jednak ciąża się okaże płci męskiej - będą problemy zdrowotne może o to i tu chodzi? Pierwsze słysze zeby konflikt serologiczny był związany z płcia dziecka :o :o :o - tak samo jak ZD (ale może niech jakis lekarz sie wypowie) pamiętam, jak mi kiedys ciocia opowiadała - mają z mężem konflikt serologiczny po badaniach wyszło, że rodząc dziewczynki - będą zdrowe gdy jednak ciąża się okaże płci męskiej - będą problemy zdrowotne może o to i tu chodzi? Pierwsze słysze zeby konflikt serologiczny był związany z płcia dziecka :o :o :o - tak samo jak ZD (ale może niech jakis lekarz sie wypowie) tylko tyle kojarzę z rozmowy z ciocią moze jeszcze o coś innego chodziło - w tym momencie najmłodsza ma juz lat 15 więc sporo lat temu o tym rozmawiałyśmy przy okazji spróbuję się podpytać Miałam przykład dwa lata temu, jak najbliższa rodzina nie przyszła do Miśka na komunię, bo była dla dzieci niepełnosprawnych. Do dzisiaj nie mogę się do nich odezwać bo jest mi niesamowicie przykro. A jak wytłumaczysz to dziecku, które roznosi zaproszenia a potem ciocia i wujek nie przychodzą, a on się pyta dlaczego? Bez komentarza, brak słów na zachowanie tej "najbliższej" rodziny. Aga, to nie tak. Ludzie sie boją "inności" nie wiedzą jak się zachować. Nie potrafią zapanować nad odruchem "żałości". Podobne zjawisko można obserwować gdy ktoś umiera w rodzinie. Ludzie często się odsuwają, bo nie wiedzą jak się zachować. A zachować się wystarczy normalnie. Ale nie każdy chce zaryzykować i nie rozumie, że w ten sposób rani drugą stronę. Nieraz to obserwowałam. Sama pewnego dnia stanęlam naprzeciwko chłopca z ZD i musiałam się znaleźć w tym wszystkim. Ja byłam otwarta. NIe każdy potrafi.. tylko tyle kojarzę z rozmowy z ciocią moze jeszcze o coś innego chodziło - w tym momencie najmłodsza ma juz lat 15 więc sporo lat temu o tym rozmawiałyśmy przy okazji spróbuję się podpytaćpewnie cioci chodziło o to, ze dziewczynki są silniejsze i mają więcej szans na przeżycie w przypadku jakiś wad genetycznych. Chłopcy rzeczywiście są słabsi. A ZD nie ma nic wspólengo z płcią... Co do zespołu downa jest to zespół , którego się nie dziedziczy. Mutacja spontaniczna. Czasami występuje trisomia mozaikowata i ta ma coś wspólnego z dziedziczeniem, ale zdarza się bardzo rzadko. to nie do końca prawda. Osoby mający trisomię lub pochodzące ze związku osób/osoby, która miała trisomię 21, są w grupie ryzyka-czyli mogą dać dziecko chore na zespoł downa-wiąże sie to z dziedziczeniem recesywnym. Aby sie przed tym uchronić, należy zrobić badanie kariotypu. Tak mnie uczono na studiach;) Znam mnóstwo dzieci z Zespołem Downa-to najwspanialsze dzieci pod słońcem(bo to dzieci-sloneczka). Pomimo swojej inności-rekonpensują ją swoimi niesamowitymi osobowościami. ps. moi rodzice mają konflikt serologiczny: zastrzyk i po sprawie. Ja i moje rodzeństwo jesteśmy(podobno) normalni. Malka jesteś z tego samego miasta co ja. Może jeszcze ktoś i zbierze się kilka osób, aby oblać w lany Poniedziałek laski z forum? Zawsze można się gdzieś wybrać. Szkoda, że tak pózno zajrzałam na to forum. cholera, gdybym wiedzaiła wcześnniej, pewnie darowałabym sobie wyjazd :cry: .....choć laniego poniedziałku jeszcze ponad godzina została :lol: :lol: Pierwsze słysze zeby konflikt serologiczny był związany z płcia dziecka :o :o :o - tak samo jak ZD (ale może niech jakis lekarz sie wypowie) Cos tam ma. Jako dziecko mialam kolezanke, ktorej mama probowala urodzic drugie dziecko majac konflikt serologiczny. Po pieciu czy szesciu aniolkach w koncu jej sie udalo. Wtedy cos obilo mi sie o uszy, ze dziewczynki maja wieksza szanse. Nie pamietam, czy nie mowiono ze wylaczna szanse. Kolezance udalo sie miec zywa siostre - aniolki byly chlopaczkami. No, ale to bylo strrrrasznie dawno... zielonooka13-04-2009, 23:15azalka - ja rozumiem ze płód "dziewczynka" może byc generalnie silniejsza niż płód "chłopak" i miec wieksze szanse na przeżycie - tu sie nie kłóce , bo byc może faktycznie tak jest. Ale nie jest to równoznaczne z : " chłopaki bedą chore a dziewczynki zdrowe". Jak jest konflikt serologiczny - to jest i płec dziecka nie ma z tym nic wspólnego! Owszem - byc moze wieksze szanse na przeżycie miał płód zeński niz męski i bedąc w ciąży z dziewczynką i majac konflikt serologiczny - większe szanse na donoszenie ciąży - ale nie mogło mieć przyczyny że "dziewczynki urodza się zdrowe" i z faktem samego wystapienia konfliktu ser. Jeśli juz to najwyżej z jego skutkami - byc może w przypadku córki duzo mniejszymi i mało groźnymi.(i majacymi minimalny wpływ na przebieg ciązy) Sa choroby związane z płcia (np. hemofilia (jej skutki bo nosicielkami moga byc kobiety) Zespół Klinefeltera- u chłopców , Zespół Retta, zespół Turnera - u dziewczynek etc.) ale napewno nie Zespół Downa (ani tym bardziej konflikt serologiczny) No, plec z zespolem Downa raczej nic wspolnego ni mo. Dotyka i chlopaczkow i dziewczynki. Co do serologicznego - pewnie masz racje. Napisalam, co mi sie przypomnialo. Jam ci Rh+ wiec mnie to nigdy specjalnie nie interesowalo... Ale z ciekawosci grzebne w necie :) - aktualizacja - Juz grzebnelam. Nic nie ma plec do konfliktu. Krazy mit, ze rodzice z niezgodnoscia grup krwi maja dzieci tej samej plci. Tyz bzdura :) Pierwsze słysze zeby konflikt serologiczny był związany z płcia dziecka :o :o :o - tak samo jak ZD (ale może niech jakis lekarz sie wypowie) Cos tam ma. Jako dziecko mialam kolezanke, ktorej mama probowala urodzic drugie dziecko majac konflikt serologiczny. Po pieciu czy szesciu aniolkach w koncu jej sie udalo. Wtedy cos obilo mi sie o uszy, ze dziewczynki maja wieksza szanse. Nie pamietam, czy nie mowiono ze wylaczna szanse. Kolezance udalo sie miec zywa siostre - aniolki byly chlopaczkami. No, ale to bylo strrrrasznie dawno... może dawniej, gdy nie było tego zastrzyku, było ciężej urodzić chłopca, gdy rodzice mieli konflikt? może dawniej, gdy nie było zbadane coś do końca? teraz sa inne nieco czasy, więc moze o0 to chodzi Krazy mit, ze rodzice z niezgodnoscia grup krwi maja dzieci tej samej plci. Tyz bzdura :) tych co znam - dzieci jednakowej płci i ... same dziewczynki :o U nas jest konflikt i mam dwóch chłopaków na schwał. :D u nas też konflikt, mam córeczkę i synka... zielonooka14-04-2009, 19:03U mnie tez konflikt :) Ja mam 0 - Z tego co wiem - pierwsze dziecko - raczej nie ma problemów. Mogą byc przy kolejnych. Ale dzis to chyba w ogóle nie ma problemu- bo zdaje sie ze medycyna ostro poszła do przodu. ja mam AB - po pierwszym dostałam immunoglobulinę i już, problem z głowy teraz nie dostałam bo syn też ma rh- Mymyk_KSK14-04-2009, 20:31Ludzieeeeeeee! Aga pytała czy byście usunęli czy nie!. Wiec tak albo nie. I ewentualnie dlaczego Nie. "Od zawsze" chcieliśmy mieć trójkę dzieci. Pierwsza ciąża wyglądała idealnie - do 24 tygodnia. Póżniej zachorowałam - mój syn urodził się w 31 Maleńki (ważył niewiele ponad kilo), spędził 7 tygodni na OION'ie, przeżył infekcję klebsiellą pneumoniae (a dawano 5% szans na przeżycie), rehabilitowaliśmy go prawie rok, do dziś "wloką" się za nami różne wcześniacze problemy. I choć bardzo chciałabym by miał rodzeństwo - nie odważę się zajść ponownie w ciążę. Dlatego, że nie byłabym w stanie usunąć ciąży - nie po tej walce o dziecko, jaką stoczyliśmy po narodzinach naszego syna. I równiez dlatego, że nie dałabym rady przechodzić przez to wszystko po raz drugi - a niestety zagrożenie że sytuacja powtórzyłaby się jest spore. daggulka14-04-2009, 20:31Tak, w jednym macie rację: dziewczynki są na pewno silniejsze niż chłopcy. Jestem wcześniakiem, urodziłam się 35 lat temu w siódmym miesiącu ważąc 1,5 kg ... lekarze prognozowali, że gdybym była chłopakiem pewnie nie przeżyłabym - miałam problemy z płucami i takie tam - swoje w inkubatorze odleżeć musiałam :roll: . Dziś medycyna na pewno daje większe szanse, ale nie wiem czy na tyle duże żeby szanse płodów dziewczynek i chłopców zrównały się :roll: . Mymyk_KSK14-04-2009, 20:32Tak, w jednym macie rację: dziewczynki są na pewno silniejsze niż chłopcy. Jestem wcześniakiem, urodziłam się 35 lat temu w siódmym miesiącu ważąc 1,5 kg ... lekarze prognozowali, że gdybym była chłopakiem pewnie nie przeżyłabym - miałam problemy z płucami i takie tam - swoje w inkubatorze odleżeć musiałam :roll: . Dziś medycyna na pewno daje większe szanse, ale nie wiem czy na tyle duże żeby szanse płodów dziewczynek i chłopców zrównały się :roll: . nie są równe. Gdy rodził się mój syn, lekarze też kręcili nosem że chłopak :roll: daggulka14-04-2009, 20:36a bo facety to w ogóle tacy są ... nie dość, że od początku toto słabsze to potem w dorosłości jakieś takie nieporadne :lol: zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D Będziem bronić :lol: :lol: a bo facety to w ogóle tacy są ... nie dość, że od początku toto słabsze to potem w dorosłości jakieś takie nieporadne :lol: zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D i ja będę bronić :D też jestem tego samego zdania :o Marek3002215-04-2009, 07:46a bo facety to w ogóle tacy są ... nie dość, że od początku toto słabsze to potem w dorosłości jakieś takie nieporadne :lol: zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D i ja będę bronić :D też jestem tego samego zdania :o Nieporadność facetów nie jest cechą wrodzoną lecz nabytą a w większości udawaną. Gnerelnie udawanie, kiedy jest to wygodne, nieporadności ułatwia życie. Nieporadność facetów nie jest cechą wrodzoną lecz nabytą a w większości udawaną. Gnerelnie udawanie, kiedy jest to wygodne, nieporadności ułatwia życie. hmmmmmmm mój na pewno nie udaje :evil: syn małolat jest szybszy i inteligentniejszy :D Marek3002215-04-2009, 08:02Nieporadność facetów nie jest cechą wrodzoną lecz nabytą a w większości udawaną. Gnerelnie udawanie, kiedy jest to wygodne, nieporadności ułatwia życie. hmmmmmmm mój na pewno nie udaje :evil: syn małolat jest szybszy i inteligentniejszy :D Mądrość przychodz z wiekiem. Mądrość przychodz z wiekiem. u nas jest odwrotnie :D jajko mądrzejsze od kury :D Mądrość przychodz z wiekiem. u nas jest odwrotnie :D jajko mądrzejsze od kury :D O ile zrozumiałam, to Markowi chodziło o to, że jak Twój syn dorośnie, to zrozumie, że lepiej byc czasem nieporadnym i też nauczy się udawać... :lol: Mądrość przychodz z wiekiem. u nas jest odwrotnie :D jajko mądrzejsze od kury :D O ile zrozumiałam, to Markowi chodziło o to, że jak Twój syn dorośnie, to zrozumie, że lepiej byc czasem nieporadnym i też nauczy się udawać... :lol: no ja w tą stronę nie załapałam :oops: hmm muszę pomysleć nad tym - moze i racja, bo tak to mego młodego w przyszłości będzie żona ganiać :D, a tak - będzie udawał, że nic nie umie :D dobry pomysł :D a bo facety to w ogóle tacy są ... nie dość, że od początku toto słabsze to potem w dorosłości jakieś takie nieporadne :lol: zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D Przyjda to powiedza, ze kobiety temu winne bo mamuski tak wychowaly. :lol: Mądrość przychodz z wiekiem. taaaaa......od trumny :wink: a bo facety to w ogóle tacy są ... nie dość, że od początku toto słabsze to potem w dorosłości jakieś takie nieporadne :lol: zara przyjdą nasze forumowe facety i mnie zlinczują :wink: :D Że też tfurcy ustawy emerytalnej nie byli takie mondre 8) oj i się fachowcy od ZD znaleźli:lol: .... dzieci z zespołem downa nie sa agresywne i złośliwe - coś cie fantazja ponosi (albo niedoinformowanie w plotach ) :lol:.... Ja znam co najmniej 2 chłopców i jedną dziewczynkę. ale oczywiście można tę dziecięcą agrsję "stępić". po za tym mój synek nie należący do żadnego zespołu właśnie dzisiaj agresywnie podszedł do nowych mebli (tydzień mają :evil: ) i rozwalił drzwiczki :-? także agresywne zachowania zdarzają się i dzieciom bez ZD Pozdrawiam zielonooka15-04-2009, 19:01oorbus - nie zrozumiałes mnie (albo ja metnie napisałam) tapken pisała tak jakby każde dziecko z ZD było z góry złe i złośliwe - ze wzgledu na swoja chorobę. Z tego co wiem - to absolutnie nie prawda . (chociaż na pewno zdarzaja się takie dzieci) A od bycia fachowcem w tej kwesti - bardzo mi do daleko (nie mam kontaktu z dziecmi z ZD) i nigdy też nie uzurpowałam sobie bycia. To co wiem o ZD - czerpie wyłacznie z tego co zostało napisane, opublikowane (a nie z "zycia") - i mozliwe ze o czyms nie wiem , tudzież nie doczytałam. Dlatego tez - chyba ze dwa razy napisałąm ze "o ile ja wiem" i że bycmoże jakiś lekarz/specjalista (fachowiec) powinien skorygowac to co piszę ( chodziło o ZD jak i o konflikt serologiczny) ps. ja też nie mam zadnego zespołu ( no moze zespołem megalomanii :lol: ) a agresywna (zwł. do domowych sprzetów i zastawy) zdarza mi się byc i to dosyć czesto ... :oops: oorbus - nie zrozumiałes mnie (albo ja metnie napisałam) tapken pisała tak jakby każde dziecko z ZD było z góry złe i złośliwe - ze wzgledu na swoja chorobę. Z tego co wiem - to absolutnie nie prawda . (chociaż na pewno zdarzaja się takie dzieci) A od bycia fachowcem w tej kwesti - bardzo mi do daleko (nie mam kontaktu z dziecmi z ZD) i nigdy też nie uzurpowałam sobie bycia. To co wiem o ZD - czerpie wyłacznie z tego co zostało napisane, opublikowane (a nie z "zycia") - i mozliwe ze o czyms nie wiem , tudzież nie doczytałam. Dlatego tez - chyba ze dwa razy napisałąm ze "o ile ja wiem" i że bycmoże jakiś lekarz/specjalista (fachowiec) powinien skorygowac to co piszę ( chodziło o ZD jak i o konflikt serologiczny) ps. ja też nie mam zadnego zespołu ( no moze zespołem megalomanii :lol: ) a agresywna (zwł. do domowych sprzetów i zastawy) zdarza mi się byc i to dosyć czesto ... :oops: Wygladało by mi to na Zespól Napięcia Przedmiesiaczkowego a tu ..zonk 8) zielonooka15-04-2009, 20:20gałka - a wiesz ze nigdy ZNP nie miałam* ? serio - tym bj. ze lecąc "na pigułkach" sie go raczej nie ma :) . No i człowiek odstawił pigułki pewnego dnia na miesiąc czy dwa i zaszedł w ciążę :) ehhh :) * czyli ta agresywność niestety z charakteru i wrodzona tudzież nabyta :) ta,od razu...agresywnośc z charakteru. Czlowiek jest przecież dobry i spokojny... otoczenie i okoliczności są :lol: gałka - a wiesz ze nigdy ZNP nie miałam* ? serio - tym bj. ze lecąc "na pigułkach" sie go raczej nie ma :) . powiedz to mojemu ślubnemu - on mi nie wierzy :oops: :lol: daggulka15-04-2009, 20:41gałka - a wiesz ze nigdy ZNP nie miałam* ? serio - tym bj. ze lecąc "na pigułkach" sie go raczej nie ma :) . powiedz to mojemu ślubnemu - on mi nie wierzy :oops: :lol: ja czy na pigułkach czy na spirali - mam , i lepiej wtedy bez kija nie podchodzić :roll: :wink: :lol: To nie ZNP - to charakter ( mam to samo to wiem :)) To nie ZNP - to charakter ( mam to samo to wiem :)) a ja sobie tak pieknie tłumaczyłam hormonami :-? I co teraz? i co? To może być Z N P tylko stadium przewlekłe :D Powered by vBulletin™ Version Copyright © 2022 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: - Polski support vBulletin vtslyhe.
  • xx8246v1v4.pages.dev/123
  • xx8246v1v4.pages.dev/230
  • xx8246v1v4.pages.dev/70
  • xx8246v1v4.pages.dev/118
  • xx8246v1v4.pages.dev/293
  • xx8246v1v4.pages.dev/265
  • xx8246v1v4.pages.dev/319
  • xx8246v1v4.pages.dev/88
  • xx8246v1v4.pages.dev/70
  • jak usunac ciaze forum